Przewlekła niewydolność żylna jest chorobą cywilizacyjną, dla wielu osób trudną do uniknięcia, ponieważ w pracy przez wiele godzin muszą siedzieć przy biurku albo przebywają w pozycji stojącej, np. ekspedientki.

- Zawsze powtarzam, że najzdrowszy zawód, jeśli chodzi o żyły, uprawia listonosz, bo jest ciągle w ruchu. Spacery, najlepiej intensywne, chronią przez żylakami – powiedział dr Jarosław Rosochacki z Centrum Medycznego Flebo w Wołominie.

Reklama

Z danych przedstawionych przez specjalistę wynika, że w Niemczech niewydolność żylna występuje u 62 proc. kobiet i 49 proc. mężczyzn. W USA żylaki ma 21-29 proc. osób, a owrzodzenia i zmiany skórne na nogach – 5 proc. populacji.

- Nie ma danych dotyczących całej populacji naszego kraju, ale przeprowadzone kilka lat temu badania w Warszawie wykazały, że objawy niewydolności żylnej występują u 50-55 proc. kobiet i 40-50 proc. mężczyzn - podkreślił dr Rosochacki. Dodał, że w Papui-Nowej Gwinei schorzenie to występuje u zaledwie 0,1 proc. kobiet.

Reklama

Przewlekła niewydolność żylna spowodowana jest cofaniem się krwi w żyłach i nadciśnieniem w układzie żylnym. Jest to skutek upośledzonego działania zastawek żylnych, co doprowadza do zastoju krwi w nogach. Zmiany te występują w żyłach powierzchniowych kończyn dolnych.

Specjalista wyliczał, że wraz z niewydolnością żylną pojawią się takie objawy jak żylaki, obrzęki nóg lub okolicy kostek, uczucie ciężkości nóg i zmęczenia, a także ból nóg, ucisk lub skurcze. Niektóre osobny narzekają na pieczenie lub swędzenie skóry, pojawia się tzw. zespół niespokojnych nóg, wysypka i owrzodzenia.

Dolegliwościami tymi szczególnie zagrożone są osoby otyłe i palące papierosy oraz kobiety często używające wysokich obcasów. Bardzo ważne są predyspozycję genetyczne: ryzyko wystąpienia żylaków jest aż czterokrotnie większe, gdy chorowało z tego powodu choć jedno z rodziców.

Reklama

Antykoncepcja hormonalna u pań przyczynia się zaś do powstawania pajączków, czyli drobnych szpecących naczyń. Spowodowane jest to tym, że zażywane estrogeny zwiotczają mięśniówkę gładką, co powoduje, że naczynia stają się bardzie wiotkie i rozciągliwe.

Dr Rosochacki zwrócił uwagę, że żylaki to nie tylko defekt kosmetyczny, szczególnie boleśnie odczuwany przez kobiety. - Wraz z żylakami – podkreślał. - Może się pojawić zapalanie żył powierzchniowych oraz żył głębokich, a to może doprowadzić do choroby zatorowo-zakrzepowej, która z kolei grozi śmiertelnym zatorem tętnicy płucnej.

Dodał, że inne powikłania niewydolności żylnej to przebarwienia i zmiany skórne na nogach, a także obrzęki i ranki, które mogą się przekształcić w owrzodzenia.

Aby temu zapobiec, ważne jest wczesne wykrycie choroby. Nie oznacza to jednak, że każdym pajączkiem lub żylakiem trzeba biec do lekarza. - Do konsultacji ze specjalistą powinny skłonić takie objawy niewydolności żylnej jak obrzęki, bóle nóg i skurcze nocne – wyjaśnił dr Rosochacki.

Niezbędne jest wykonanie badania USG układu żylnego kończyn, tylko dzięki niemu można stwierdzić, czy pojawiające się zmiany są groźne. - Bez tego badania nie wiemy, czy niepozorny żylak jest tylko defektem kosmetycznym, czy też ukrywają się za nim niewydolne główne pnie żylne – podkreślił specjalista.

Żylaki można skutecznie leczyć, są trzy główne sposoby terapii: leki, pończochy uciskowe i zabiegi operacyjne. - Leki mogą łagodzić niektóre objawy, takie jak obrzęki czy uczucie ciężkich nóg, jednak nie leczą samej choroby i nie wpływają na zastawki oraz ściany żył. Zwykle przestają działać zaraz po ich odstawianiu – wyjaśniał dr Rosochacki.

Zdaniem specjalisty, lepsze defekty dają pończochy uciskowe, które poprawiają przepływ krwi w kończynach, pod warunkiem że są dobrej jakości, ale one również mają jedynie działanie uzupełniające.

- Najbardziej skuteczne są metody operacyjne. Dużo jest technik zabiegowych, ale Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje tylko jedną z nich, tzw. stripping, czyli wyrywanie głównego pnia żyły – poinformował dr Rosochacki. Za pozostałe zabiegi nowoczesne i mało inwazyjne, po których pacjent niemal natychmiast wraca do pełnej aktywności, trzeba zapłacić z własnej kieszeni.