1 września weszła w życie znowelizowana ustawa o bezpieczeństwa żywności oraz rozporządzenie dotyczące zdrowego żywienia w szkołach. Nowe przepisy a przede wszystkim sposób ich wprowadzenia spotkały się z dużą krytyką.

Reklama

Profesor Mirosław Jarosz - dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia podkreślił, że 30 procent dzieci i młodzieży w naszym kraju ma zaburzenia odżywiania co będzie miało odległe skutki zdrowotne. Dlatego, jego zdaniem, potrzebna jest edukacja i dyskusja nad wprowadzonymi przepisami. Wyraził gotowość, aby pracownicy Instytutu w celach edukacyjnych opracowali przewodnik o żywieniu dzieci i tym co może znaleźć się w sklepikach szkolnych. Podkreślił, że wprowadzane przepisy powinny być akceptowane cel takiej zmiany zrozumiały.

Danuta Kozakiewicz - dyrektorka stołecznej Szkoły Podstawowej numer 103 przekonywała, że wszyscy powinniśmy współpracować w kwestii zdrowego żywienia dzieci i młodzieży. Mówiła, że każdy z nas ma swoja malutką działkę i rolę w tym zadaniu, jakim jest zdrowie dzieci. - Moją malutką działką jest szkoła podstawowa numer 103, gdzie ja chcę mieć zdrowe dzieci i nawet, gdy jest trudne rozporządzenie, to ja je wypełnię, bo ono mnie prowadzi w dobrym kierunku - stwierdziła.

Dariusz Poznański z ministerstwa zdrowia podkreślił, że resort jest otwarty na dyskusję i merytoryczne argumenty. Powiedział, że jeśli będzie niezbędna nowelizacja rozporządzenia to resort ją przeprowadzi. Zaznaczył, że na tym etapie nie stwierdzono błędów merytorycznych ani legislacyjnych, ale przepisy powinny być akceptowalne i odpowiadać potrzebom społecznym.

Resort zdrowia będzie współpracował z Instytutem Żywności i Żywienia nad wydaniem poradnika, który będzie wyjaśniał jak to rozporządzenie ma funkcjonować. Ministerstwo obiecuje rozpowszechniać wytyczne i zalecenia a nawet szczegółowe przepisy dotyczące zdrowego żywienia dzieci.