Obecna na spotkaniu prof. Brygida Kwiatkowska, dyrektor ds. Klinicznych w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji podkreśliła, że łuszczyca jest chorobą „o wielu twarzach”. Dlatego - by pomóc większej liczbie pacjentów - lekarze powinni dysponować całą gamą leków o różnych mechanizmach działania. Specjalistka oceniła, że skuteczne leczenie chorych na łuszczycę się opłaca, bowiem pośrednie i społeczne koszty choroby (związane np. z absencją pacjentów w pracy czy przechodzeniem na renty) są dwu-trzykrotnie wyższe niż bezpośrednie koszty terapii.

Reklama

Łuszczyca jest przewlekłą zapalną chorobą, która objawia się najczęściej na skórze, ale może obejmować również inne narządy, w tym przede wszystkim stawy (łuszczycowe zapalenie stawów), ale też np. błonę śluzową oka.

Prof. Kwiatkowska zwróciła uwagę, że są badania wskazujące, iż u 40 proc. pacjentów z łuszczycą, którzy nie mają zapalenia stawów, w badaniu rezonansem magnetycznym widoczne są zmiany stawowe.

Co więcej, przewlekły proces zapalny toczący się w organizmie przyczynia się do zaburzeń metabolicznych i nasila rozwój innych schorzeń o podłożu zapalnym, takich jak miażdżyca naczyń (a w związku z tym schorzeń sercowo-naczyniowych).

- Gdy łuszczyca rozwija się po 40. roku życia, najczęściej ma postać tzw. obwodową (proces chorobowy obejmuje stawy obwodowe – PAP). W większości wiąże się też z tzw. zespołem metabolicznym, który charakteryzuje się nadciśnieniem tętniczym, otyłością, cukrzycą, hipercholesterolemią i podwyższonym poziomem kwasu moczowego we krwi – tłumaczyła prof. Kwiatkowska. Przypomniała, że są to duże czynniki ryzyka miażdżycy tętnic i ryzyka przedwczesnego zgonu.

- Szacuje się, że w tej grupie chorych o 10 lat wcześniej występują zawały serca i udary mózgu, a śmiertelność z przyczyn sercowo-naczyniowych jest znacznie wyższa – podkreślił prof. Eugeniusz Kucharz, prezes Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego. - Dlatego leczenie pacjentów z łuszczycą musi być kompleksowe. Leczymy całego człowieka, nie chorobę.

Dagmara Samselska, przewodnicząca Unii Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę i ŁZS zwróciła uwagę, że pacjenci z łuszczycą powinni być regularnie – co najmniej raz w roku - poddawani badaniom w kierunku cukrzycy i chorób sercowo-naczyniowych. Konieczne jest mierzenie im poziomu cukru we krwi, poziomu cholesterolu, badanie czynności nerek i wątroby.

Reklama

Ze względu na psychiczne konsekwencje łuszczycy chorzy potrzebują również dostępu do opieki psychologicznej i psychiatrycznej. Badania wskazują, że odsetek pacjentów z łuszczycą mających problemy psychologiczne wynosi od 10 do 55 proc., przypomniała psycholog Agnieszka Bartczak. - 80 proc. z tej grupy ma problemy w funkcjonowaniu społecznym i emocjonalnym - mówiła.

Zdaniem prof. Kwiatkowskiej fakt, że łuszczyca ma wiele postaci, rodzi problemy z jej diagnozowaniem - a zarazem sprawia, że lekarze powinni dobierać terapię indywidualnie dla każdego pacjenta. Niektórzy chorzy powinni być szybciej kwalifikowani do leczenia biologicznego, np. ci, którzy mają zapalenie okołostawowe.

W Polsce kryteria włączenia do programów leczenia biologicznego są jednak bardzo restrykcyjne i nie pozwalają zastosować go u chorego, który tego wymaga - wyjaśniła specjalistka w rozmowie z PAP. Terapia biologiczna jest też zbyt szybko zabierana pacjentom, u których pojawi się remisja choroby, zaznaczyła.

Jak zwrócili uwagę eksperci, wciąż brak refundacji nowego leku, który ma inny mechanizm działania, niż tzw. klasyczne leki modyfikujące przebieg choroby (jak metotreksat czy leki biologiczne). Chodzi o działający przeciwzapalnie apremilast, inhibitor enzymu o nazwie fosfodiesteraza typu 4.

Jest to lek, który mogliby stosować chorzy nie tolerujący metotreksatu, lub u których metotreksat nie daje dobrych efektów leczenia. Dzięki temu można by u nich odsunąć w czasie terapię biologiczną, a pacjent zyskałby dodatkową opcję terapeutyczną, mówił prof. Kucharz. Lek ma wygodną postać doustną i może być stosowany przez chorego w domu. Zdaniem eksperta refundacja tego leku nie powinna zwiększyć wydatków płatnika, bo pacjenci zażywaliby go zamiast innego leku, np. biologicznego.