Średnio dożywamy niecałych 76 lat. Ale mężczyźni już tylko 71 lat, podczas gdy np. w Szwajcarii ich rówieśnicy mogą liczyć na jeszcze 10 lat życia. Z polskimi kobietami jest trochę lepiej. Żyją do 80. roku życia, ale i tak o 3 lata krócej niż w innych krajach.
Za te fatalne wyniki demograficzne odpowiadają zbyt niskie nakłady na zdrowie, złe warunki ekonomicznie i uwarunkowania kulturowe.
Według raportu 7 proc. PKB nakładów na służbę zdrowia plasuje nas na szarym końcu państw członkowskich OECD. – Z moich badań dotyczących mężczyzn w wieku 0 – 75 lat wynika, że gdyby zapewnić im efektywną ochronę zdrowia, czyli odpowiednie leczenie z zastosowaniem interwencji medycznej, można by przedłużyć ich życie aż o 4 lata – mówi dr Wiktoria Wróblewska, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej. Chodzi przede wszystkim o choroby nowotworowe, ale także cukrzycę i nadciśnienie.
Przyczyną śmierci mężczyzn są także wypadki drogowe – z tego powodu umiera co 40., trzy razy więcej niż w bogatszych państwach UE. – To efekt złego stanu dróg. Ta zależność jest tym bardziej widoczna, że w Rosji, gdzie są gorsze drogi, ten wskaźnik jest jeszcze wyższy – dodaje prof. Krystyna Iglicka, demograf z Uczelni Łazarskiego. Tego typu śmierć dla budżetu państwa jest najbardziej dotkliwa. Gdy na drodze zginie 25-latek, to razem z nim przepada ok. 600 tys. zł, które w ciągu życia w formie podatków oddałby państwu.
Reklama
Kolejna przyczyna to niezdrowy styl życia: tłuste jedzenie i palenie papierosów. Z danych OECD wynika, że nałogowi oddaje się blisko 30 proc. Polaków, to jeden z najwyższych wskaźników w Europie. – Palą głównie mężczyźni – mówi Wiktoria Wróblewska. W Polsce nie istnieje też moda na zdrowy styl życia. Uprawianie sportu i zdrowe odżywianie to przywilej narodów, które mają na to pieniądze i czas.
Reklama
Wpływ na długość naszego życia ma także brak profilaktyki, czyli zbyt późne wykrywanie chorób. Polska jest jednym z niewielu krajów, w którym kobiety umierają na raka szyjki macicy. – Przyjeżdżają do nas studenci medycyny z innych krajów, żeby zobaczyć takie przypadki. Przyczyną jest brak wiedzy, lęk i wstyd przed badaniami – tłumaczy prof. Iglicka.
Taki stan rzeczy ma fatalny wpływ na gospodarkę. – To, że szybko umieramy, świadczy o tym, że wcześniej zaczynamy także chorować. I obciążamy system świadczeń częstymi zwolnieniami chorobowymi, pobieraniem rent i leczeniem – mówi Wróblewska. Zdaniem ekspertów zanim zrównamy się w długości życia ze starymi krajami UE, miną jeszcze co najmniej dwie dekady.