Wyniki pilotażowych badań zaprezentowano w poniedziałek w Warszawie podczas konferencji "Matka i dziecko na Mazowszu - problemy perinatologiczne" w mazowieckim urzędzie wojewódzkim.
"Badanie pokazało, że na Mazowszu niedostatecznie duża liczba wcześniaków jest karmiona mlekiem naturalnym. Tylko 10 proc. wcześniaków jest karmionych wyłącznie mlekiem własnych matek, ok. 76 proc. jest dokarmianych sztucznym mlekiem, a pozostałe dzieci są karmione wyłącznie sztucznym mlekiem" - poinformowała Aleksandra Wesołowska ze Stowarzyszenia na Rzecz Banku Mleka Kobiecego.
Jak podkreśliła, rozwiązaniem byłoby stworzenie banku mleka kobiecego. "Mleko kobiece to najlepszy, optymalny pokarm dla noworodków, szczególnie tych przedwcześnie urodzonych. Takie noworodki powinny być karmione wyłącznie mlekiem kobiecym. Dzieci karmione mlekiem naturalnym są krócej leczone, szybciej wracają do zdrowia. Mleko naturalne w przypadku wcześniaków działa prewencyjnie m.in. na martwicze zapalenie jelit i sepsę" - przekonywała.
Także wojewódzka konsultant z dziedziny neonatologii prof. Borszewska-Kornacka, która popiera utworzenie banku mleka kobiecego, uważa, że "mleko kobiece dla wcześniaków jest lekiem". "Żadna mieszanka nie ma takiego składu, nie ma czynników przeciwzakaźnych" - dodała.
"Dzieci przedwcześnie urodzone nie mają możliwości ssania mleka wprost z piersi mamy. Natomiast matki wcześniaków są bardzo zmotywowane, ściągają pokarm, jednak większość szpitali nie umożliwia warunków do przechowywania ściągniętego pokarmu" - wyjaśniła Wesołowska.
Dodała, że "w innych państwach na świecie, tam gdzie pokarm matki traktuje się jako środek terapeutyczny, w sytuacji gdy nie ma dostępu do mleka matki biologicznej, lekarze terapeuci korzystają z mleka naturalnego z banków mleka".
"Niestety w Polsce takie placówki nie funkcjonują. Zostały zamknięte przeszło 20 lat temu i do tej pory nie zostały reaktywowane" - przypomniała.
Jak wyjaśniła, celem stowarzyszenia jest utworzenie takiego banku mleka w Warszawie. "Nasza inicjatywa to reakcja mam, które zauważyły m.in. problem braku dostępu do naturalnego pokarmu oraz marnowania pokarmu, ponieważ wiele kobiet ma jego nadmiar i z chęcią nieodpłatnie by go oddały" - mówiła Wesołowska.
Dodała, że w ciągu kilku lat istnienia stowarzyszenia, udało się zainteresować część środowiska neonatologów taką inicjatywą, jednak nadal istnieją bariery m.in. brak przepisów prawnych w tym zakresie. "Istnieje prawna dziura, ponieważ banki mleka nie funkcjonują obecnie w systemie opieki nad matką i dzieckiem, w naszym prawodawstwie mleko nie jest materiałem, którym można się dzielić" - wyjaśniła.
Według niej, koszt powstania placówki to ok. 300 tys. zł lub ok. 500 tys. zł w przypadku placówki zapewniającej bardziej zaawansowaną obróbkę mleka.
"W 2008 r. dostaliśmy nagrodę z Fundacji Kościuszkowskiej ze Stanów Zjednoczonych na reaktywację banków mleka w Polsce. Mamy pieniądze na inwestycję, na sprzęt laboratoryjny, ale nie mamy gwarancji ciągłości. Jesteśmy też na etapie starania się o dotacje unijne na powołanie takiej placówki oraz na rozwój badań nad przetwarzaniem mleka kobiecego, np. tworzenia wysokospecjalistycznych wzmacniaczy dla wcześniaków" - powiedziała Wesołowska. Jak zapewniła, stowarzyszenie ma już lokal przystosowany do utworzenia takiej placówki.
"Realnym problemem są koszty utrzymania takiej placówki i koszty badania dawczyń, badania pokarmu. Powinna to być usługa finansowana z Narodowego Funduszu Zdrowia" - uważa Wesołowska. Dodała, że stowarzyszenie "wymieniło już w tej sprawie wiele korespondencji z ministerstwem zdrowia".
Jak podała, koszt gotowego pokarmu to ok. 40 zł za 100 ml, wliczając w to badania laboratoryjne pokarmu, badania matki-dawczyni, przechowywanie oraz dystrybucję. Podkreśliła, że nie byłoby możliwości gratyfikacji za oddany pokarm. Według Wesołowskiej, "byłby to rodzaj wolontariatu porównywalny do oddawania krwi".