Specustawę przygotował PiS. Kiedy może wejść w życie? Wiele będzie zależeć od tego, jak wobec projektu zachowa się opozycyjny Senat. A wczoraj podczas prac komisyjnych posłowie PiS wykonali sporo gestów, by ułatwić drogę ustawie. Przyjmowali poprawki opozycji lub usuwali najbardziej kontrowersyjne zapisy. W efekcie wersję komisji poparła rządowo-opozycyjna większość. Opozycja zrezygnowała z własnych konkurencyjnych projektów, a atmosfera praca dalece odbiegała od codziennego gorącego sporu politycznego. Gdy zamykaliśmy to wydanie DGP, posłowie szykowali się do drugiego czytania.
Ochrona zdrowia
Jakie są szczegółowe rozwiązania? Najwięcej zmian dotyczy opieki medycznej – od przebudowy szpitali, dostępu do bezpłatnych leków, tworzenia rezerw z materiałami ochronnymi po wyodrębnianie specjalnych stref do izolacji chorych.
Zaproponowane przepisy mają też rozwiązać aktualne problemy. Szpitale miałyby dostać specjalne finansowanie w postaci ryczałtowej za gotowość na przyjęcie pacjentów. Płacić będzie Narodowy Fundusz Zdrowia ze środków budżetu państwa. Dziś placówki dostają pieniądze za przyjęcie pacjenta. Jeden z dużych szpitali, który na potrzeby ewentualnych zakażonych przeznaczył jeden oddział, stracił kilkaset tysięcy złotych.
Reklama
Kolejną zmianą jest wyłączenie stosowania prawa budowlanego oraz ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Ma to pomóc przy szybkiej budowie, np. dodatkowych pomieszczeń do udzielania przejściowych świadczeń zdrowotnych – strefy kwarantanny albo adaptowania budynków do izolacji osób chorych czy dodatkowych wejść do szpitala. – Super, tylko co potem? Jak zalegalizować taką budowlę po kryzysie? Czy może istnieć tylko na ten czas? – wylicza wątpliwości Marek Wójcik.
Nowością jest wprowadzenie rozwiązań, których nie było w mówiącej o kwarantannie czy izolacji ustawie o chorobach zakaźnych. Mowa o strefie zero, czyli obszarze, w którym pojawił się wirus, nieco szerszej strefie buforowej – podlegającej ograniczeniom, w szczególności zakazom lub nakazom dotyczącym przemieszczania się ludzi, a także strefie zagrożenia, czyli takiej, na której jest możliwe ryzyko wystąpienia epidemii. Wszystko po to, aby móc szybko wydzielić obszary z ograniczonym dostępem.
Ustawa daje wojewodzie również możliwość zawarcia dodatkowej umowy na finansowanie zadań zespołów ratownictwa medycznego oraz transportu sanitarnego. Nie musiałby stosować do tego przepisów o zamówieniach publicznych. – Oczywiście w stanie wyższej konieczności takie rozwiązanie jest zrozumiałe. Projekt nie rozwiązuje jednak głównego problemu: braku kadr medycznych na rynku – mówi Katarzyna Czajka, prezes zarządu Falck Medycyna.
NIEKTÓRE PROPOZYCJE ZE SPECUSTAWY DOT. KORONAWIRUSA
Dla pacjentów
Projekt ustawy reguluje dostęp do produktów pomagających w walce z wirusem, których już teraz zaczyna brakować. Minister zdrowia będzie mógł ograniczyć ich liczbę wydawaną na jednego pacjenta, wystarczy obwieszczenie z listą zagrożonych leków. Przepisy zobowiązują poza tym hurtownie, producentów i importerów do przekazywania leków ujętych w obwieszczeniu tylko do aptek, punktów aptecznych lub zakładów leczniczych. Celem jest więc zabezpieczenie zdrowia pacjentów. To oznacza, że zostanie ograniczona ich dystrybucja w supermarketach, kioskach Ruchu czy na stacjach paliw. – Chodzi o to, by pacjenci mogli zrealizować receptę od lekarza, ponadto, by w punkcie sprzedaży leków mieli dostęp do fachowej porady – tłumaczy Marek Tomków, prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej. Niezastosowanie się do tych wytycznych grozi karami – od 10 tys. do nawet 5 mln zł.
