Jak przypomina periodyk, w laboratoriach na całym świcie trwają prace z wykorzystaniem różnych wariantów wirusa SARS-CoV-2. Miejsca, w których się odbywają, spełniają rygory bezpieczeństwa określane za pomocą specjalnych certyfikatów. Praca z niebezpiecznymi wirusami pomogła szybko opracować szczepionki przeciw SARS-CoV-2, a kolejne eksperymenty wpływały na tworzenie prognoz, w jakim kierunku pandemia może się rozwijać.

Reklama

Praca naukowców z Boston University (BU, USA) wywołała dyskusję o tym, jak daleko naukowcy powinni posuwać się w swoich badaniach i kto powinien mieć nad tym kontrolę.

Niebezpieczna hybryda: zginęło 8 z 10 myszy

Uczeni z Bostonu połączyli dwa odległe ewolucyjnie od siebie warianty wirusa SARS-CoV-2: Omikron i wersję z Wuhan. Okazało się, że powstała z tego połączenia hybryda jest niebezpieczna, bo w skutek eksperymentu zginęło 8 z 10 myszy. Jednak ciągle nie tak niebezpieczna, jak niezmieniony szczep SARS-CoV-2 z Wuhan.

Reklama

- Ten rodzaj pracy wymaga starannego przeglądu i oceny ryzyka i korzyści. Ale nie umieściłbym go w kategorii najbardziej alarmujących rodzajów badań nad koronawirusem. Wydaje się niezwykle mało prawdopodobne, aby ten wirus miał potencjał pandemiczny – powiedział "Nature" dr Jessie Bloom wirusolog z Fred Hutchinson Cancer Center w Seattle w stanie Waszyngton.

Reklama

Czy eksperymenty są ryzykowne?

Według Blooma, jeśli chodzi o spektrum badań nad koronawirusem, eksperymenty BU są stosunkowo mało ryzykowne. Wirus hybrydowy pochodzi z dwóch szczepów, które nie konkurowały z kolejnymi wariantami, więc „byłoby mało prawdopodobne, aby rozprzestrzenił się na szeroką skalę, gdyby kiedykolwiek uciekł”.

Praca nad nową hybrydą została zatwierdzona przez komisję ds. bezpieczeństwa biologicznego Boston University, a także radę zdrowia publicznego miasta Boston i została przeprowadzona w obiekcie uznanym za bezpieczny do pracy z SARS-CoV-2. Nie jest jednak jasne, czy badanie BU naruszyło jakiekolwiek zasady dotyczące badań nad potencjalnie pandemicznym patogenem (PPP).

Zgodnie z aktualnymi wytycznymi wszelkie badania finansowane przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej Stanów Zjednoczonych (HHS), którego częścią są Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH), i w których „można przewidzieć” powstanie potencjalnie pandemicznego patogenu, powinny zostać poddane dodatkowej ocenie.

Zespół kierowany przez Mohsana Saeeda, wirusologa z BU School of Medicine przyznał, że dostał dotacje z Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) i innych oddziałów NIH. Ale w dodatkowym oświadczeniu zespołu pojawiła się informacja, że eksperymenty „zostały przeprowadzone z funduszy Boston University”, co oznacza, że są zwolnione z dodatkowej oceny. Sam uniwersytet w oświadczeniu napisał, że wsparcie finansowe NIAID zostało wykorzystane tylko do opracowania narzędzi potrzebnych w badaniu, a więc samo badanie „nie było finansowane przez NIAID bezpośrednio”.

W opublikowanym oświadczeniu NIH poinformował, że nie sfinansował konkretnych eksperymentów BU i sprawdza, czy badania tego zespołu nadal podlegają jego nadzorowi.

Naukowcy przyznają, że najwięcej niepewności dotyczy tego, jak określać ryzyko. Z opisanych przez "Nature" przypadków wynika, że brak jest przejrzystej komunikacji między instytucjami finansującymi badania a naukowcami.

Korzyści vs ryzyko

- Brak jest jasności, jakie rodzaje eksperymentów przynoszą korzyści, które przewyższają ryzyko i kto decyduje, jak to wszystko oceniać - mówi dr Jesse Bloom.

- Wskazówki są naprawdę potrzebne - uważa dr Pei-Yong Shi, wirusolog z University of Texas Medical Branch w Galveston, którego zespół ubiega się o zgodę NIH na zbadanie, czy SARS-CoV-2 może rozwinąć oporność na leki przeciwwirusowe. Naukowiec podaje też przykład sprawnej komunikacji instytucjonalnej, dzięki której udało się zrealizować ważne badanie.

