Niemal połowa Polaków wymierza swoim dzieciom kary cielesne. Jaka jest tego przyczyna?
Jest ich kilka. Najczęściej robią to dlatego, że sami byli bici. Badania mówią, że rodzice, którzy dostawali klapsy w dzieciństwie, są dwa razy bardziej skłonni to powtórzyć.
Biją, bo nie kontrolują swego gniewu i nie potrafią go powstrzymać w przypadku bezsilności. Kolejny powód jest taki, że tacy rodzice są przekonani, że bicie w czymś pomoże. Nie znają wyników badań mówiących o nieskuteczności kar cielesnych. Są też tacy, którzy biją, bo wierzą w swoją "władzę rodzicielską". Ich zdaniem daje im ona prawo absolutnego decydowania o losie ich dzieci. Oczywiście są w błędzie, tylko nie mają o tym pojęcia.
No i wreszcie biją, bo żyją w nieświadomości własnych traum myśląc, że "im się nic nie stało" gdy byli sami bici, choć stało się bardzo dużo. Takim podejściem unieważniają przeżycia swoje i swoich dzieci. Tymczasem klaps nie jest troską o dziecko, ale krzywdzeniem go, wynikającym z bezsilności i problemów rodzica. Jest masa możliwości uspokajania dziecka, ale niekoniecznie rodzic jest w tym kompetentny. Nie nauczył się regulacji emocji i zachowań w domu czy w szkole, więc skąd ma wiedzieć jak to robić.
Jak Polska wygląda tu na tle Europy i świata? Czy są kraje, w których sytuacja jest gorsza?
- W naszym kraju stosowanie przemocy wobec dziecka (klapsy uznano u nas za przemoc) jest od 2010 roku prawnie zakazane. Co ciekawe, Francja wprowadziła ten zakaz siedem lat później. Obecnie w Europie tylko cztery państwa: Wielka Brytania, Szwajcaria, Włochy i Czechy nie mają (jeszcze) prawa, które zakazuje klapsów jako metody wychowawczej, choć oczywiście nie jest tak, że dzieci nie mają tam żadnej ochrony. Kary cielesne w domu czy w szkole zakazane są w sumie w 51 krajach świata, m.in. w Szwecji (od 1979 roku), Norwegii, Grecji, Niemczech, czy w San Marino. W niektórych krajach zakazano stosowania ich tylko w szkołach. Jest tak m.in. we Włoszech, Rosji, Belgii czy Turcji.
Moim zdaniem, w tzw. cywilizowanych społeczeństwach najgorzej jest w USA, gdzie co prawda w większości stanów zakazano stosowania przemocy wobec dzieci w szkołach, ale w żadnym nie jest zabronione stosowanie przemocy w domu. Jeśli chodzi o przemoc w szkole w USA 19 stanów uznaje stosowanie kar cielesnych. Na czele zestawienia stoi Misisipi najbiedniejszy rejon, ale błędem byłoby myślenie, że tylko tam, gdzie bieda jest bicie. Wymierzać kary cielesne w szkole można także m.in. na Florydzie, czy w Teksasie. Okrutnym i według mnie absurdalnym faktem jest, że w USA bicie uczniów jest w niektórych stanach jest dopuszczalne, choć w nie można tam stosować kar cielesnych, na przykład wobec więźniów lub uczestników szkoleń wojskowych.
Bicie dziecka zdarza się w rodzinach patologicznych, ale i w tzw. normalnych. Czy to bicie jest inne?
Bicie dzieci nie zależy od statusu społecznego ani materialnego. Zależy od człowieka i najgorsze jest to, że wciąż, mimo zakazów dzieje się. Generalnie przeciwne biciu dzieci są kobiety. W przypadku mężczyzn jest różnie. Jest to bezpośrednio związane z byciem bitym w dzieciństwie - ofiary przemocy ją racjonalizują, chroniąc się w ten sposób przed przeżytymi traumami. A kto był częściej bity? Badania nie pozostawiają wątpliwości, że właśnie chłopcy. Korelacji tego typu jest więcej - przemoc w domu wpływa na wybór zawodu (odsetek bitych w dzieciństwie dzieci wśród policjantów jest większy od średniej społecznej) czy sportu (sztuki walki).
Bici sami częściej biją, bo zostali tego nauczeni; ofiara tym samym staje się katem i przeżywa retraumatyzację, powtarzając przeżytą krzywdę z własnym dzieckiem. W literaturze spotkać można też określenie „przymusu powtarzania” - nieświadomie wchodzimy w te same co kiedyś przykre sytuacje.
