W piątek, 12 marca, Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 18 775 nowych przypadkach zakażeń SARS-CoV-2 w kraju.

Ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski, komentując w rozmowie z PAP ostatnie wzrosty zakażeń koronawirusem, podkreślił, że trudno prognozować, czy obecna fala zakażeń będzie już ostatnią.

Reklama

- Nie możemy zakładać, że to jest ostatnia fala. Oczywiście byłoby wspaniale, gdyby tak było, ale w dużej mierze będzie zależało to od tego, jaki będzie stopień odporności populacyjnej, wytworzonej przy udziale szczepień. Im będzie on wyższy, tym faktycznie ryzyko tego, że nadejdzie kolejna fala zakażeń i hospitalizacji, będzie znacząco niższe – mówił.

Wskazał, że już obecnie zauważalne są pierwsze dobre skutki szczepień.

Reklama

- Te efekty widzimy nie tylko za granicą, ale także w Polsce. Spada nam liczba zakażeń wśród personelu medycznego. Zmienia się profil pacjentów hospitalizowanych. Do szpitali przyjmowanych jest mniej osób starszych, co wynika m.in. z tego, że seniorzy są w tej chwili szczepieni – zaznaczył.

Ekspert podkreślił, że im więcej osób zostanie zaszczepionych, im więcej w tej grupie będzie także osób młodszych, tym sytuacja powinna się poprawiać.

- Ważną rolę odgrywa tempo realizacji programu szczepień – zaznaczył.

- Możemy się spodziewać, że COVID-19 będzie w przyszłości chorobą sezonową, z okresowymi wzrostami zakażeń. Ważne tylko, aby te zakażenia – nawet jeśli będzie ich w pewnym momencie więcej – nie stanowiły problemu na poziomie klinicznym, żeby nie było potrzeby hospitalizacji tak ogromnej liczby osób jak obecnie. Jeżeli istotnie ograniczymy hospitalizację z powodu COVID-19, to rozwiążemy problem pandemii, kryzysu zdrowotnego – będziemy po prostu w stanie normalnie funkcjonować z tym wirusem i zakażeniem, które wywołuje – podkreślił.

Pytany, czy są jakieś naukowe prognozy, kiedy można będzie myśleć o luzowaniu obostrzeń, wskazał, że niemal każdy z nas przechodził już kryzys związany z pandemią, mniejszy czy większy. Ale zmienną, na którą powinniśmy zwracać uwagę w tym kontekście, jest liczba osób hospitalizowanych.

Reklama

- Ta liczba niestety w tej chwili cały czas się zwiększa, a to nie są dobre widoki na przyszłość. W momencie kiedy zacznie ona znacząco spadać i stanie się niska, wtedy będziemy mogli mówić o tym, że możemy pomału rezygnować z rozmaitych obostrzeń czy z reżimu sanitarnego. Jest zbyt wcześnie, aby coś takiego proponować, a nawet, by wyrokować, kiedy to może nastąpić – wskazał.

Dodał, że istotną rolę odgrywa także ryzyko związane ze zmianami genetycznymi koronawirusa.

- To ryzyko jest wysokie w sytuacji, w której mamy wciąż zbyt niski stopień zaszczepienia populacji. Im szybciej łączny odsetek osób zaszczepionych i tych, które przebyły COVID-19, osiągnie przynajmniej poziom 70 proc., tym szybciej będziemy mogli mówić o powracaniu do normalności – zaznaczył Rzymski.