Jak wyliczyły największe centra onkologiczne, różnica w stosunku do zeszłego roku opiewa na sumę ponad 55 mln zł. Według prognoz w ciągu roku straty mogą wynieść 333 mln zł. Powodem są zmiany w wycenach hospitalizacji i błędy w kartach DILO (diagnostyki i leczenia onkologicznego).
Niektóre placówki otrzymały nawet o połowę mniej niż rok wcześniej. Tak jest w Centrum Onkologii – Instytut im. M. Skłodowskiej-Curie w Krakowie, które w zeszłym roku otrzymało 10 mln zł, w tym – około pięciu.
18 wielospecjalistycznych centrów onkologicznych nie tylko otrzymało mniej pieniędzy niż rok wcześniej. Również mniej niż realnie wydały w tym roku na leczenie swoich pacjentów. Np. Świętokrzyskie Centrum Onkologii przeznaczyło na leczenie raka w styczniu i lutym ok. 17,5 mln zł. Od NFZ dostało zaledwie 10,5 mln zł.
ZOBACZ TAKŻE: Puste obietnice Arłukowicza. Na biopsję czekamy dwa miesiące dłużej>>>
Szef Funduszu Tadeusz Jędrzejczyk przyznaje, że nie wszystko zostało zapłacone: rachunki, które przedstawiły im centra onkologiczne, wynosiły ponad 450 mln zł. Jak wynika z danych przedstawionych przez niego na senackiej komisji zdrowia, wypłacono niewiele ponad 366 mln zł.
– Nierozliczonych świadczeń pozostaje ok. 84 mln, z czego połowa, ok. 43 mln zł, to świadczenia w ramach pakietu – mówi Jędrzejczyk.
Pierwotnie zakładano rozliczanie bezlimitowo. Fundusz miał płacić za wszystkich pacjentów leczonych w ramach pakietu. W czym zatem problem? Jednym z powodów są błędy techniczne w wypełnianych kartach DILO. Dokument z jednej strony uprawnia do szybszego leczenia. Z drugiej stanowi podstawę do rozliczania się ze szpitalami. Wiele kart jest źle wypełnionych albo nie zostały dotrzymane terminy terapii. Wówczas urzędnicy mają kłopot z ich rozliczeniem.
Jędrzejczyk zapewnia, że intencją NFZ jest rozliczenie w pierwszej kolejności świadczeń w ramach pakietu. – Chcemy premiować dalszą poprawę sprawności diagnostyki i leczenia – tłumaczy Tadeusz Jędrzejczyk.
41 mln zł z 84 mln wymienionych przez szefa NFZ to z kolei pieniądze, które szpitale onkologiczne wydały na leczenie pacjentów, którzy nie załapali się na pakiet. Leczenie to nie jest bezlimitowe, tylko ograniczone wysokością kontraktu, który dana placówka podpisała z NFZ. To klasyczne nadwykonania. – Te będą rozliczane w drugiej kolejności – przekonywał dyplomatycznie podczas spotkana w Senacie szef funduszu.
Zdaniem dyrektorów szpitali nowy sposób rozliczania onkologii przynosi im duże straty. Nie wynikają one tylko z technikaliów, jakimi są problemy z rozliczeniem kart DILO. Chodzi też o spadek wyceny hospitalizacji: przy teleradioterapii spadek wyniósł 62,5 proc., przy chemioterapii ok. 19 proc., przy badaniach PET zaś ok. 19,5 proc. Negatywny wpływ miała również zmiana sposobu rozliczenia niektórych procedur zabiegowych w zakresie jednorodnych grup pacjentów (JGP).
Obniżka stawek za hospitalizacje bierze się m.in. z tego, że resort zdrowia, wprowadzając pakiet, postanowił zmobilizować placówki do leczenia ambulatoryjnego, czyli bez konieczności zatrzymywania na noc w szpitalu. Dlatego wprowadził prostą zasadę: im dłużej pacjent jest w szpitalu, tym bardziej spada wycena każdego kolejnego dnia. A więc np. za cztery dni hospitalizacji wyceny spadły z 14 tys. zł do 11 tys. zł. – To nielogiczne. Bo jeżeli pacjent dłużej zostaje w szpitalu, to znaczy, że jest bardziej chory. Jeżeli miałaby być stawka degresywna, to lepiej by było np. wprowadzić wysokie stawki za pierwsze dni, a potem je obniżyć do działającej do tej pory wyceny – uważa Rafał Janiszewski, ekspert w dziedzinie zdrowia, który analizuje koszty pakietu.
Celem było przyjmowanie więcej pacjentów w trybie ambulatoryjnym. Wycenę takiej porady podwyższono ze 100 zł do 150 zł. Jak przekonywali urzędnicy, do szpitali kładło się wielu chorych niepotrzebnie, a ten na nich zarabiał.
W tym wypadku bat finansowy zadziałał: pierwsze dane z analizy wykonania świadczeń w zakresie chemioterapii wykonanej przez NFZ potwierdzają efektywność w zakresie przeniesienia świadczeń ze szpitala do form ambulatoryjnych i hospitalizacji jednodniowych. W 2014 r. ok. 65 proc. świadczeń była realizowana w ramach hospitalizacji. W pierwszych miesiącach tego roku ten odsetek spadł do 37–35 proc. Jednocześnie udział pacjentów w trybie ambulatoryjnym wzrósł z 10 do blisko 20 proc.
Zdaniem prof. Krzysztofa Warzochy, dyrektora Centrum Onkologii-Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie, który prezentował dane podczas komisji senackiej poświęconej sytuacji finansowej wielospecjalistycznych centrów onkologicznych – poprawę ich sytuacji może przynieść: z jednej strony lepsza wycena świadczeń zdrowotnych, z drugiej zwiększenie wartości kontraktu zakresów limitowanych. Czyli tych, którzy nie załapali się na pakiet. Proponowano także modyfikację wymogów administracyjnych dot. sprawozdawczości kart DILO. W przeciwnym razie doprowadzi to, zdaniem Warzochy, do utraty płynności finansowej przez duże ośrodki onkologiczne. Uniemożliwi również finansowanie pozostałej działalności, jak np. wysoko specjalistycznej diagnostyki, inwestycji w infrastrukturę, aparaturę czy kadry specjalistyczne.
Wiceminister zdrowia Piotr Warczyński przekonuje, że pakiet będzie korygowany. I wszystkie kłopoty, m.in. wynikające z błędów systemu informatycznego, funkcjonalności karty DILO będą usuwane. Dodaje, że trwają również prace nad korektą wycen.
Pacjent będzie mógł sprawdzić skuteczność leczenia w swojej placówce
Do czerwca tego roku ma powstać dostępna publicznie platforma, na której będzie można prześledzić leczenie onkologiczne. Ministerstwo Zdrowia buduje ją ze środków unijnych. Znajdą się tam informacje dotyczące wyposażenia placówek. Będzie też wiadomo, jak są leczeni pacjenci, ilu ich trafia, ilu zostało wyleczonych. Będą też dane o liczbie chorych z podziałem na regiony. Dziś część danych statystycznych jest pobierana z Krajowego Rejestru Nowotworów, do którego lekarze mają obowiązek zgłaszać nowe przypadki. Ten jednak jest niedoskonały. Z porównania bazy KRN z bazą chorych prowadzoną przez NFZ wynika, że liczba przypadków w rejestrze jest niedoszacowana. Np. w KRN liczba nowych przypadków raka piersi to 17 tys., według NFZ – 19 tys. Mniejsza niż naprawdę liczba chorych przy wysokiej liczbie zgonów fałszuje statystyki.