Na czas przejścia ze starego do nowego systemu wojewoda wyznaczył obserwatorów, którzy będą monitorować pracę dysponentów karetek i sprawdzać prawidłowość działania ratownictwa. "Nie wyobrażam sobie, by coś nie zadziałało" - mówił wojewoda na środowej odprawie dysponentów zespołów ratownictwa medycznego, w której wzięli też udział dziennikarze.

Reklama

Dotychczas w woj. śląskim były 22 rejony operacyjne i taka sama liczba dysponentów zespołów ratownictwa medycznego. Od 1 lipca liczba rejonów zmniejsza się do 15, a dysponentów do 13 (i dwóch podwykonawców). Nie zmienia się natomiast liczba zespołów operacyjnych - nadal będzie ich 154 (75 specjalistycznych i 70 podstawowych).

W pięciu przypadkach zmieniają się miejsca stacjonowania zespołów ratownictwa. Zespoły podstawowe będą teraz w Mierzęcicach (zamiast w Częstochowie), Świerklanach (zamiast w Rybniku), Gliwicach (zamiast w Zabrzu), Żarkach (zamiast w Myszkowie), a zespoły specjalistyczne w Jeleśni (zamiast w Żywcu) i Krzyżanowicach (zamiast w Raciborzu).

Docelowo dyspozytornie medyczne będą w Częstochowie, Sosnowcu, Katowicach, Gliwicach, Jastrzębiu Zdroju i Bielsku-Białej.

Karetki zakontraktowane w nowym systemie przez Narodowy Fundusz Zdrowia będą wyłącznie świadczyć usługi z zakresu ratownictwa medycznego.

Według wojewody śląskiego nowy system maksymalnie skróci czas dojazdu karetki do chorego i jego transportu do szpitala. Ma być także bardziej wydolny w przypadku zdarzeń masowych - katastrof drogowych czy wypadków w przemyśle. Zmiany organizacyjne odciążą w pracy lekarza-koordynatora medycznego. System będzie monitorowany, a każda karetka będzie wyposażona w system do teletransmisji zapisu EKG.



Reklama

Kontrakty z 13 dysponentami zespołów ratownictwa medycznego, wybranymi przez NFZ w konkursie ofert, zawarto na półtora roku, do końca 2012 r. W 2011 r. budżet państwa przeznaczył na działalność systemu państwowego ratownictwa medycznego w woj. śląskim 187 mln zł.

Kryteriami oceny ofert, złożonych przez 13 podmiotów, były jakość usług, ich ciągłość oraz cena. Zwracano m.in. uwagę na procentowy udział czasu pracy lekarza w karetce, posiadanie systemów wspomagania dowodzenia i teletransmisji zapisu EKG oraz łącz umożliwiających przyjmowanie zgłoszeń z centrów powiadamiania ratunkowego lub numerów ratunkowych, a także posiadanie certyfikatów ISO.

Kształt nowego systemu oprotestowała część środowiska związanego z ratownictwem medycznym. W miniony poniedziałek w Katowicach przeciwko nowym zasadom protestowały zespoły ratownictwa z dwóch niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej z Zabrza i Pszczyny. Jak mówili, w związku z utworzeniem dużych rejonów operacyjnych, nie mieli szans stworzyć oferty do przetargu.

Nowe rejony nie pokrywają się z granicami powiatów, miast czy gmin. Powstało za to kilka większych rejonów operacyjnych - np. pszczyński NZOZ wejdzie w skład jednego z nich. Będzie on obejmował kilka powiatów i miast, w tym także Tychy, Katowice, Rudę Śląską i Siemianowice Śląskie. To jeden z większych rejonów, który ma być obsługiwany przez 41 karetek. Tymczasem NZOZ Pogotowie Ratunkowe w Pszczynie ma tylko dwie karetki i zatrudnia 45 pracowników. Zabrzański NZOZ ma jedną karetkę na kontrakcie i 19 osób na etacie.

Przedstawiciele niepublicznego pogotowia protestują przeciwko - jak napisali do wojewody - "stworzeniu rejonów operacyjnych, których celem nie była poprawa bezpieczeństwa mieszkańców, a wyłącznie blokada złożenia ofert przez inne podmioty niż Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach".

Przedstawiciele urzędu wojewódzkiego przekonują natomiast, że w większości regionów małe rejony operacyjne odchodzą w przeszłość. Zapewniają, że nowy plan rejonizacji został stworzony tak, aby istniała możliwość zakontraktowania tych świadczeń przez NFZ. Natomiast mniejsze jednostki miały czas na rozmowy i porozumienie z większymi operatorami - wówczas mogłyby nadal świadczyć usługi.