Od czego zależy libido człowieka? Czy przykładowo można łączyć apetyt na seks z określonym charakterem bądź z wyglądem fizycznym danej osoby?

Reklama

Powiedziałabym, że libido zależy od wielu czynników – zarówno biologicznych jak i psychicznych. Jest to temat tak szeroki, że z powodzeniem można napisać o tym kilka książek. Popęd seksualny człowieka bardziej niż od charakteru, zależy niewątpliwie od temperamentu. Związany jest z neuroprzekaźnictwem, z czynnikami zewnętrznymi oraz hormonami. U mężczyzn libido może być zależne do poziomu testosteronu. Wiadomo, że poziom tego hormonu spada zaczyna spadać po mniej więcej 45 roku życia, wtedy czasami spada również ochota na seks. U kobiet libido wiąże się między innymi z poziomem prolaktyny w organizmie. Tego hormonu jest więcej podczas karmienia piersią, co również przekłada się na zmniejszenie popędu seksualnego. To naturalnie występujące zjawisko, które zapobiega zbyt szybkiemu zajściu w kolejną ciążę. Poziom prolaktyny rośnie również w chronicznych/ długotrwałych sytuacjach stresowych, dlatego stres nie sprzyja miłosnym uniesieniom. Warto dodać, że u kobiet na poziom libido wpływ mają tzw. czynniki zewnętrzne. Przykładowo, przypomina mi się historia pacjentki, która zatraciła ochotę na seks, bo jest partner przestał dbać o higienę.

Czy libido jest różne u pań i panów?

Tak, badania naukowe pokazują, że u kobiet w większym stopniu niż u mężczyzn występuje efekt wzmocnień i blokerów. Wzmocnieniem może być to, że partner wyrzucił śmieci, a jednocześnie blokerem to, że tego nie zrobił. U mężczyzn takie czynniki nie odgrywają aż tak znaczącej roli, siła popędu jest większa i bardziej zależna od czynników biologicznych. Ponadto bardzo ważny jest nasz własny obraz siebie, czy postrzegamy siebie jako osoby atrakcyjne, czy nieatrakcyjne. Jeśli osoba jest niepewna siebie w roli seksualnej to nie będzie miała ochoty na seks, bo zwyczajnie źle czuje się z samym sobą w intymnych/ erotycznych okolicznościach. Innym czynnikiem, który wpływa na poziom libido jest to, z jakiego środowiska się wywodzimy. Jeśli w naszej rodzinie otwarcie mówiło się o seksie, nie robiło się z tego tematu wielkiego tabu, to będzie miało może to mieć wpływ na nasze przyszłe życie erotyczne; częściej problemy z libido mają osoby wychowywane w restrykcyjnych rodzinach, w których seks był tematem krępującym, nieomawianym.

Na ile afrodyzjaki naprawdę działają, a na ile to zwykły efekt placebo? W różnych publikacjach co rusz można natrafić na specyfiki, które poprawią jakość naszego życia intymnego.

Wychodzę z założenia, że nie warto zabijać miłości, jeśli ktoś wierzy w moc afrodyzjaków, to jak najbardziej jestem na tak. Prawda jest jednak taka, że nie ma żadnych naukowych publikacji na temat pozytywnego wpływu np. czosnku, czy anyżu na pobudzenie libido. Jedynym produktem, który faktycznie można uznać za afrodyzjak to johimbina. To naturalna substancja, która otrzymywana jest z kory afrykańskiego drzewa o nazwie johimba lekarska. Udowodniono, iż powoduje ona zwiększony dopływ krwi m.in. do narządów płciowych, a zbyt duża ilość może być bardzo niebezpieczna. Dlatego johimbina jest zakazana w Unii Europejskiej.

Pamiętam historię pani, która chcąc rozbudzić swojego partnera przygotowała mu na kolację jeden z popularnych afrodyzjaków, czyli owoce morze. Niestety, pan był uczulony i skończył wprawdzie w łóżku, ale… szpitalnym.

Reklama

Czy to prawda, że czym rzadziej uprawiany seks tym bardziej usypiamy nasze libido?

To prawda. Są badania, które to potwierdzają. Potwierdzenie tej tezy można znaleźć też w psychologii. Robimy to, co lubimy. Jeśli nie uprawiamy seksu, to pewnie zbytnio tej czynności nie lubimy.

Patrząc na dane statystyczne z libido Polaków jest coraz gorzej. Co takiego się z nami dzieje?

Zabieganie, zestresowanie i zmęczenie to wszystko przekłada się na nasz organizm. Ludzie pracują pod ciągłą presją, w stresie, co powoduje, że ich poziom prolaktyny rośnie i znajduje się w górnych granicach normy. To wszystko wpływa na spadek libido. Są osoby, które całkowicie tracą ochotę na seks (hipolibidemia). Wtedy pomaga psychoterapia, czasem włączane jest leczenie farmakologiczne. Nie jest to jednak choroba nieuleczalna. Najczęściej „lekiem” jest po prostu zdrowy i udany związek.