To szpital, w którym opaski życia zostały wprowadzone po raz pierwszy w ramach pilotażowego projektu realizowanego we współpracy z Ministerstwem Zdrowia. Było to na krótko przed wybuchem pandemii.
– Dzięki temu, że ustaliliśmy pewne normy, to w okresie covidowym, kiedy mieliśmy bardzo dużo pacjentów w szpitalach, tacy pacjenci mogli być rzetelnie monitorowani – mówi w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną Mariusz Mioduski. – Takie zdalne monitorowanie spowodowało, że mogliśmy przeznaczyć część personelu do innych zadań i zareagować, kiedy ta reakcja była konieczna, a nie chodząc po salach i sprawdzając, czy coś się nie stało – dodaje.
Opaska życia to zakładane na rękę urządzenia, które zdalnie monitoruje podstawowe parametry życiowe pacjentów i alarmuje personel medyczny w przypadku zagrożenia. Jednocześnie zwiększa bezpieczeństwo personelu, ponieważ pozwala na ograniczenie bezpośrednich kontaktów z pacjentami zakażonymi COVID-19.
– Takie małe urządzenie, zwykła opaska, wydaje się, że nic wielkiego, a może zrobić wielką rzecz, bo może uratować zdrowie i życie pacjentów – podkreśla Mariusz Mioduski.
Reklama
Według niego rozwój nowoczesnych, opartych na sztucznej inteligencji rozwiązań w medycynie jest nieuchronny. Nie zastąpi jednak „specjalisty, który jest ponad sztuczną inteligencją”, ponieważ potrafi zareagować w nietypowej sytuacji.
Reklama