Rzecznik praw pacjenta zwraca uwagę, że wiele dzieci, które leczą się w szpitalach psychiatrycznych nie musiałoby tam trafiać, czy też są przekazywane na okres wakacji.
Małgorzata Janas-Kozik*: Decyzję o przyjęciu do szpitala zawsze podejmuje lekarz wystawiający skierowanie i lekarz konsultujący w izbie przyjęć, kwalifikujący do leczenia szpitalnego. I wątpię, że chciałby przyjmować dzieci, które tego nie potrzebują. Czasem dzieci przejawiają różne zachowania agresywne, nie zawsze z łamaniem prawa, a mogą zagrażać samemu sobie lub otoczeniu. To też może być wskazaniem do przyjęcia, choć nie została stwierdzona choroba psychiczna.
Eksperci mówią, że niedostępność do leczenia ambulatoryjnego może powodować, to, że dziecko jest zatrzymywane na oddziale a nie leczone w trybie dziennym.
Prawdą jest, że powinno być więcej centrów psychiatrii zawierających w swojej strukturze zespoły leczenia środowiskowego, dzienne oddziały a także poradnie zdrowia psychiatrycznego. Mam nadzieję, że zmieni to realizacja Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, w którym jest to zapisane. Pacjenci również chcąc ominąć kolejkę w Poradni Zdrowia Psychicznego stawiają się bez skierowania w Izbie Przyjęć, oczekując konsultacji lub obserwacji szpitalnej.
Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego do tej pory nie był realizowany, choć istnieje od wielu lat.
Nie było najlepiej. Ale teraz psychiatrzy zaczęli mocno tego pilnować. Ale także Ministerstwo zaczęło się tym interesować. Poprawiono już kilka rzeczy. Na przykład liczbę miejsc rezydenckich w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży , czyli możliwość robienia specjalizacji na koszt państwa. Przez ostatnich kilka lat pojawiło się 150 nowych specjalistów, kolejnych 300 jest w trakcie kształcenia. W zeszłym tygodniu 15 osób, wszystkie które podeszły do egzaminu, go zdały.
W wielu szpitalach ich jednak nadal brakuje.
Niestety problem polega na tym, że wiele osób woli zostać w dużych miastach, wiele też wybiera prywatne praktyki zamiast pracy w szpitalu. Niewątpliwie jest to związane z systemem wynagrodzeń, jeżeli te byłby lepsze w placówkach publicznych oraz istniałaby tam lepsza perspektywa rozwoju to mogłoby wpłynąć na poprawę sytuacji. Na to jednak jak jako konsultant, niestety, nie mam wpływu.
Rzecznik praw pacjenta zwraca też uwagę, na złe warunki w psychiatrycznych szpitalach dziecięcych? Że dzieci mają złe jedzenie, niedobre warunki sanitarne, choćby brakuje mydła…
To kwestia organizacyjna danej placówki. Ale jeżeli mielibyśmy sygnał z konkretnego szpitala, możemy interweniować. Jeżeli chodzi o jedzenie to jest bardzo indywidualna sprawa. Część szpitali kontynuuje żywienie w oparciu o własne szpitalne kuchnie, część zdecydowała się na korzystanie z usług firm zewnętrznych. Temat ten leży w gestii Zarządzających szpitalem. U nas w szpitalu (Centrum Pediatrii w Sosnowcu) jesteśmy zadowoleni z jakości i dostępności do specjalistycznych leczniczych diet. W naszym oddziale borykamy się z przeciwnym problemem, że rodzice (opiekunowie) przynoszą zbyt dużo jedzenia dodatkowego, co często wpływa na promowanie nieracjonalnej diety i nieracjonalnego wzorca odżywiania.
Wiele z nich jest z MOW albo z domów dziecka. A te nie zawsze o nie dbają o swoich wychowanków szpitalach.
Opiekunowie, nawet jeżeli jest to dom dziecka powinni zadbać o dziecko. Choćby przekazując mu kieszonkowe, odwiedzać je. U nas pieniądze, które dzieci otrzymują od opiekunów są w depozycie u pielęgniarek. Pacjenci mogą zwrócić się z prośbą o pieniądze i wyjść razem z opiekunem czy pielęgniarką po zakupy. Ale dieta jest też ważna : dzieci po neuroleptykach mają wzmożony apetyt, trzeba więc dbać, by odżywiały się zdrowo – owoce, warzywa, nie napoje słodzone , chipsy i batony. Te kwestie regulują wewnętrzne regulaminy szpitalne.
Rzecznik zwraca uwagę, że dochodzi zbyt często – jego zdaniem – do urazów, wypadków, złamań.
I znowu – musiałabym wiedzieć, gdzie konkretnie. Wszędzie mogą zdarzyć upadki, potknięcia. U nas w placówce np. dbamy by dzieci miały dobre obuwie, z gumową podkładką, tak żeby nie dochodziło do wypadków. Ale proszę pamiętać, że do Rzecznika trafiają bardzo szczególne przypadki, zgłoszeń niezadowolonych rodziców czy samych pacjentów. A nie da się tego uogólniać. Nie dysponujemy statystyką wskazującą, aby urazowość w szpitalu była większa niż poza szpitalem.
*konsultant krajowa ds. psychiatrii dzieci i młodzieży