Ta kolektywna polska trauma przemocy jest tak głęboka, że mimo reglamentowanej prawnie nielegalności bicia (zakładamy w ucywilizowanym społeczeństwie, że prawa należy przestrzegać), zdroworozsądkowego myślenia (bicie dzieci, słabszych i niemogących się bronić, serio jest złe) i masy badań (pokazujących, że bicie nie działa i traumatyzuje), Polacy i tak biją. Trauma wygra z wiedzą, faktami, badaniami.
Co trzeba zrobić, żeby ta sytuacja się zmieniła?
Po pierwsze – zacząć od siebie, by przerwać tzw. skrypt rodzinny. Jak to zrobić? Terapią własną. Dorosłe dziecko powinno mieć poczucie, że to, iż było bite nie jest jego winą, że to jego rodzice/rodzic mieli problemy. Warto poszukać pomocy u ludzi, którzy to pokażą. Warto nauczyć się zdrowych metod radzenia sobie ze złością, frustracją, niemocą.
Instytucjonalnie warto wzorem innych krajów wprowadzić wyspecjalizowane służby ochrony dzieci odpowiedzialne za przeciwdziałanie krzywdzeniu dzieci i koordynację działań na rzecz ich ochrony. Należałoby także tworzyć specjalistyczne ośrodki oparte na modelu współpracy między różnymi służbami, w których dziecko mogłoby otrzymać wsparcie psychologiczne, prawne, medyczne i socjalne. A każdy przypadek śmierci dziecka czy poważnego uszczerbku na zdrowiu w wyniku krzywdzenia lub z przyczyn niewyjaśnionych powinien być szczegółowo analizowany.
Czy wystarczy dziecko przeprosić? Czy jest możliwe zrekompensowanie takiego czynu?
Bicie zostawia blizny. Taki atak na relację z dzieckiem prowadzi do wycofania, lęku, utraty zaufania, utraty poczucia własnej godności i wielu traum. Zawsze warto przeprosić, porozmawiać z dzieckiem, pamiętać, że nie można go obarczać za to, że nie dajemy sobie rady z własnymi emocjami. Wytłumaczyć mu swój błąd, samemu szczerze się zastanowić co było jego przyczyną, obiecać poprawę i dotrzymać słowa.
Jak reagować, kiedy jesteśmy świadkami przemocy by nie zaogniać sytuacji, a realnie pomóc?
Na pewno nie można odwracać wzroku, bagatelizować sytuacji, czy „nie wtrącać się”. Reagować musimy zawsze, kiedy widzimy lub podejrzewamy, że dziecko jest ofiarą. Ono samo nie jest w stanie się jej przeciwstawić i to jest najokrutniejsze oblicze przemocy. By przełamać ten okropny, zaklęty krąg potrzebna jest ingerencja z zewnątrz. W zależności od sytuacji - kiedy jest to dziecko, które nas zna można w bezpiecznych warunkach z nim porozmawiać i powiedzieć, że to co je spotyka nie jest ok, że są instytucje, które mogą pomóc. Ale przede wszystkim należy ten fakt zgłosić osobiście lub telefonicznie w Ośrodku Pomocy Społecznej. Ta instytucja powinna wysłać pracownika, aby odwiedził rodzinę i przeprowadził wywiad środowiskowy. Łamanie prawa to też sprawa dla policji. Jeśli pracownik pomocy społecznej a nawet zwykły obywatel poweźmie jakiekolwiek podejrzenie przemocy wobec dziecka jego obowiązkiem jest niezwłocznie to zgłosić organom ścigania.
Gdyby miał Pan wymienić pięć powodów, dla których dzieci nie powinny być bite, to będą to?
Po pierwsze bite dzieci mają po jakimś czasie niższe IQ niż ich rówieśnicy, wobec których nie stosowano kar cielesnych. Po drugie - klapsy nie są skuteczne. Nie przyczyniają się do poprawy zachowania, więc nie spełniają w ogóle swojej roli. Po trzecie - prowadzą do obniżenia poczucia własnej wartości u dziecka, bo je poniżają, czynią bezsilnym, winnym i przestraszonym. Po czwarte - negatywnie wpływają na rozwój mózgu dziecka. I wreszcie po piąte - bicie dzieci znacznie wpływa na zwiększenie ich agresji i antyspołecznych zachowań.
Tak naprawdę nie trzeba mieć aż pięciu powodów. Żaden nie usprawiedliwia przemocy wobec bezbronnych osób. Apeluję, by hamować patologię jaką jest bicie dzieci. Naszym obowiązkiem jest przecież je chronić.