Jeśli rodzicom bardzo się spieszy, to za dodatkową opłatą mogą dostać odpowiedź w ciągu 24 godzin. Testy nie będą jednak uznawane za dowód prawny np. w procesach sądowych o ustalenie ojcostwa.
"Wyniki naszych badań rzadko są dla ludzi niespodzianką. W większości sytuacji oczekują oni potwierdzenia, że dziecko nie jest ich" - powiedział agencji Press Association dr Thomas Haizel, którego laboratorium Anglia DNA z Norwich produkuje zestaw pod nazwą Assuredna i będzie analizowało próbki.
Główną zaletę testu Haizel upatruje w tym, że zdejmuje z ludzi niepewność. Zauważa, że większość przypadków dotyczy potwierdzenia ojcostwa dzieci, które nie ukończyły 12 miesięcy.
Na test muszą się zgodzić obie strony. Pracownik apteki Bootsa musi sprawdzić tożsamość pary na podstawie dokumentów i uzyskać ich zgodę na piśmie. Próbki wymazu pobranego z jamy ustnej wkłada się do specjalnych kolorowych kopert i posyła do laboratorium pocztą.
Przeciwnikiem upowszechnienia testu na ojcostwo jest rzecznik partii liberalno-demokratycznej ds. zdrowia Norman Lamb. Według niego szersza dostępność testu może utrwalić beztroski stosunek do współżycia płciowego i ojcostwa. Lamb sądzi, że rząd powinien zastanowić się, czy testy na ojcostwo wymagają uściślenia przepisów.
Zestaw dostępny w sieci 150 aptek działających w sieci Bootsa, dostępny dla osób po ukończeniu 16 lat, kosztuje 30 funtów, a opłata za test w laboratorium to dalsze 120 funtów.
Ok. 50 tys. dzieci rocznie jest w W. Brytanii rejestrowanych w urzędach stanu cywilnego bez wpisywania, kto jest ojcem.