Obecny na konferencji wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas podkreślał, że określenie "medyczna marihuana" jest błędne. - W przestrzeni publicznej nie powinna zagościć informacja, że marihuana jest zdrowa, lecznicza, medyczna, ponieważ jest to istotna przepustka do tego, żeby usprawiedliwić stosowanie marihuany rekreacyjnej - powiedział. Wskazywał m.in., że w wielu badaniach wykazano, że palenie marihuany poprzedza używanie m.in. substancji halucynogennych, kokainy i heroiny.

Reklama

Pinkas powiedział, że resort zdrowia chce wprowadzić pewne możliwości stosowania preparatów zawierających pochodne marihuany, zaznaczył jednocześnie, że one "są preparatami narkotycznymi i tak będą traktowane". Powiedział, że warunkiem ich zastosowania powinny być m.in. wyraźne wskazania lekarskie i pełna diagnoza, a leczenie powinno być odpowiednio odnotowane w dokumentacji pacjenta.

Przypomniał, że nowelizacja dot. medycznego wykorzystania marihuany, którą obecnie zajmuje się sejmowa podkomisja, jest projektem poselskim złożonym przez klub Kukiz'15. Podkreślił, że resort nie przedstawia swojego stanowiska wobec tego projektu, a jedynie merytorycznie i legislacyjnie wspiera prace podkomisji.

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz przypominał, że lekarz ma wolność stosowania różnych metod leczniczych. - Ale wolność wcale nie oznacza dowolności i działania poza prawem, czyli nieprzestrzegania norm opisanych przez samorząd lekarski czy przez ogólnonarodowe postanowienia - zaznaczył.

Wskazał, że lekarz w szczególnych przypadkach ma prawo stosować lek o jeszcze nieudowodnionej skuteczności, pod warunkiem wypełnienia postulatów wskazanych w Deklaracji helsińskiej. Hamankiewicz przypomniał, że zgodnie z nią lekarz przed rozpoczęciem takiej terapii powinien m.in. zasięgnąć porady eksperta i uzyskać świadomą zgodę pacjenta.

Prof. Barbara Steinborn z Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu przypomniała, że w sierpniowym stanowisku Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych wskazano, że brak wyników badań klinicznych i rejestracji uniemożliwia włączenie pochodnych marihuany do leczenia dzieci.

Reklama

- Jeśli takie preparaty nie są zarejestrowane i istniałaby, według propozycji lekarza, konieczność ich stosowania, to takie zastosowanie nosi znamiona eksperymentu medycznego i wymaga zgody komisji bioetycznej - wyjaśniła prof. Steinborn.

Wskazała, że Amerykańskie Towarzystwo Epilepsji (American Epilepsy Society) w marcu poparło prowadzenie badań klinicznych z wykorzystaniem marihuany, nie oznacza to jednak poparcia legalizacji jej stosowania. W listopadzie prowadzenie badań poparła także amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration), nie zatwierdziła jednak wyciągów z marihuany jako bezpiecznego i skutecznego leku w żadnych wskazaniach.

Prof. Steinborn podkreśliła, że należy poczekać na ostateczne wyniki prowadzonych badań klinicznych dotyczących stosowania kannabidiolu. Zaznaczyła jednocześnie, że badania prowadzone przez wiele lat wskazały, że palenie marihuany może powodować efekt neurotoksyczny przejawiający się zmniejszeniem ilorazu inteligencji. - Uważa się, że (...) cannabis może wpływać na rozwój mózgowia i w związku z tym również na rozwój intelektualny - dodała.

Prof. Stanisław Czuczwar z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie powiedział, że w składzie dopuszczonego do obrotu w Polsce leku Sativex znajduje się zarówno substancja THC (tetrahydrokannabinol) działająca psychoaktywnie i potencjalnie uzależniająco, jak i kannabidiol pozbawiony działania uzależniającego. Zarejestrowany dotąd nie został natomiast lek Epidiolex zawierający jedynie kannabidiol. Z uwagi na brak działania uzależniającego, to właśnie kannabidiol rozważany jest do wykorzystywania w terapii dzieci chorych na padaczkę.

Prof. Czuczwar powiedział, że obecne wskazania medyczne do stosowania kannabinoidów to spastyczność mięśniowa i bol neuropatyczny w przebiegu stwardnienia rozsianego, wspomagające leczenie bólu nowotworowego oraz przy wymiotach wynikających z chemioterapii nowotworów. Dodał, że wkrótce dostępne będą wyniki dużych randomizowanych badań klinicznych, które pozwolą na wyciągnięcie bardziej szczegółowych wniosków, co do skuteczności kannabidiolu w leczeniu padaczki.

Prof. Joanna Jędrzejczak z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego powiedziała, że obecnie stosowane metody leczenia padaczki pozwalają na kontrolowanie jej napadów u ponad 70 proc. pacjentów. - Pozostaje pewna grupa ok. 30 proc. (pacjentów), o której mówimy, że ma napady lekooporne i w tej grupie my poszukujemy ciągle nowego leku - powiedziała. Zaznaczyła jednocześnie, że lek taki z pewnością nie będzie mógł pomóc wszystkim pacjentom chorym na padaczkę, ale jedynie wybranym grupom. Powiedziała, że obecnie nie ma niepodważalnych dowodów naukowych, które potwierdzałyby skuteczność i bezpieczeństwo stosowania pochodnych marihuany w leczeniu padaczki.

Z kolei anestezjolog i specjalista leczenia bólu dr Jerzy Jarosz z Warszawskiego Hospicjum Fundacji Hospicjum Onkologiczne św. Krzysztofa zwracał uwagę, że preparaty sporządzane na bazie konopi są stosowane w celach medycznych przez chorych w Polsce niezależnie od tego, czy są one legalne, czy też nie. Wskazywał też, że pacjenci chcą konsultować ich stosowanie z lekarzem, jednak obecnie nie mają takiej możliwości. Przekonywał, że ściganie i penalizacja medycznych zastosowań (kannabinoidów) wydaje się postępowaniem niehumanitarnym w kategoriach nieludzkiego traktowania.