- Regularna komunikacja między naukowcami, sponsorami i lokalnymi komitetami ds. bezpieczeństwa biologicznego może zapobiec problemom i nieporozumieniom związanym z badaniem BU – mówi Pei-Yong Shi. Po takich dyskusjach jego zespół stworzył podobne szczepy, aby zbadać zdolność wariantów do unikania szczepionek.

Kiedy Luis Martinez-Sobrido i Chengjin Ye, wirusolodzy z Texas Biomedical Research Institute w San Antonio, chcieli przeprowadzić eksperymenty niemal identyczne z tymi opisanymi przez zespół Saeeda, skontaktowali się z NIAID, który wspierał finansowo naukowców poprzez grant.

NIAID i instytucjonalny komitet ds. bezpieczeństwa biologicznego naukowców dały zielone światło dla prac — pod warunkiem, że jeśli którakolwiek ze zmian znacząco wzmocni patogenność szczepu u zwierząt lub jego zdolność do replikacji w komórkach, naukowcy wstrzymają prace i szybko poinformują grantodawcę.

Laboratorium Davida Ho, wirusologa z Columbia University w Nowym Jorku, które również otrzymuje finansowanie z NIH, było jednym ze światowych liderów w badaniu SARS-CoV-2 podczas pandemii. Ho mówi, że nie zawsze było jasne, które badania mają zostać poddane dodatkowej ocenie, a które nie, i często odwiedzał w tej sprawie urzędników. Kiedy jego zespół poinformował o prywatnych pracach wskazujących, że SARS-CoV-2 może wykształcić odporność na składnik leku przeciwwirusowego Paxlovid, urzędnicy NIAID skontaktowali się z zespołem naukowców, aby potwierdzić, że eksperymenty nie podlegały jego nadzorowi.

W innym przypadku zespół Ho hodował wirusa w obecności leków opartych na przeciwciałach monoklonalnych, aby zbadać jego zdolność do wytworzenia oporności. Dzięki badaniom zidentyfikowano wiele mutacji, które zapobiegały powstawaniu przeciwciał, i które później pojawiły się w jednym z wariantów Omikrona. Naukowcy spodziewają się, że prawdopodobnie ten wariant wywoła falę infekcji jeszcze w tym roku.

David Ho mówi, że ograniczył badania i postanowił nie publikować wyników, ponieważ ma obawy dotyczące tego, jak urzędnicy NIAID postrzegaliby pracę, gdyby została upubliczniona. NIAID nie finansował tych eksperymentów, ale wspierał powiązane prace, charakteryzujące warianty SARS-CoV-2. - Istnieje wiele cennych informacji, którymi można by się podzielić, ale z powodu tych obaw zostało to wstrzymane – mówi Ho.

Dyskusja wokół eksperymentu Boston University przypomina, że amerykańscy naukowcy od wielu lat podejmują wysiłki zmierzające do zrewidowania wytycznych rządu USA dotyczących finansowania badań obejmujących potencjalnie pandemiczne patogeny.

W lutym br. NIH zwrócił się do amerykańskiej Narodowej Rady Naukowej ds. Bezpieczeństwa Biologicznego (NSABB) o zrewidowanie obecnej polityki, która została ustanowiona w 2017 r. NSABB opublikowała wstępne zalecenia we wrześniu i planuje opublikować swój raport końcowy pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Wśród rekomendacji znalazło się poszerzenie listy patogenów „pod specjalnym nadzorem”.

Marc Lipsitch, epidemiolog z Harvard T.H. Chan School of Public Health w Bostonie twierdzi, że projekt zaleceń zapewnia większą jasność, ale nie odnosi się do podstawowych obaw, jakie budzi badanie BU.

- Ostateczna polityka powinna obejmować wszystkie badania PPP przeprowadzone w dowolnej amerykańskiej instytucji — nie tylko badania finansowane przez HHS — i powinna umożliwiać dodatkowy etap oceny, jeśli pojawi się możliwość stworzenia PPP, nawet po sfinansowaniu projektu – mówi Lipsitch.

Naukowcy mają nadzieję, że aktualizacja wytycznych wskaże, kiedy badanie z wykorzystaniem SARS-CoV-2 będzie wymagało zatwierdzenia przez NIH i w jaki sposób agencja przeprowadzi dodatkową ocenę.

Dr Pei-Yong Shi mówi, że on i jego zespół opracowują leki przeciwwirusowe na COVID-19, ale nie otrzymał jeszcze jasnych wskazówek od NIH, jakie eksperymenty może, a czego nie może wykonać.