Badacze z University of Missouri (USA) potwierdzili, że skłonność materialistycznych konsumentów do ciągłego kupowania nowych rzeczy wynika z ich przekonania o tym, iż w momencie, gdy wejdą w posiadanie danego przedmiotu, ich życie ulegnie zmianie. Liczą, że w związku z tym poprawi się jakość ich relacji z innymi ludźmi, zaczną lepiej myśleć o sobie, będą efektywniejsi przy wykonywaniu codziennych zadań i zaczną czerpać więcej przyjemności z życia - będą po prostu szczęśliwsi.

Reklama

Tego typu wierzenia sprawiają, że materialiści nieustannie rozmyślają o potencjalnych możliwościach zakupu i często swoje zamierzenia wprowadzają w czyn, przez co wydają więcej pieniędzy niż powinni, zaciągają kredyty i popadają w długi.

Naukowcy postanowili sprawdzić, czy kupno nowej rzeczy faktycznie daje materialistom szczęście.

Okazało się, że świeży nabytek powoduje poprawę nastroju, ale jest to krótkotrwały efekt. Tak naprawdę najwięcej przyjemności (dużo więcej niż innym konsumentom) daje materialistom samo pragnienie posiadania konkretnych dóbr, nieważne, czy jest to samochód, czy element wystroju domu, a także czy spodziewają się stać jego właścicielami już za kilka dni, czy dopiero za rok.

- Myślenie o nabywaniu dóbr prowadzi u materialistycznych ludzi do chwilowych przypływów szczęścia, a ponieważ myślą o tym dużo, ich myśli są w stanie często poprawiać im nastrój. Jednak pozytywne emocje związane z rzeczywistym nabywaniem dóbr są krótkotrwałe. Chociaż materialiści wciąż doświadczają pozytywnych emocji, po dokonaniu zakupu te emocje są mniej intensywne niż wcześniej - mówi Marsha L.Richins, współautorka badania.

Naukowcy mają nadzieję, że uświadomienie materialistom, że to nie sam nabytek, ale oczekiwanie na niego daje najwięcej przyjemności, pomoże im odłożyć decyzję o kupnie do czasu aż będą mogli sobie pozwolić na taki wydatek, dzięki czemu unikną problemów związanych z długami.

Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>

Trwa ładowanie wpisu