Jest jednak i dobra wiadomość – dostępny jest szeroki wachlarz badań, które pozwalają przewidzieć rozwój tej choroby nawet z 20-letnim wyprzedzeniem.
Rak w spadku
Według badania przeprowadzonego w 2013 r. przez PBS dwie trzecie Polaków po 40. roku życia nigdy nie wykonało profilaktycznych testów w kierunku raka prostaty (zwanego inaczej rakiem gruczołu krokowego bądź stercza). 27 proc. ankietowanych w ogóle nie widziało takiej potrzeby. Panowie przyznawali, że zaczynają o tym myśleć dopiero po 60. urodzinach. – Zagrożenie rozwoju tej choroby wzrasta wraz z wiekiem, ale to nie oznacza, że dotyka ona wyłącznie seniorów. Nowotwory gruczołu krokowego diagnozujemy nawet u trzydziestoparolatków – mówi dr Stefan Czarniecki, urolog ze Szpitala Medicover. W grupie ryzyka są przede wszystkim panowie, u których w rodzinie mężczyźni chorowali na raka prostaty – szczególnie niebezpieczna jest sytuacja, gdy jest to pierwszy bądź drugi stopień pokrewieństwa. Szacuje się, że około 10 proc. przypadków jest związanych właśnie z obciążeniami genetycznymi.
Wśród innych czynników sprzyjających występowaniu tego schorzenia wymienia się także dietę bogatą w tłuszcze odzwierzęce, a także nadwagę i otyłość. To dlatego również w przypadku tego nowotworu lekarze podkreślają to, jak ogromne znaczenie dla profilaktyki ma prowadzenie zdrowego trybu życia i dbanie o właściwą masę ciała, przede wszystkim poprzez aktywność fizyczną i prawidłową dietę. – W tym celu w codziennym menu powinno się przede wszystkim jak najczęściej zastępować tłuszcze zwierzęce roślinnymi, a także wprowadzić do jadłospisu jak najwięcej czerwonych warzyw (w szczególności pomidorów), które są bogate w likopen uważany za potencjalne naturalne lekarstwo na raka stercza – tłumaczy urolog dr Stefan Czarniecki. Według naukowców ryzyko zachorowania może też zmniejszać spożywanie produktów sojowych oraz tych bogatych w selen, witaminę C, D i E.
Przez lata po cichu
Nowotwór prostaty nie daje charakterystycznych objawów, a związane z nim dolegliwości są często bardzo podobne do tych, jakie występują przy innych problemach dotykających tego gruczołu. To przede wszystkim zwiększenie częstotliwości wizyt w toalecie (także w nocy), trudności w oddawania moczu lub nieustannie towarzyszące wrażenie niepełnego opróżnienia pęcherza. Pojawienie się pierwszych komórek rakowych i wystąpienie zauważalnych symptomów może jednak dzielić nawet kilkanaście lat. Dlatego tak ważne jest wykonywanie regularnych badań.
Jeszcze do niedawna w ramach diagnostyki podstawowymi metodami były badanie per rectum oraz oznaczenie stężenia PSA, czyli swoistego antygenu sterczowego. Niestety wyniki nie dają 100-procentowej pewności, gdyż agresywny nowotwór prostaty może rozwijać się u mężczyzny nie tylko bezobjawowo, ale i przy prawidłowym poziomie PSA. Z drugiej strony wzrost stężenia tego antygenu nie musi być wcale spowodowany zmianami kancerogennymi, a na przykład niegroźnym stanem zapalnym w obrębie gruczołu krokowego albo łagodnym przerostem.
Obecnie urolodzy mają do dyspozycji więcej metod diagnostycznych. – U mężczyzn, u których podejrzewamy nowotwór stercza, możemy wykonać między innymi test PCA3 z moczu. To zaawansowane i wykazujące bardzo wysoką czułość badanie genetyczne, które pozwala na nieinwazyjną diagnostykę oraz rozróżnienie złośliwej i zdrowej tkanki – mówi urolog dr Stefan Czarniecki ze Szpitala Medicover. Prostatę można też przebadać wieloparametrycznym rezonansem magnetycznym (mpMRI) i w ten sposób zlokalizować ogniska ewentualnych zmian nowotworowych i jednocześnie ustalić, czy nie obejmują one również innych struktur, na przykład węzłów chłonnych. Jeszcze innym i zarazem jednym z najnowszych dostępnych badań jest test 4Kscore. Polega on na pobraniu krwi od pacjenta i poddaniu jej analizie w kierunku raka prostaty, bazującej na specjalistycznym algorytmie i uwzględniającej poziom aż czterech kalikrein w osoczu krwi. – PSA jest tutaj tylko jednym z markerów. Dzięki temu uzyskujemy dużo lepszy obraz stanu zdrowia pacjenta, a w dodatku możemy oszacować ryzyko wystąpienia u niego agresywnego nowotworu stercza nawet z 20-letnim wyprzedzeniem. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość, bo na wyniki czeka się około 4 tygodnie – dodaje dr Stefan Czarniecki ze Szpitala Medicover.
Biorąc pod uwagę wyniki badań, a także stan zdrowia pacjenta, jego historię medyczną i ewentualne obciążenia genetyczne lekarz podejmuje decyzję o dalszym postępowaniu, na przykład wykonaniu pierwszej lub następnej biopsji – ta procedura pozostaje bowiem niezastąpiona w diagnostyce, z tą różnicą, że obecnie można ją wykonywać pod kontrolą obrazowania MRI, co pozwala na jeszcze większą precyzję podczas pobierania próbek. Wszystko po to, by zwiększyć szanse na wykrycie nowotworu w jego wczesnym stadium, kiedy możliwe jest jego całkowite wyleczenie.