Informację o zakażeniu wąglikiem na północy Syberii ludzi i zwierząt podały we wtorek rosyjskie media. W środę zakażenie wąglikiem stwierdzono u 23 spośród 90 hodowców reniferów i członków ich rodzin z Jamalsko-Nienieckiego Okręgu Autonomicznego. Większość przebywa na obserwacji w szpitalu w Salechardzie.

Reklama

W wyniku zakażenia wąglikiem zmarł (1 sierpnia) 12-letni chłopiec; obecnie żadna z osób nie jest w stanie ciężkim, ale stan dziewiętnastu określa się jako średnio ciężki. Władze obwodu tiumeńskiego zdecydowały się przebadać wszystkie dzieci hodowców reniferów, nawet jeśli nie wykazują objawów choroby.

Ekspert Wiktor Malcew powiedział rosyjskiej redakcji BBC, że przyczyną epidemii są nietypowo wysokie temperatury - niemal przez miesiąc na półwyspie Jamał temperatura sięgała 35 st. C. Poprzednia epidemia wąglika w tym rejonie miała miejsce w roku 1941. Możliwe, że uwięzione w ciałach pogrzebanych w wiecznej zmarzlinie bakterie pochodzą właśnie z tego okresu. Jak podała rzeczniczka władz Natalya Khlopunova, najpierw doszło do zakażenia zwierząt, a hodowcy - jak to mają w zwyczaju - jedli surowe mięso. Pili też krew chorych zwierząt.

Z powodu wąglika i upałów na Jamale padło około 2300 reniferów. 25 lipca zarządzono ewakuację ich hodowców i objęto kwarantanną zagrożony obszar. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu wysłał samolotem zespół wojskowych specjalistów, którzy mają zabezpieczyć ciała padłych zwierząt, przeprowadzić badania i działania dezynfekcyjne na wielką skalę (tak dużej akcji dezynfekcyjnej z udziałem śmigłowców, dronów i pojazdów terenowych nie prowadzono dotychczas tundrze). Prowadzona jest akcja szczepień zwierząt. Ratownicy ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych mają przygotować w tundrze miasteczko namiotowe, do którego kierowani będą mieszkańcy obszaru objętego kwarantanną, i w którym będzie można mieszkać także zimą.

Reklama

Wąglika (po łacinie anthrax) powoduje stosunkowo duża (4 mikrony długości) bakteria – laseczka wąglika (Bacillus anthracis). Jej przetrwalniki są wyjątkowo trwałe i odporne – w normalnych warunkach mogą przetrwać dziesiątki lat, w wiecznej zmarzlinie – nawet setki. Niektóre skażone przetrwalnikami pastwiska uważano w dawnych wiekach za "przeklęte".

Sławny niemiecki bakteriolog Robert Koch rozpoczął w latach 70. XIX wieku karierę właśnie od badań, dzięki którym odkrył związek pomiędzy chorobą a laseczkami wąglika. Był wówczas wiejskim lekarzem w Wolsztynie, a eksperymenty z zakażonymi myszami i królikami prowadził w tym samym gabinecie, w którym przyjmował pacjentów. W budynku mieszkała żona Kocha z kilkuletnia córką, jednak nikt z rodziny nie zachorował.

Najprawdopodobniej to wąglik był przyczyną biblijnej "bardzo wielkiej zarazy", która zabiła bydło faraona. Choroba występuje na całym świecie, najczęściej u bydła, koni, owiec i kóz. Natomiast świnie zakażają się rzadko, psy są bardzo odporne, a ptaki w zasadzie niewrażliwe. W przypadku zwierząt głównym źródłem zakażenia jest pasza zawierająca przetrwalniki. Zakażenie może nastąpić podczas wypasu, jak i przy podawaniu trawy czy siana. Zwierzęta mięsożerne zakażają się po zjedzeniu padliny. Możliwe są także zakażenia bezpośrednie, jeśli krew lub wydaliny chorego osobnika trafią na świeżą ranę lub błonę śluzową.

Produkowana przez Bacillus anthracis toksyna zaburza szlaki przekazywania sygnału w komórce i powoduje jej obumieranie – apoptozę. Z naturalnych otworów ciała wypływa ciemna, słabo krzepnąca krew, w której można pod mikroskopem zaobserwować laseczki. Padłe zwierzęta zarażone wąglikiem powinny być spalone.

Reklama

Ludzie w 95 proc. przypadków zakażają się poprzez uszkodzoną skórę - dotykając mięsa padłego zwierzęcia, jego skóry lub wełny, drogą oddechową (wdychając bakterie lub przetrwalniki) albo pokarmową (spożycie zakażonego mięsa). Najgroźniejsza jest postać płucna – mimo leczenia antybiotykami duża część chorych umiera w ciągu 2-3 dni.

Niewiele mniej groźny jest wąglik jelitowy. Śmiertelna bywa także postać skórna, choć często kończy się na powstaniu charakterystycznej czarnej krosty. Najbardziej narażeni są hodowcy i osoby zatrudnione przy przetwarzaniu surowców zwierzęcych, choć na przykład Ernest Hemingway uległ zakażeniu w czasie miesiąca miodowego (skaleczył się w nogę).

Ze względu na trwałość i zabójczą skuteczność wojskowi zwrócili uwagę na przetrwalniki wąglika już w czasie I wojny światowej. Nietypowym zastosowaniem były skażone wąglikiem, dotyczące fikcyjnych osób donosy wysyłane do gestapo przez Armię Krajową. U czytających Niemców pojawiały się dokuczliwe zmiany skórne, co na pewien czas zniechęciło okupanta do czytania donosów.

Związek Radziecki prowadził badania nad wąglikiem na dużą skalę. W roku 1979 z tajnego laboratorium w Swierdłowsku wydostał się aerozol, który spowodował zachorowanie 79 osób – zmarło 68 z nich.

Pomiędzy 16 września a 25 października 2001 w USA wysyłane były zawierające laseczki wąglika listy skierowane do ważnych instytucji. Zakażeniu – w 11 przypadkach postacią płucną - uległy 22 osoby, pięć z nich zmarło. Przez pewien czas przesyłki pocztowe na terenie USA były dezynfekowane za pomocą promieniowania jonizującego o tak dużym natężeniu, że uszkadzało przesyłane przedmioty i koperty, a filateliści protestowali. Przesyłane próbki proszku do prania czy torebki z budyniem budziły panikę pracowników poczty, kojarzących "biały proszek" z wąglikiem.

Zapobieganie wąglikowi polega na zwalczaniu choroby u zwierząt, badaniu mięsa i innych surowców zwierzęcych. Istnieje także kilka rodzajów szczepionek przeciw – pierwszą uzyskał w 1881 roku Ludwik Pasteur.