Co siódmy chory na nowotwór najpierw próbuje leczenia niekonwencjonalnego, które opóźnia wizytę u specjalisty co najmniej o pół roku i zmniejsza szanse na wyleczenie – wynika z danych Kliniki Chemioterapii Centrum Onkologii w Krakowie. Bioenergoterapeuci i znachorzy oferują leczenie bezbolesne i gwarantują sukces – podkreśla „Dziennik Polski”. Ze skutecznością jest już gorzej.
W Polsce furorę zrobiła metoda leczenia raka opracowana przez fizyka Georga Ashkara. Polega na wyciąganiu komórek nowotworowych z organizmu przy pomocy czosnku. To nie żart. Chorym zaleca się, by przykładali czosnek do nogi, a gdy w tym miejscu wyrośnie bąbel, przecięli go i na sączącą się ranę przyłożyli cieciorkę i liść kapusty. Taki okład trzeba nosić na nodze przez kilka miesięcy.
Choć za propagowanie tej metody Ashkar został skazany przez amerykański sąd na pięć lat więzienia, zdesperowani i ciężko chorzy pacjenci potrafią odstawić chemioterapię, bo wierzą, że terapia czosnkowa przyniesie skutek.
„Moja żona umarła na raka trzustki po siedmiu miesiącach stosowania tej metody” – tak „Dziennik Polski” cytuje wpis z forum internetowego, ostrzegający przed leczeniem nowotworu czosnkiem.
Ale nie tylko czosnek polecają uzdrawiacze na raka. W Internecie można również kupić peruwiańskie zioła, które mają mieć właściwości leczące. Kosztują 200 złotych. Są tak nieskuteczne, jak drogie. Podobnie jak nieskuteczna jest specjalna antyrakowa dieta, polegająca na spożywaniu potraw z około 200 kilogramów warzyw miesięcznie. Do tego dochodzi jeszcze lewatywa z kawy. „Dziennik Polski” cytuje również słowa bioenergoterapeuty Clive'a Harrisa, który przyczynił się do rozwoju tej dziedziny w Polsce. Jak przyznał, uzdrawia „przy pomocy duchów”.
Choć rzeczywiście wiara w takie uzdrawianie przypomina wiarę w istnienie duchów, w naszym kraju znachorzy mają się dobrze. Jak zauważa gazeta, w Małopolskim Cechu Bioenergoterapeutów i Radiestetów działa ponad 40 dyplomowanych adeptów tej sztuki.
O tym, jak wygląda skuteczność niekonwencjonalnych metod leczenia nowotworów, pokazuje przykład księgi, którą założył profesor Zbigniew Wronkowski, prezes Polskiego Komitetu Zwalczania Raka. Miały być do niej wpisywane przypadki pokonania raka przez uzdrowicieli. Choć profesor założył ją 20 lat temu, jest wciąż pusta.