W wywiadzie dla dziennika „Corriere della Sera” w czwartek, 13 stycznia, profesor z uniwersytetu w Mediolanie zastrzegł, że należy dokonać rozróżnienia między osobami zaszczepionymi i niezaszczepionymi.
- Tylko dla tych pierwszych zakażenie SARS-CoV-2 może być czymś takim, jak zarażenie się grypą, którą łapią każdej zimy miliony osób i jest śmiertelna w 0,1 proc. przypadków, zwłaszcza dla osób powyżej 70 lat z poważnymi chorobami - stwierdził Abrignani.
Podkreślił, że do wiosny zeszłego roku, czyli zanim zaczęły się masowe szczepienia, Covid-19 we Włoszech był śmiertelny w 2-3 proc. przypadków. Wtedy, jak zaznaczył immunolog, notowano dziennie 30-40 tys. zakażeń i 700-900 zgonów.
Obecnie, zauważył Abrignani, gdy zaszczepiono 94 proc. populacji w wieku powyżej 60 lat i przy szerzeniu się wariantu Omikron, średnia dobowa zakażeń to 172 tys. i 216 zgonów. To zaś oznacza, że śmiertelność Covid-19 wynosi 0,12 proc.
Ekspert zwrócił uwagę na to, że niektóre państwa zmierzają ku zasadom normalnego życia przy występowaniu wirusa, przy mniejszych restrykcjach i pewnej liczbie zmarłych, jak to określił, „do przyjęcia”.
- Czy jesteśmy w stanie we Włoszech, po szczycie zakażeń oczekiwanym pod koniec stycznia, tolerować 3-4 tys. zgonów na Covid-19 miesięcznie przez cztery-pięć miesięcy w zamian za znów normalne życie? - zapytał naukowiec.
Abrignani wyraził opinię, że nie ma sensu podawanie czwartej dawki tej samej szczepionki po dwóch-trzech miesiącach od poprzedniej, jak to ma miejsce w Izraelu.
Szczepienia powtarzane w krótkim okresie powodują wygaszanie reakcji immunologicznej - zauważył ekspert. Jego zdaniem inna sytuacja byłaby, gdyby czwartą dawką był preparat opracowany przeciwko wariantowi Omikron. Wtedy byłoby to jak coroczne szczepienie przeciwko grypie.
Taki preparat - dodał immunolog - zmieniamy każdej zimy i nie mówi się o trzeciej czy czwartej dawce, ale o nowym szczepieniu.