Ekonomistki Federalnego Banku Rezerw w Atlancie, Julie Hotchkiss i Melinda Pitts, doszły do wniosku, że palacze zarabiają mniej niż ich niepalący koledzy. Różnica może wynieść nawet jedną piątą na korzyść tych, którzy po papierosa nie sięgają.
Co ciekawe ludzie, którzy rzucili palenie i wytrwali w tej decyzji dłużej niż rok, zazwyczaj dostają pensje o siedem procent wyższe od tych, którzy nigdy nie palili.
Mając na myśli palacza, badaczki wzięły pod uwagę zarówno tych, którzy wypalają paczkę papierosów dziennie, jak i tych, którzy wychodzą puścić dymka raczej towarzysko.
Hotchkiss i Pitts podkreślają, że palacze wcale nie są mniej produktywni niż ich niepalący współpracownicy. Mimo to jednak ich zarobki są statystycznie niższe. Z czego więc wynika ta różnica? Według badaczek, za rozbieżność zarobkową w 60 procentach odpowiadają czynniki demograficzne - przykładowo fakt, że generalnie palacze są gorzej wykształceni niż niepalący. Pozostałe czynniki opisano jako "niemierzalne". Chodzi tu np. o tolerancję przełożonego na palenie papierosów i wychodzenie na przerwę na dymka.
Ale poza tym zwraca się uwagę na istnienie osobowych cech, które różnią palaczy, byłych palaczy i niepalących od zawsze. - Sugerujemy, że chodzi o występujący u palaczy chroniczny brak panowania nad sobą i niezdolność do rzucenia nałogu - twierdzi Frank Stafford z Uniwersytetu Michigan.
Z drugiej strony jednak, palacze, a zwłaszcza osoby, które rzuciły palenie, mogą mieć także cechy osobowości pożądane w biznesie. Rozstanie się z nałogiem zwiększa samodyscyplinę. - Ta dyscyplina jest przydatna w miejscu pracy, o ile dotyczy zadań zawodowych, oczekiwań dotyczących wypełniania lojalności - wylicza George Boué, ekspert zajmujący się zasobami ludzkimi.