Prof. Pawelczyk ostrzega, że zrosty mogą pojawić się nawet u pacjentek, które miały jedynie stan zapalny jajników, jajowodów czy wyrostka robaczkowego i nie były wcale operowane. Bo procesy zapalne to jedna z istotnych przyczyn tworzenia się zrostów. Można temu przeciwdziałać, jednak profilaktyka przeciwzrostowa nie jest w Polsce powszechną praktyką.

Reklama

Prof. Leszek Pawelczyk, kierownik Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu w Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym UM w Poznaniu, tłumaczy, że zrosty w jamie brzusznej podlegają innym procesom naprawczym niż wtedy, gdy dochodzi do przerwania ciągłości powierzchni skóry.

Zrosty w jamie brzusznej

- Powstają wtedy połączenia między brzegami rany, tworzy się blizna. W obrębie jamy brzusznej, tam gdzie jest otrzewna, czyli cienka błona, która wyściela jamę brzuszną i pokrywa narządy, mechanizmy naprawcze są nieco inne. Tam cała powierzchnia jest raną. W wyniku procesów naprawczych tworzą się mostki między jedną uszkodzoną częścią a drugą. I pojawiają się zrosty – podkreśla w informacji przekazanej PAP.

Reklama

Specjalista podaje przykład pacjentki, która pierwsze bóle zaczęła odczuwać trzy lata po cesarskim cięciu. Stawały się coraz bardziej dokuczliwe, ale nie ustalono, co było ich przyczyną. Dopiero kilka lat później podczas kolejnego cięcia cesarskiego okazało się, że są liczne zrosty w jamie brzusznej. Jeden duży zrost łączył macicę z pęcherzem moczowym. Zanim lekarze dostała się do macicy, aby wyjąć dziecko, musieli przez 10 minut przecinać zrosty.

- Z czasem zrosty stają się pasmami łączno-tkankowymi, które mogą łączyć dwa narządy. Powoduje to albo przemieszczenie się narządów, albo ich unieruchomienie, co może mieć poważne konsekwencje. Na przykład zrosty mogą sprawić, że jelito zostanie unieruchomione. Będzie to prowadziło do niedrożności. Szacuje się, że zrosty w ok. 15-35 proc. są przyczyną niepłodności – wyjaśnia prof. Pawelczyk.

Zrosty mogą powstać po każdej operacji w obrębie jamy brzusznej, dochodzi do nich u 60-90 proc. pacjentek po zabiegach ginekologicznych. Powodują tępe bóle w podbrzuszu czy śródbrzuszu, ale także wzdęcia i uczucie rozpierania. Jednak nie wszystkie pacjentki mają dolegliwości spowodowane zrostami. Tak jest najczęściej wtedy, gdy nie powodują przemieszczania się narządów lub ich unieruchomienia. Na ogół bóle występują u ok. 40 proc. pacjentek, pojawiają się bezpośrednio po operacji albo nawet 10 lat później.

Reklama

Zrosty nie zawsze wymagają operacji naprawczej, tym bardziej, że mogą powstać kolejne. Według specjalisty po usunięciu zrostów jest aż 80 proc. ryzyko, że wytworzą się wtórne zrosty. - Jeśli nie występują żadne objawy, to zostawiamy pacjentki w spokoju. Natomiast jeżeli pojawiają się dolegliwości bólowe i mogą one być wynikiem przebytej operacji, to musimy wykonać drugą operację i całkowicie wyciąć zrosty. Jeśli bowiem mamy zrost o długości 5 cm i przetniemy go po środku, to pozostaną dwa swobodne elementy. Jest wtedy duże prawdopodobieństwo, że jeden fragment zrostu przyczepi się do jednego narządu, a drugi do innego. W konsekwencji z jednego zrostu zrobią się dwa – zaznacza prof. Pawelczyk.

Jak zapobiec zrostom?

Zapewnia jednak, że powstawaniu zrostów można zapobiegać. Pomagają w tym różnego rodzaju preparaty, oddzielające uszkodzone w czasie operacji powierzchnie. Powstaje wtedy bariera uniemożliwia powstanie zrostów. Zdaniem specjalisty prostszym i coraz bardziej popularnym rozwiązaniem jest kwas hialuronowy w postaci żelu, korzystnie wpływający na sam proces gojenia i powodujący, że nie dochodzi do tworzenia się mostków łączno-tkankowych oraz zrostów.

Profilaktyka przeciwzrostowa nie jest jednak w Polsce dostatecznie powszechna, głównie z powodu braku refundacji preparatów przeciwzrostowych. - Bardzo na tym ubolewam, bo konsekwencje wtórnych zrostów i spowodowana tym niedrożność jelit, niepłodność i potrzeba ponownej operacji, generują ogromne koszty, a koszt samego preparatu jest przy tym naprawdę niewielki – zapewnia prof. Pawelczyk.

Ponownej operacji z powodu zrostów wymaga 16 proc. pacjentów. Wiele zależy od stosowanej przez chirurgów techniki operacji, przede wszystkim od ograniczenia krwawienia i przecierania powierzchni narządów gazikami lub chustami, zmniejszenia liczby zakładanych szwów oraz wysuszania powierzchni tkanek.

Ryzyko powstawania zrostów zmniejsza zastosowanie mało inwazyjnej metody laparoskopowej. - Szacuje się, że ryzyko ich powstawania jest wtedy około cztery razy mniejsze niż przy technice klasycznej. Laparoskopia ogranicza krwawienia i zmniejsza ryzyko powstawania zrostów, bo nie wkładamy rąk do jamy brzusznej, nie zakładamy chust, gazików itp., nie dochodzi do wysuszenia tkanki – tłumaczy prof. Pawelczyk.