Według przyjętej teorii choroba Alzheimera rozwija się, gdy w mózgu zaczynają gromadzić się toksyczne białka tau oraz beta-amyloidu. Wysoki poziom tych białek razem z upośledzeniem zdolności poznawczych stanowi podstawę do zdiagnozowania schorzenia. Jednak to jest już późny etap jego rozwoju.
- Zmiany w mózgu zachodzą bowiem od 10 do 20 lat, nim pacjent zacznie odczuwać wyraźne symptomy. Dopiero wtedy białko tau zaczyna się rozprzestrzeniać, komórki nerwowe obumierają, a pacjent doświadcza pierwszych problemów ze zdolnościami poznawczymi. To dlatego chorobę Alzheimera tak trudno jest rozpoznać na wczesnych etapach - wyjaśnia prof. Oskar Hansson z Uniwersytetu w Lund.
Jego zespół z pomocą pozytonowej emisyjnej tomografii komputerowej przeskanował mózgi ponad 1,3 tys. ochotników ze Szwecji, USA, Holandii i Australii, którzy na początku badania nie mieli objawów choroby Alzheimera.
Uczestnicy, u których wykryto beta-amyloid i białko tau, byli aż 20-40 razy bardziej zagrożeni rozwojem schorzenia w ciągu kilku lat, niż osoby bez tych cząsteczek w mózgu.
- Kiedy zarówno beta-amyloid, jak i białko tau są obecne w mózgu, nie można tego już traktować jako czynnik ryzyka, ale raczej jako diagnozę. Patolog egzaminujący mózg takiej osoby natychmiast rozpoznałby chorobę Alzheimera - podkreśla jeden z autorów badania, prof. Rik Ossenkoppele.
Badacz wyjaśnia, że specjaliści dzielą się na dwa obozy.
Według jednego z nich, choroby Alzheimera nie można rozpoznać, zanim nie pojawi się upośledzenie zdolności poznawczych.
Według drugiego można ją zdiagnozować wcześniej, na podstawie zmian biologicznych w mózgu.
Autorzy nowego odkrycia naturalnie należą do tego drugiego. - Można porównać to np. do raka prostaty. Jeśli wykona się biopsję i wykryje rakowe komórki, zostanie zdiagnozowany nowotwór, nawet jeśli pacjent nie ma jeszcze żadnych objawów - tłumaczy prof. Ossenkoppele.
Naukowcy zwracają uwagę, że niedawno badania kliniczne przyniosły obiecujące wyniki odnośnie nowego leku o nazwie Lecanemab, co czyni nowe informacje szczególnie interesującymi.
- Jeśli będziemy mogli chorobę diagnozować, zanim pojawią się widoczne zmiany, być może, z pomocą leku uda się spowolnić postęp schorzenia na wczesnym etapie. W połączeniu z aktywnością fizyczną i dobrą dietą pacjenci mieliby większe szanse na zapobieganie lub spowolnienie pojawiania się ubytków. Potrzebne są jednak dalsze badania, zanim będzie można zalecać takie leczenie u osób, które nie mają jeszcze zaburzeń pamięci - podsumowuje prof. Hansson.
Na świecie na chorobę Alzheimera cierpi od 15 do 21 mln ludzi, a w Polsce - ponad 350 tys.