Prezydent był pytany w piątek w Polsat News o spotkanie, jakie miał tego dnia z byłym rzecznikiem SLD Tomaszem Kalitą, zmagającym się ze złośliwym guzem mózgu. Kalita kilka miesięcy temu wywołał ponowną dyskusję o leczniczej marihuanie po tym, jak po przejściu operacji usunięcia nowotworu napisał na portalu społecznościowym, że być może pomóc mógłby olej z marihuany, który w Polsce nie jest dopuszczony do obrotu.
Na pytanie, czy spotkanie było "tylko wymianą myśli", czy też obiecał Kalicie wsparcie dla znajdującego się w pracach sejmowych projektu autorstwa Kukiz'15 ws. leczniczej marihuany, prezydent odpowiedział, że "to była wymiana myśli, ogólna dyskusja na temat tego rozwiązania".
- Rzeczywiście powiedziałem panu Kalicie (...), że jeżeli się nad tym w ogóle zastanawiam, czy tego typu leki, na takiej bazie oparte, powinny zostać wprowadzone, to uważam, że przynajmniej ich dystrybucja powinna być tak restrykcyjna, jak to jest w przypadku morfiny - powiedział Duda.
Podkreślił, że nie jest zwolennikiem tego, aby mówić od razu "nie" w tej kwestii. - Przecież morfinę sprzedaje się od dziesięcioleci i nikt nie mówi, że jest jakiś czarny rynek morfiny. Jeżeli to ma ulżyć człowiekowi choremu, to uważam, że pomagające faktycznie preparaty oparte na takiej bazie mogą być wprowadzone, tylko sprzedaż musi być odpowiednio reglamentowana i musi to być bezpieczne, tak jak to się dzieje w przypadku morfiny - podkreślił prezydent.
- Absolutnie nie powiedziałbym dzisiaj zdecydowanie "nie" tylko dla zasady, że lek jest pochodną marihuany. Jest morfina, która przecież jest pochodną opium i jest w sprzedaży, i jest znacznie silniejszym środkiem odurzającym, narkotykiem po prostu, ale jednak jest wykorzystywana także do celów leczniczych, do uśmierzania bólu - mówił.
Według prezydenta, jeżeli jest rzeczywiście tak, że leki oparte na bazie marihuany pomagają chorym, to przy odpowiednich warunkach ich sprzedaży mogłyby one być wprowadzone na rynek.
Prezydent zaznaczył, że sprawa skuteczności preparatów opartych marihuanie wymaga badań i "sprawdzenia, czy to rzeczywiście pomaga". - Jest z jednej strony presja czasu, ale z drugiej strony lek musi być sprawdzony, musi być bezpieczny, nie jest tak, że możemy wprowadzać jako lek wszystko, co nam się podoba - zaznaczył.
Od lutego w Sejmie znajduje się projekt autorstwa Kukiz'15 ws. leczniczej marihuany, który ma umożliwić pacjentom po uzyskaniu zezwolenia samodzielne uprawianie konopi i przygotowywanie przetworów na potrzeby terapii. Warunkiem uprawy byłoby uzyskanie specjalnego zezwolenia.
Autorzy projektu przekonują, że przygotowywana regulacja dałaby lekarzowi możliwość legalnego i kontrolowanego zastosowania niezarejestrowanych przetworów z konopi u pacjentów, u których konwencjonalna farmakoterapia jest nieskuteczna lub zbyt obciążająca, o ile wiedza medyczna wskazuje na możliwość poprawy tym sposobem stanu zdrowia lub jakości życia pacjenta.
Projekt zakłada, że uprawa konopi oraz zbiór ziela i żywicy konopi innych niż włókniste na potrzeby terapii byłaby dozwolona po uzyskaniu zezwolenia wojewódzkiego inspektora farmaceutycznego. Zezwolenie to mogłyby uzyskać: osoby fizyczne (pacjenci lub ich opiekunowie prawni), fundacje, organizacje społeczne oraz jednostki naukowe. Powierzchnia uprawy i ilość zbiorów nie mogłaby przekraczać zapotrzebowania dla uczestników terapii na 120 dni kuracji.
W ub. tygodniu posłowie sejmowej komisji zdrowia jednogłośnie zdecydowali o powołaniu podkomisji, która zajmie się projektem; zakreślili też termin jej prac na koniec listopada.
Na pierwszym posiedzeniu podkomisji wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas stwierdził, że jeżeli intencją autorów projektu jest to, żeby powiększyć dostęp do preparatów zawierających pochodne konopi indyjskich dla pacjentów, którzy tego potrzebują, to Ministerstwo Zdrowia gotowe jest podjąć się tego działania i wspólnie napisać projekt, który będzie zgody z zasadami legislacji i nie będzie budził kontrowersji. Kolejne posiedzenie podkomisji wyznaczono na 3 listopada.