Zdrowie publiczne było głównym tematem konferencji poświęconej „Narodowemu Programowi Zdrowia 2016-2020”, która odbyła się z inicjatywy Szkoły Zdrowia Publicznego Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
Prof. Mirosław Wysocki, który jest dyrektorem Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-PZH w Warszawie, powiedział, że co roku umiera 395 tys. Polaków. Najczęstszą przyczyną zgonów są nadal choroby sercowo-naczyniowe oraz nowotwory.
Specjalista dodał, że podatność na te schorzenia w znacznym stopniu zależy od zachowań zdrowotnych. - Wylicza się, że spośród tych osób, które co roku umierają w naszym kraju, 110 tys., czyli prawie jedna trzecia, mogłoby żyć o kilka lat dłużej, gdyby tylko odpowiednio wcześniej przestrzegała zaleceń zdrowotnych - podkreślił konsultant krajowy.
Dr Jarosław Pinkas ze Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP powiedział, że poprawie zdrowia naszego społeczeństwa służy Narodowy Program Zdrowia 2016-2020, który rząd zatwierdził w sierpniu 2016 r. - Przewiduje się w nim, że w tym okresie co roku na różne przedsięwzięcia związane z poprawą zdrowia publicznego przeznaczy się 140 mln zł – podkreślił.
Z danych przedstawionych na konferencji wynika, że w Polsce na działania dotyczące zdrowia publicznego w 2013 r. przeznaczono w sumie 2,6 proc. całkowitych wydatków na ochronę zdrowia. To prawie tyle, ile wynosi średnia w Unii Europejskiej (2,7 proc.); najwięcej na ten cel wydaje Finlandia – 5,9 proc., a na najmniej Łotwa -0,7 proc..
W przeliczeniu na jednego mieszkańca na zdrowie publiczne najwięcej wydają Norwegowie – 166 dolarów (2013 r.), a na kolejnych miejscach byli Holendrzy (163 dol.) i Szwedzi (153 dol.). W Polsce w 2013 r. przeznaczono na ten cel 39 dolarów, w Grecji 27 dol., na Litwie 21 dol., a na Łotwie – zaledwie 9 dol.
Eksperci zwrócili uwagę, że jednym z najważniejszych zadań zdrowia publicznego jest edukacja zdrowotna. Z danych przedstawionych podczas konferencji wynika, że zbyt niski poziom wiedzy, umiejętności i motywacji związanych ze zdrowiem wykazuje prawie co drugi Polak (44,6 proc.) w wieku powyżej 15 lat.
Dr Zofia Słońska z CMKP stwierdziła, że najmniejsze kompetencje zdrowotne wykazują ludzie starsi, którzy zwykle cierpią na co najmniej 2-3 schorzenia, głównie choroby serca i cukrzycę. W Polsce ponad 60 proc. osób po 65. roku życia wykazuje niewielką świadomość zdrowotną. Co piąta osoba starsza ma trudności ze zrozumieniem tego, co mówi i zaleca lekarz.
Dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie prof. Ryszard Gellert zauważył żartobliwe, że przeciętny Polak ma kłopoty z dziesięciorgiem przykazań, a co dopiero z przestrzeganiem zaleceń zdrowotnych. Jako przykład podał choroby nerek. - Aż 95 proc. osób z tymi schorzeniami nie zdaje sobie z nich sprawy, choć często można je wykryć prostymi metodami – podkreślił. Dodał, że skutkiem tych chorób jest przewlekła niewydolność nerek, a jedynym ratunkiem są wtedy ciągłe dializy.
Prof. Gellert podkreślił, że medycyna naprawcza nie wystarczy, żeby poradzić sobie wyzwaniami zdrowotnymi stojącymi przed naszym starzejącym się społeczeństwem. Z badań przedstawionych przez dyrektor Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP prof. Dorotę Cianciarę wynika, że nasze zdrowie jedynie w 10 proc. zależy od medycyny naprawczej.
W największym stopniu, bo aż w 40 proc., zależy ono od czynników społeczno-ekonomicznych, takich jak poziom wykształcenia i zamożności, a w 30 proc. decydują nasze zachowania prozdrowotne lub ich brak. W 10 proc. nasze zdrowie warunkują czynniki biologiczne (np. podatność genetyczną na choroby) i w takich samy stopniu (10 proc.) zależy ono od warunków środowiska naturalnego.
Dr Pinkas powiedział, że największym osiągnięciem zdrowia publicznego w Polsce jest kampania antytytoniowa, która doprowadziła do tego, że w latach 2004-2014 odsetek osób palących papierosy zmniejszył się z 30 proc. do 26 proc. W 2016 r. wprowadzono u nas nową ustawę antynikotynową, w której papierosy elektroniczne podlegają regulacjom takim samym, jak zwykłe papierosy.
Największym kolejnym wzywaniem jest wzrost odsetka osób powyżej 65. roku życia. Według GUS, w latach 50. XX w. w wieku emerytalnym było zaledwie 4 proc. naszego społeczeństwa, w 2030 r. odsetek ten zwiększy się do 15 proc., w 2050 r. – aż do 33 proc.