Ministerstwo Zdrowia podało w środę, że badania potwierdziły 8361 nowych przypadków zakażenia koronawirusem.

Nowe zakażenia wykryto u osób z województw: mazowieckiego (1687), lubelskiego (1632), podlaskiego (804), śląskiego (517), podkarpackiego (428), dolnośląskiego (417), wielkopolskiego (411), małopolskiego (377), łódzkiego (354), zachodniopomorskiego (348), pomorskiego (333), warmińsko-mazurskiego (317), kujawsko-pomorskiego (273), świętokrzyskiego (125), opolskiego (119) i z lubuskiego (98).

Reklama

- W pewnym sensie tempo wzrostów liczby zakażeń, które obecnie obserwujemy, jest niespodzianką. My oczywiście spodziewaliśmy się jesiennej fali, ale nie jej narastania w takim zakresie w krótkim okresie. Wskaźnik R (reprodukcji wirusa) to na Podlasiu 1,49. Dwie osoby zakażają więc trzy, a cztery sześć. Dlatego krzywa fali powinna być wznosząca, ale bardziej płaska. Albo wskaźnik jest więc źle liczony, albo są nadal osoby niezdiagnozowane, a co za tym idzie, nie ma raportów o ich zakażeniu. Zaskakuje mnie to, że krzywa zakażeń tak szybko się wznosi - powiedziała ekspertka od chorób zakaźnych.

Dodała, że jako epidemiolog wojewódzki ma możliwość analizowania ognisk zakażeń. Na Podlasiu są one m.in. w zakładach pracy czy w szkołach. Z praktyki szpitalnej prof. Zajkowskiej widać natomiast, że chorują całe rodziny.

- 9 na 10 osób trafiających do szpitali, to osoby niezaszczepione - dodała. Pytana o to, czy może woj. podlaskie i lubelskie po prostu zbliżają się już do szczytu jesiennej fali, prof. Zajkowska wskazała, że trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

- Na razie krzywa jest wyraźnie wznosząca, więc zostaje nam alarmowanie. Przed nami 1 listopada. Wiele osób na co dzień żyjących np. w Warszawie, podchodzi z Podlasia. Apelowałabym więc o ostrożność w te szczególne dni. Wiem, że będzie to dłuższy weekend. Wiem, że w tradycji są rodzinne spotkania, ale wirus jednak panoszy się w środowisku. Wyjście na cmentarz nie jest problemem, ale spotkania rodzinne osób z różnych części Polski - szczególnie osób niezaszczepionych - nie wydaje się przy wzmożeniu epidemii w tym rejonie Polski szczególnie rozsądne. Można też rozłożyć przyjazdy na groby, spotykać się w mniejszych grupach. Apelowanie o rozsądne postawy to jedna z dróg, którą możemy w tej sytuacji wybrać - podkreśliła.

Dodała, że alternatywą do apeli o samoizolację, mniejszą liczbę kontaktów osób niezaszczepionych, jest tylko realne egzekwowanie wymogu paszportów covidowych.

- Widzimy wokół, że jest ogromny problem z egzekwowaniem nawet najprostszych środków - dystansu i maseczek. Przecież wszyscy widzimy to w sklepach i innych miejscach. Jeżeli nie możemy zadziałać na wrażliwość populacji i zaszczepić większego odsetka ludzi, to jedyną drogą jest przecinanie łańcuchów zakażeń. Można to próbować robić apelami, ale też wzorem zachodnich państw można realnie wdrożyć w życie paszporty covidowe. Tam to podziałało i zdecydowanie zwiększyło się zainteresowanie szczepieniami. Innych dróg w zasadzie nie ma - podsumowała prof. Zajkowska.