Christine Sheffer, profesor z The City College of New York, porównała efekty programu rzucania palenia wśród osób o różnym statusie socjoekonomicznym. Zauważyła, że bezpośrednia skuteczność leczenia była zbliżona u wszystkich badanych. Jednak w miarę upływu czasu pojawiały się między byłymi palaczami coraz większe różnice.
Otóż u osób, które zarabiały mniej, występowało o połowę większe prawdopodobieństwo, że po upływie trzech miesięcy od ukończenia programu wrócą do nałogu, niż u osób, które miały lepszą sytuację finansową. Gdy czas ten wydłużał się do pół roku, ryzyko ponownego rozpoczęcia palenia u biedniejszych było już 2,5 raza większe.
Im są biedniejsi, tym gorzej przedstawia się sytuacja - zauważa naukowiec.
Badaczka wyróżnia kilka powodów, które wpływają na niekonsekwentne zachowanie ludzi o mniejszych dochodach. Doświadczają oni na przykład więcej stresu w codziennym życiu, związanego z kłopotami finansowymi, niepewnością zatrudnienia. Papieros jest często jedynym znanym im sposobem na rozładowanie napięcia. Co więcej, biedniejsi zwykle mają też więcej osób palących w swoim otoczeniu: w miejscu pracy, domu.
Dalsze badania będą dotyczyły możliwych sposobów modyfikacji terapii, aby odpowiadała na potrzeby wszystkich pacjentów.
Zdrowie Dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>
Niektórzy twierdzą, że rzucanie palenia jest najtrudniejszą rzeczą w ich życiu. Jeśli lepiej przygotujemy ludzi z niewielkim zapleczem finansowym do radzenia sobie ze stresem, który spotyka ich na co dzień, osiągniemy lepsze rezultaty leczenia - podsumowuje Christine Sheffer.