By dokładnie określić, które leki wymagają reglamentacji, minister w przypadkach zagrożenia brakiem ich dostępności lub stanu zagrożenia epidemicznego będzie mógł kazać wszystkim raportować do specjalnego systemu szczegółowe transakcje i stany magazynowe. Dla przedsiębiorców, którzy nie są objęci jeszcze systemem, oznacza to konieczność podłączenia się do niego w ciągu 24 godzin.
Ustawa reguluje też sposób sięgania po leki i środki ochrony osobistej z Agencji Rezerw Materiałowych, które mają trafiać tylko do szpitali, sanepidów, aptek, punktów aptecznych. Wcześniej resort zdrowia ustali ich wykaz. Ma to nastąpić, gdy zabraknie preparatów na rynku. Leki i środki z rezerw mają być przekazywane pacjentom nieodpłatnie za okazaniem PESEL – wyjaśnia radca prawny Paweł Kucharczyk z biura prasowego Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Zgodnie z projektowanymi zapisami zabezpieczone mają być też zapasy agencji. Hurtownie, producenci i importerzy mają w pierwszej kolejności realizować składane przez nią zamówienia, a dopiero potem przez inne podmioty. Jeśli to nie wystarczy, minister zdrowia będzie mógł wydać decyzję o przejęciu na rzecz Skarbu Państwa danego produktu. Tym samym ustawa wprowadza ograniczenia w prawie własności.
Jednocześnie nie porusza się kwestii odszkodowania z tego tytułu. Nie ma też mowy o cenie, po jakiej mają być skupowane leki przez rząd – wyjaśnia pracownik jednej z mazowieckich hurtowni. – Co więcej, projekt wyłącza możliwość dochodzenia przez takie podmioty odszkodowania od Skarbu Państwa, gdyby w związku z wykonywaniem takich poleceń, uzasadnionych przeciwdziałaniem koronawirusowi, poniosły szkodę – mówi mec. Michał Chodorek z kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński.
Dla przedsiębiorców
GIS będzie mógł wydawać podmiotom prowadzącym działalność leczniczą i pracodawcom decyzje, które mają służyć zapobieganiu rozprzestrzenia się wirusa. Producentom, dystrybutorom lub importerom będzie mógł wydać decyzje w sprawie dystrybucji środków ochrony osobistej. – Decyzje te podlegają natychmiastowemu wykonaniu z chwilą ich doręczenia lub ogłoszenia, nie wymagają uzasadnienia, a w nagłych przypadkach mogą być wydawane ustnie. Nie wiemy, co ustawodawca miał na myśli, pisząc o obowiązku dystrybucji – potencjalnie może on oznaczać uprawnienie GIS do nakazywania hurtowniom dostarczania konkretnych produktów do konkretnych odbiorców – mówi Michał Chodorek. Dodatkowo poseł Bolesław Piecha z PiS zgłosił wczoraj poprawkę, która daje szefowi resortu zdrowia prawo do wyznaczania cen maksymalnych na leki, ale także np. maseczki czy środki dezynfekujące przydatne do zwalczania epidemii.
Ustawa a obywatele
Projekt wprowadza wiele rozwiązań, które częściowo mogą ograniczać prawa i wolności obywateli. Taki wydźwięk mają przepisy dające możliwość przymusowej hospitalizacji osób chorych i podejrzewanych o zachorowanie na koronawirusa. A także możliwość 21-dniowej kwarantanny lub nadzoru epidemiologicznego dla tych, którzy mieli styczność z chorymi. – Nie mamy do tej pory takich przepisów, musimy to zrobić – bronił tych wytycznych Bolesław Piecha z PiS.
Doktor Piotr Kładoczny, szef działu prawnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, przypomina, że mamy obowiązujące od 2002 r. ustawę o stanie klęski żywiołowej oraz od 2008 r. ustawę o zapobieganiu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, która przewiduje już wystąpienie sytuacji nadzwyczajnych. – Ta z 2008 r. mówiła o różnym czasie izolacji w zależności od choroby. Teraz projekt zakłada, że minister w rozporządzeniu wykaże listę chorób podlegających kwarantannie. Z punktu widzenia praw obywatelskich ten zapis powinien być w ustawie – mówi dr Kładoczny.
