W 2015 r. brytyjscy lekarze wystawili 61 mln recept na antydepresanty, podczas gdy w 2005 r. było ich 29,4 mln. Z roku na rok coraz więcej pacjentów otrzymuje te leki. W 2014 r. wypisano 57,1 mln takich recept.

Reklama

Gillian Connor z fundacji Rethink Mental Illness powiedziała w wypowiedzi dla „New Scientist”, że częste sięganie po leki przeciwdepresyjne związane jest z większą świadomością występowania zaburzeń psychicznych i potrzebą ich leczenia. Rethink Mental Illness powstała przed prawie 40 laty, gdy niewielu Brytyjczyków z depresjami i napadami lęków szukało pomocy u lekarzy.

Gillian Connor ubolewa jednak, że leki są często jedyną metodą leczenia depresji. Potwierdza to dr Andrew Green z British Medical Association. Brytyjska specjalistka wyjaśnia, że chorobę tę u wielu pacjentów można leczyć psychoterapią, czas oczekiwania na takie leczenie jest jednak długi. Głównym tego powodem jest brak psychoterapeutów. W niektórych regionach kraju w ogóle nie są oni dostępni.

Zużycie antydepresantów zwiększa się na całym świecie. Z badań przeprowadzonych w ramach National Health and Nutrition Examination Surveys wynika, że po leki przeciwdepresyjne sięga co dziesiąty Amerykanin powyżej 12. roku życia. Wśród osób w wieku od 18 do 44 roku życia antydepresanty są już najczęściej stosowanymi w USA lekami.

Kobiety zażywają leki przeciwdepresyjne 2,5 razy częściej niż mężczyźni. Często są one stosowane przez długi czas. 60 proc. zażywających je Amerykanów kontynuuje leczenie przez co najmniej 2 lata, a 14 proc. osób sięga po nie ponad 10 lat. Recepty na antydepresanty na ogół przepisują lekarze rodzinni.

Leki przeciwdepresyjne wykorzystywane są zarówno do leczenia depresji, jak i zaburzeń lękowych, nerwicy natręctw, bulimii oraz tzw. stresów pourazowych po traumatycznych przeżyciach. Zainteresowanie nimi zaczęło wzrastać w 1987 r., gdy koncern farmaceutyczny Eli Lilly wprowadził na rynek prozac, pierwszy nowej generacji lek na depresję, należący grupy leków tzw. wychwytu zwrotnego serotoniny.