Niestety, żywienie w naszych szpitalach jest wciąż lekceważone zarówno przez pacjentów, jak i lekarzy - powiedział PAP dr hab. Stanisław Kłęk, prezes Towarzystwa. Tymczasem dieta, odpowiednio zbilansowana i opracowana przez eksperta, może znacząco skrócić kurację i umożliwić szybsze opuszczenie szpitala. Niewłaściwe posiłki, podawane bez konsultacji z dietetykiem mogą poważnie zaszkodzić choremu i osłabić działanie leków.

Reklama

Dr Klęk twierdzi, że najczęstsze błędy jakie popełniają chorzy polegają na tym, że próbują się oni dokarmiać, bo wyżywienie w szpitalach im nie smakuje lub jest niewystarczające. Jesteśmy przekonani, że rosół każdego postawi na nogi, ale dla chorego po zawale serca wszelkie tłuste potrawy są niebezpieczne.

Powinniśmy konsultować z lekarzem, a najlepiej z dietetykiem, jakie jedzenie można przynieść choremu do szpitala - podkreśla dr Kłęk. - Należy postępować tak samo jak z lekami. A nikomu przecież nie przyjdzie do głowy, żeby do szpitala przenieść leki i bez konsultacji z lekarzem podawać je choremu. Z jedzeniem powinno być podobnie.

Warto zatem pamiętać, że często przynoszone chorym cytrusy niekorzystnie wpływają na żołądek i mogą zaburzać działanie niektórych leków. Wszelkie owoce szybko się psują, żeby się nie zmarnowały chorzy często je zjadają nawet wtedy, gdy nie są głodni, co może zaburzać ich indeks glikemiczny (wydzielanie insuliny).

Jogurty powinny być traktowane bardziej jako słodycze, gdyż wiele z nich zawiera spore ilości cukru. Nawet soki należy spożywać ostrożnie, bo mogą zawierać tyle cukru i kalorii co słodzone napoje gazowane. Soki jabłkowe i grapefruitowe w ogólnie nie powinny być stosowane do popijania lekarstw, gdyż wchodzą z nimi w interakcje. A jest to wśród chorych dość częsta praktyka.

Wafle i batoniki nie mają żadnych składników odżywczych. Dają jedynie złudne poczucie sytości i zniechęcają do jedzenia zalecanych pokarmów dietetycznych. Z kolei czekoladki poza "pustymi kaloriami" mogą zawierać alkohol, który nawet w małych ilościach jest zakazany podczas terapii. Łączenie np. antybiotyków z alkoholem powoduje, że leki te są gorzej wchłaniane - powiedział w rozmowie z dziennikarzem PAP dr Kłęk.

Dodał, że w polskich szpitalach 20 proc. chorych jest niedożywionych, najczęściej na oddziałach onkologicznych, gdzie niedożywionych jest nawet 80 proc. chorych na raka. Ale zaburzenia odżywiania występują także u osób otyłych, z czego nie zdajemy sobie sprawę. W naszym kraju jest 20 proc. osób otyłych, a 30 proc. ma nadwagę; coraz częściej są oni pacjentami szpitali.

Reklama

Ponad 90 proc. chorych nie wie jakiej powinni przestrzegać diety, bo też nikt im tego nie powiedział. W Wielkiej Brytanii poinformowani są o tym prawie wszyscy pacjenci szpitali. Chcemy, żeby podobnie było również w naszym kraju. Dlatego od 2013 r. w każdym szpitalu mają funkcjonować tzw. zespoły żywieniowe, które ustalałyby na jakiej diecie powinien być każdy chory - powiedział dr Kłęk. Składałyby się one z dietetyka, lekarza, farmaceuty i pielęgniarki.

Na razie wprowadzono obowiązek oceny stanu odżywienia pacjentów przebywających w szpitalach, zakładach długoterminowej opieki zdrowotnej, domach opieki społecznej oraz osoby zagrożone, ale nieprzebywające w zakładach ochrony zdrowia.

Dobranie odpowiedniej diety zmniejsza koszty leczenia, gdyż mniej jest wtedy powikłań. W USA policzono, że leczenie chorego z zaburzeniami odżywiania dodatkowo kosztuje 2,4 tys. dolarów podczas jednej hospitalizacji. Na oddziale zabiegowym są one ponad dwukrotnie większe - sięgają 5,5 tys. dolarów.