Pacjenci cierpią - ministerstwo marnuje pieniądze podatników

Od prawie pięciu lat "UroConti" domaga się zniesienia zapisu warunkującego refundację leków na zespół pęcherza nadreaktywnego (OAB) od wykonania badania urodynamicznego. W lutym br. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji potwierdziła, że badania nie są uzasadnione medycznie. Przepis jednak nie został cofnięty, choć wg wyliczeń AOTMiT, usunięcie badania pozwoliłoby na oszczędności rzędu 15 -16 mln zł rocznie. - Kto w obecnej sytuacji finansowej lekką ręką wydaje niepotrzebnie ponad milion zł miesięcznie!? - pyta Anna Sarbak, prezes UroConti.

Reklama

Limity i ograniczenia

W 2014 r, AOTMiT wydała pozytywną rekomendację dotyczącą refundacji neuromodulacji krzyżowej w leczeniu nadreaktywności pęcherza moczowego i niedoczynności mięśnia wypieracza. Od tego czasu polscy pacjenci bezskutecznie czekają na decyzję resortu w tej sprawie. Niestety jedyne, co ciągle słyszą, to że „trwają prace analityczne i koncepcyjne”.

Reklama

Jeszcze gorzej jest z refundacją środków absorpcyjnych. Polskie przepisy wykluczają z możliwości ich refundacji osoby posiadające wysiłkowe nietrzymanie moczu, choć jest to możliwe we wszystkich innych krajach UE. Limity nie zmieniły się od 1999 roku - 60 pieluchomajtek miesięcznie, czyli dwie dziennie! Resort deklarował co prawda zwiększenie tej puli do 4 dziennie, ale pacjenci nie wiedzą, czy nie spowoduje obniżenia jakości i dostępności środków pomocniczych. Obawiają się też pomysłów ministerstwa na zamknięcie systemu refundacji.

- Produkty w systemie zamkniętym mają zazwyczaj niską jakość i są trudniej dostępne. To podnosi ryzyko powikłań związanym z otarciami czy infekcjami. Może się zatem stać tak, że obniżymy koszty refundacji środków absorpcyjnych, a dwa razy tyle wydamy na leczenie powikłań.