Specjalista zajmujący się zakażeniami szpitalnymi wygłosił na ten temat wykład podczas pobytu w Warszawie. Jego zdaniem wielu tych infekcji można byłoby uniknąć, gdyby pracownicy opieki medycznej bardziej przestrzegali odpowiednich procedur dekontaminacji rąk. Trzeba stosować również środki zaradcze zmniejszające ryzyko zakażeń.

Reklama

Z opublikowanego w 2016 r. raportu Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) wynika, że w Europie każdego roku dochodzi do 2,6 mln zakażeń szpitalnych, a u 91 tys. pacjentów są one tak poważne, że kończą się zgonem.

Według tego samego raportu w Polsce zdarza się rocznie około 500 tys. zakażeń szpitalnych. Wynika to z ankiety 35 szpitali, w których w ciągu roku przebywało ponad 8 tys. pacjentów. Odsetek zakażonych był w nich podobny, jak w innych krajach, i nie przekraczał 6 proc. Ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia co roku płaci za 8 mln hospitalizacji - wyliczono, że liczba infekcji szpitalnych może sięgać około 0,5 mln.

Prof. Charles W. Keevil podkreśla, że zakażenia szpitalne powodują powikłania, które w Europie są powodem 16 mln dodatkowych dni pobytu chorego w szpitalu. Generuje to bezpośrednie dodatkowe koszty hospitalizacji sięgające 7 mld euro rocznie.

- Aby uzmysłowić sobie, jak poważny jest to problem, wyobraźmy sobie, że jedynie w USA z powodu zakażeń szpitalnych codziennie umiera 350 osób. To tak jakby codziennie w katastrofie Boeinga 747 zginęło tylu pasażerów – podkreśla brytyjski specjalista.

Zakażenia szpitalne przenoszone są bezpośrednio przez zainfekowane ręce, jak również podczas różnych zabiegów, takich jak cewnikowanie, użycia respiratora oraz na skutek zwykłego wkłucia.

Coraz bardziej niepokojące jest, że wywołane przez bakterie zakażenia szpitalne coraz częściej oporne są na działanie antybiotyków. Zdaniem prof. Keevila już 70 proc. tych infekcji nie poddaje się działaniu przynajmniej jednego antybiotyku. - Wiele zakażeń szpitalnych opornych jest na kilka antybiotyków o szerokim spektrum działania – dodaje.

Reklama

Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) opublikowanego w 2015 r., w Europie każdego roku zdarza się 400 tys. infekcji bakteryjnych opornych na kilka antybiotyków, z których 25 tys. kończy się zgonem.

Public Health England wylicza, że w Anglii z powodu oporności na antybiotyki co roku umiera ponad 5 tys. pacjentów. W aż 4 przypadkach na 10 niewystarczające są antybiotyki pierwszego rzutu, kiedy dojdzie do zakażenie krwi bakteriami E. coli.

W USA aż połowa bakterii wywołujących infekcje pooperacyjne jest już oporna na antybiotyki. Dyrektor Centre for Disease Dynamics, Economics and Policy w Waszyngtonie prof. Ramanan Laxminarayan twierdzi, że do najgroźniejszych powikłań bakteryjnych dochodzi po operacjach jelita grubego oraz wymiany stawu biodrowego.

Amerykański specjalista zwraca uwagę, że oporność na antybiotyki występuje również u co czwartego chorego poddanego chemioterapii, najczęściej leczonego z powodu nowotworów.

- Niezbędne są działania na całym świecie, by zapobiec dalszemu szerzeniu się zakażeń szpitalnych, szczególnie tych najgroźniejszych, opornych na wiele antybiotyków – podkreśla prof. Keevil.

Światowa Organizacji Zdrowia (WHO) ostrzega, że jeśli nadal będzie coraz więcej zakażeń bakteryjnych opornych na antybiotyki, to w 2050 r. będą one częstszą przyczyną zgonów na świecie, aniżeli nowotwory.

Jedną z metod zapobiegania tym infekcjom jest zaprzestanie nadużywania antybiotyków. Z raportu Public Health England wynika, że co piąty antybiotyk jest niepotrzebny przepisywany przez lekarzy. Wciąż się zdarza, że są one zażywane nawet w przypadku infekcji wirusowych, na które nie działają.

Prof. Keevil uważa, że pomocne może być użycie przedmiotów wykonanych z miedzi, ponieważ materiał ten ma właściwości bakteriobójcze, szczególnie takich jak klamki, poręcze czy tace. Mogą one przerwać przenoszenie bakterii przez pracowników medycznych.

- Dzięki przedmiotom wykonanym z miedzi metalicznej ryzyko przeniesienia bakterii w placówkach służby zdrowia jest znacznie mniejsze – podkreśla brytyjski specjalista. - Badania w USA w trzech szpitalach wykazały, że przedmioty z miedzi lub pokryte miedzią o 58 proc. zmniejszają ryzyko zakażeń szpitalnych.

Takie rozwiązania zastosowano niedawno w Miedziowym Centrum Zdrowia we Lubinie, w którym, z miedzi wykonane są klamki, poręcze łóżek, uchwyty, wózki i łączniki. Metal ten wykorzystano głównie w nowych salach operacyjnych, jak również w innych miejscach szpitala, najczęściej dotykanych, o największym ryzyku przeniesienia bakterii.

Prof. Keevil twierdzi, że podobne rozwiązania coraz częściej wykorzystywane są w Wielkiej Brytanii i wielu innych krajach po obu stronach Atlantyku.