Specjaliści mówili o tym na konferencji zorganizowanej w ramach obchodów Dnia Zdrowych Dziąseł, który przypada 12 maja.

Prof. Renata Górska, konsultant krajowa w dziedzinie periodontologii, prezes Polskiego Towarzystwa Periodontologicznego, zwróciła uwagę, że w tym roku Europejska Federacja Periodontologii zaproponowała, by obchodzić ten dzień pod hasłem „Czas potraktować choroby dziąseł poważnie. Lecz swoje dziąsła!”.

Reklama

Specjalistka podkreśliła, że zapalenie dziąseł jest najczęstszą postacią chorób przyzębia (czyli tkanek otaczających i podtrzymujących zęby). - Aż 95 proc. stanowi zapalenie dziąseł związane z płytką nazębną. Więc można powiedzieć, że rozwija się na skutek nieprawidłowego, albo nieskutecznego, albo zbyt rzadkiego czyszczenia zębów, czyli występuje na własne życzenie – mówiła prof. Górska.

Z badań, które przedstawiła wynika, że tylko 1,6 proc. badanych osób w wieku 35-44 lata ma zdrowe przyzębie, a wśród osób w wieku 65-74 lata odsetek wynosi już 0,6 proc. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że ciężkie choroby przyzębia dotykają ok. 14 proc. dorosłej populacji, czyli ponad 1 mld osób na świecie.

Reklama

W przypadku zaawansowanej choroby przyzębia tworzą się kieszenie okołozębowe. Zwiększa to – w przypadku nieleczenia - ryzyko utraty zębów. A jednocześnie przez uszkodzony nabłonek przenikają bakterie, które oddziałują negatywnie na nasz organizm powodując stany zapalne. - Dlatego jama ustna często jest odzwierciedleniem stanu ogólnego człowieka – podkreśliła prof. Górska.

Jak przypomniała, udowodniono, że choroby przyzębia są niezależnym czynnikiem rozwoju chorób sercowo-naczyniowych (w tym zawału serca i udaru mózgu), wpływają na przebieg i powikłania cukrzycy oraz chorób neurodegeneracyjnych, jak choroba Alzheimera, mogą zwiększać ryzyko poronienia.

- Dlatego krwawienie z dziąseł - samoistne lub sprowokowane, np. szczotkowaniem zębów lub spożywaniem twardych pokarmów – powinno być absolutnym sygnałem, żeby pacjent zgłosił się do lekarza – powiedziała prof. Górska. Podkreśliła, że może to być lekarz stomatolog, który oceni czy choroba jest na tyle zaawansowana, że wymaga wizyty u periodontologa, czy też wystarczy usunąć kamień nazębny i dbać o prawidłową higienę jamy ustnej – myć zęby co najmniej dwa razy dziennie, codziennie czyścić przestrzenie międzyzębowe nicią dentystyczną, regularnie odwiedzać stomatologa i ograniczyć spożywanie cukrów prostych.

Reklama

Prof. Górska dodała, że ok. 5 proc. chorób dziąseł może być spowodowane chorobami ogólnoustrojowymi, jak np. cukrzyca, otyłość oraz zażywanymi z ich powodu lekami, np. beta-blokerami z powodu nadciśnienia tętniczego.

Dr Maciej Nowak, konsultant ds. periodontologii województwa mazowieckiego podkreślił, że głównym niezależnym czynnikiem ryzyka chorób przyzębia jest nikotynizm, a zwłaszcza palenie papierosów. Na świecie pali ok. 1 mld osób, natomiast w Polsce około 9 mln (jak wskazują dane Ministerstwa Zdrowia).

Specjalista zaznaczył, że negatywny wpływ na tkanki przyzębia ma nie tylko palenie czynne, ale również bierne – w domu, w miejscu pracy, na przystankach. Tymczasem, aż 39 proc. Polaków przyznaje, że w ich domach pali się tytoń, w niektórych bez żadnych ograniczeń.

- Badania epidemiologiczne dowodzą, że od 5 do 20 razy częstsze jest zapalenie przyzębia i choroby przyzębia u palaczy – powiedział specjalista. Jednak, ponieważ nikotyna obkurcza naczynia, choroby przyzębia u palaczy mogą być zamaskowane – nie ma obrzęku i zaczerwienienia.

Dr Nowak dodał, że również w przypadku implantów (wszczepów) palenie może przyczyniać się do zapalenia tkanki wokół implantu. - Do 70 razy częściej dochodzi do tych zapaleń u osób, które palą tytoń – i to zarówno u biernych palaczy, jak i u palaczy aktywnych – tłumaczył. Można przez to stracić implanty, dodał.

- Dlatego, gdy przystępujemy do leczenia pacjenta z chorobami przyzębia, to zalecamy mu zaprzestanie palenia – powiedział.

Dr hab. Jan Kowalski, kierownik Zakładu Chorób Błony Śluzowej i Przyzębia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) zaznaczył, że papierosy elektryczne (e-papierosy) oraz podgrzewacze tytoniu (IQOS) mogą być mniej szkodliwe dla tkanek przyzębia i jamy ustnej niż palenie papierosów. Jednak, aby to zweryfikować prowadzone są obecnie badania. Jednym z nich jest badanie o akronimie SMILE, w którym udział bierze zespół dr. Kowalskiego z WUM.