Zespół amerykańskich naukowców z dwóch ośrodków badawczych - Brigham and Women's Hospital w Bostonie oraz Oregon Health and Science University – wziął na warsztat poranne zawały serca i udary mózgu. Uczeni sprawdzali, dlaczego właśnie godzina 6:30 jest znacząca. Okazało się, że o tej porze wzrasta poziom białka PAI-1 w krwi. Białko to jest m.in. odpowiedzialne za spowolnienie rozpuszczania skrzepów, co jest powiązane z wyższym ryzykiem zawału i udaru.

Reklama

W badaniu, które trwało dwa tygodnie, wzięło udział 12 zdrowych dorosłych ochotników. Wolontariusze byli obserwowani w sytuacji, kiedy codzienna rutyna nie jest zsynchronizowana z ich naturalnym zegarem. Dzięki temu udało się ustalić, czy to zegar biologiczny, czy styl życia powoduje wzrost poziomu białka PAI-1 we krwi.

Jak przyznał autor badań dr Frank Scheer: Nasze odkrycie wskazuje na to, że wewnętrzny zegar biologiczny każdego człowieka przyczynia się do zwiększonego ryzyka wystąpienia zdarzeń sercowo-naczyniowych w godzinach porannych. Nie ma znaczenia, czy o tej porze śpimy, czy już zaczęliśmy dzień.

Wyniki tych badań zostały opublikowane na łamach pisma „Blood”. Są cenną podpowiedzią dla lekarzy, którzy opiekują się pacjentami z grupy ryzyka wystąpienia zawału i udaru, czyli osób z chorobami serca, cukrzycą i otyłych.

Wcześniejsze badania wykazały, że poranne zawały serca są bardziej groźne i powodują większe uszkodzenia mięśnia sercowego niż te, które zdarzają się w godzinach wieczornych.

Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>