Pracodawcy i pracownicy otrzymają możliwość zdalnej pracy w przypadku podejrzenia o zakażenie. Z kolei jeśli z powodu zagrożenia koronawirusem zamknięte będą szkoły czy przedszkola, to rodzice opiekujący się swoimi dziećmi (do 8 lat)otrzymają specjalny zasiłek opiekuńczy z ZUS. Koszt tego rozwiązania dla każdego tysiąca uprawnionych to 1 mln 126 tys. zł. Jak wylicza rząd, maksymalny koszt to 4 mld zł, gdyby z rozwiązania skorzystali wszyscy uprawnieni.
Spore kontrowersje wzbudził podczas prac w komisji artykuł, który przewiduje, że Skarb Państwa, organy jednostek samorządu terytorialnego oraz państwowe jednostki organizacyjne nie ponoszą odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną w związku z uzasadnionymi działaniami mającymi na celu przeciwdziałanie COVID-19. – Nawet jak przechodziła Armia Czerwona czy Wehrmacht, to wydawali kwity rekwizycyjne. Ten zapis podważa zaufanie obywateli do władzy – mówił Bartłomiej Sienkiewicz z PO. Zauważył, że polskie prawo reguluje możliwość rekompensaty szkód nawet w przypadku wojny. Rząd pod naporem argumentów wycofał się z tych zapowiedzi.
Inne rozwiązania dotyczące firm to możliwość omijania prawa zamówień publicznych czy nawet wydanie – na wniosek wojewody – polecenia przez premiera do działań na rzecz przeciwdziałania koronawirusowi, choć w tym przypadku między wojewodą a firmą zawierane byłyby umowy, które mają być sfinansowane z budżetu. To budzi wątpliwości przedsiębiorców. – Wszelkie ograniczenia powinny być proporcjonalne, uzasadnione i należy oczekiwać za nie wynagrodzenia/odszkodowania. Te zapisy są bardzo ogólne i mogą w przyszłości rodzić szereg niedoprecyzowań – mówi Arkadiusz Pączka z Pracodawców RP. Te zapisy mogą mieć szereg konsekwencji, zwłaszcza biznesowych.
Rząd
Projekt ustawy daje szerokie możliwości działania rządu. Premier na zasadzie poleceń własnych czy wojewodów może mobilizować do działań przeciwdziałających epidemii samorządy, instytucje państwowe i publiczne, wojsko, a także firmy. Choć pod naciskiem opozycji PiS zgodził się wprowadzić tryb odwoławczy. Do tego nie powinno być kłopotów z finansowaniem tych działań, gdyż ustawa daje rządowi swobodę w przesuwaniu środków na ten cel między różnymi częściami budżetu. Te rozwiązania będą obowiązywały 12 miesięcy. Zaś przepisy dotyczące walki z wirusem 180 dni. Usunięcie rygorów związanych z zamówieniami publicznymi czy prawem budowlanym daje możliwości szybkiego budowania nowych szpitali czy przebudowy bądź adaptacji już istniejących. – W Chinach wybudowano dwa szpitale w 13 dni, jak państwo sobie wyobrażacie coś takiego w Polsce bez takich przepisów – uzasadniał przepisy Bolesław Piecha z PiS. Jak wynika z informacji podanych na Komisji Zdrowia, już teraz wojewodowie przeprowadzili przegląd miejsc przydatnych w przypadku kwarantanny.
Samorządy
Projekt specustawy w dużym stopniu dotyka samorządów. Premier na wniosek ministra zdrowia może nałożyć na jednostkę samorządu terytorialnego obowiązek wykonania "określonego zadania”. Co prawda dalej projekt stanowi, że zadanie to może dotyczyć "w szczególności zmian w strukturze organizacyjnej podmiotu leczniczego lub przekazania produktów leczniczych”. Samorządowcy zwracali uwagę na ogólnikowe sformułowania użyte w projekcie. – Przepis jest tak skonstruowany, że będzie można nam narzucić cokolwiek – mówi nam jeden z nich. – Ustawa może potem służyć do tego, by było na kogo zrzucić odpowiedzialność za pogorszenie sytuacji. Oby nie na nas – komentuje inny samorządowiec. Włodarzy pociesza jednak myśl, że w dokumencie przewidziano, że w przypadku nałożenia zadań na JST, trzeba będzie zapewnić pieniądze na ich wykonanie.