Mężczyzna w chwili wypisu ze szpitala, wymagał stałej, 24-godzinnej tlenoterapii wraz z wentylacją mechaniczną respiratorem w trybie inwazyjnym. Oddychał przez rurkę tracheostomijną, założoną przez otwór wytworzony w tchawicy.

- Musiał kontynuować leczenie w domu, ponieważ na żadnym oddziale intensywnej terapii w regionie nie było dla niego miejsca, a dalsze pozostawianie go na intensywnej terapii Szpitala Tymczasowego było obarczone ryzykiem wystąpienia licznych powikłań – powiedziała Anna Mazur-Kałuża, rzecznik WSzZ w Kielcach.

Reklama

Lekarze liczyli wówczas, że w trakcie leczenia, za jakiś czas, nastąpi regresja zmian. Tak się też stało.

- Pacjent jest w zdecydowanie lepszej formie. Czas pokazał, że to była dobra decyzja i możemy się tylko z tego cieszyć – podkreślił dr Domagała, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w WSzZ, który nadzorował pracę Intensywnej Terapii w Szpitalu Tymczasowym.

Lekarz dodał, że w przypadku pana Henryka doszło do takiej poprawy parametrów, że w obecnej chwili, wymaga wentylacji w wymiarze poniżej 8 godzin na dobę, respiratorem nieinwazyjnym, przez maskę umieszczoną na twarzy. Rurka tracheostomijna została usunięta pół roku po wypisie ze Szpitala Tymczasowego.

- Warto wspomnieć, że jeszcze przed zachorowaniem na Covid-19 pacjent - z powodu bezdechu sennego - korzystał z podobnej formy wsparcia układu oddechowego, jaką stosuje w tej chwili. Pan Henryk jest w pełni sprawny fizycznie, funkcjonuje normalnie, a jedyną widoczną pozostałością po tamtych wydarzeniach jest blizna na szyi, po usunięciu rurki tracheostmijnej – zaznaczył lekarz.