prof. Alicja Wiercińska-Drapało, kierownik Klinki Chorób Zakaźnych, Tropikalnych i Hepatologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego / Materiały prasowe
Co w diagnostyce HIV jest dziś największym problemem?
W Polsce mamy bardzo dobrą opiekę nad pacjentami zakażonymi HIV. Dziś pacjent może być bardzo skutecznie leczony, może funkcjonować przez długie lata prawie tak samo dobrze, jak człowiek zdrowy. Niestety, ludzie wciąż umierają i mają bardzo poważne powikłania z powodu AIDS, ale to dlatego, że są bardzo późno diagnozowani. Taka sytuacja trwa od lat i niewiele się tu zmienia, ponieważ wciąż funkcjonują stereotypy, że zakażenie HIV dotyczy tylko wybranych osób i populacji i ludzie nie uświadamiają sobie, że mogą być zakażeni. Po prostu pacjenci nie zgłaszają się na testy.
To wynik strachu, nieświadomości?
Reklama
Nie wyobrażam sobie, że istnieje jeszcze ktoś, kto nie wie, jak się zakażenie HIV przenosi. Wydaje się, że jest to wiedza oczywista. Natomiast wciąż funkcjonuje przekonanie, że „mnie to nie dotyczy”. Ludzie nie robią badań, bo nie mają takiej potrzeby. A ja zawsze podkreślam, że HIV przenosi się podczas behawioralnych zachowań człowieka. HIV przenosi się poprzez kontakty seksualne, a kontakt seksualny z osobą zakażoną, najczęściej nieświadomą zakażenia, może skutkować transmisją wirusa. Obecnie największą grupą diagnozowanych są mężczyźni utrzymujący kontakty seksualne z mężczyznami, ale nie tylko.
To głównie ludzie młodzi?
Nie. Bardzo ważne jest, by nie kojarzyć HIV tylko z ludźmi młodymi. Mamy pod opieką pacjentów w bardzo różnym wieku, także pacjentów starszych, 50+, 60+, 70+ a nawet 80+ diagnozowanych późno. A to oni są najbardziej narażeni na rozwój choroby. Tymczasem lekarze pierwszego kontaktu często rezygnują z wykluczenia HIV, mówiąc, że nie ma powodu, to ludzie starsi. A dla nich wirus jest jeszcze groźniejszy ze względu na naturalnie występującą dysfunkcję układu immunologicznego, występowanie chorób towarzyszących związanych i niezwiązanych z zakażeniem. Kluczowe jest, by rozpoznać zakażenie jak najwcześniejszej. HIV może dotknąć każdego.
Dlaczego tak ważna jest wczesna diagnoza?
Kiedy HIV rozpoznaje się na późnym etapie, układ immunologiczny jest już zniszczony i nie zawsze udaje się go odbudować tak, jak byśmy chcieli. Zakażenie HIV nie ma specyficznych objawów, nie da się go po objawach rozpoznać na wczesnym etapie. Mogą one przypominać zwykłą infekcję wirusową. Często niestety najpierw pojawia się choroba wskaźnikowa i dopiero wtedy diagnozuje się zakażenie. To już późno. Bo są takie choroby, np. neurologiczne, z którymi medycyna sobie jeszcze nie radzi. A gdyby rozpoznać zakażenie HIV na wczesnym etapie, kiedy najskuteczniejsze jest leczenie, nie dopuścilibyśmy do deficytu immunologicznego, bardzo ciężkie choroby by nie powstały. Jeśli pacjent jest leczony, utrzymujemy wirusa w ryzach. Leki mamy już doskonałe, o niemal stuprocentowej skuteczności, dlatego warto wcześnie diagnozować. Ta wczesna diagnostyka zależy od świadomości pacjentów, ale też od pracowników ochrony zdrowia. Dlatego jeżeli tylko komuś przyjdzie taka myśl, że może należałoby zrobić badanie HIV, to należy je zrobić. Bardzo dobrze, że w Polsce testowane są kobiety w ciąży. Ale mimo to rodzą się dzieci z matek zakażonych HIV, które o tym nie wiedziały. A gdyby wiedziały, można by zminimalizować zagrożenie. Bo jeżeli kobieta w ciąży jest leczona i zachowana jest cała procedura, znana na wszystkich oddziałach położniczych, wtedy dziecko prawie na pewno urodzi się zdrowe. Ale jeżeli matka nie wie, że jest zakażona, to zagrożenie sięga 25 proc.
Może pomocne byłyby w tej sytuacji powszechne badania czy choćby badania skierowane precyzyjnie do grup podwyższonego ryzyka?
Powszechne badania nie mają sensu. W Polsce jest to wciąż choroba nie tyle rzadka, co nieczęsta. Zwłaszcza w porównaniu z nadciśnieniem, cukrzycą czy innymi chorobami, które znacznie częściej występują w społeczeństwie. Lekarz pierwszego kontaktu spotyka się stosunkowo rzadko z pacjentem zakażonym HIV czy podejrzanym o zakażenie. Ale warto, by pamiętał, że nawet jeśli sam nie chce, nie umie diagnozować, to mamy punkty anonimowego testowania. Można taki test kupić w aptece albo dostać do domu – wystarczy chcieć i zapłacić za kuriera. Lekarz powinien zachęcać: proszę pana/pani, warto wykluczyć zakażenie HIV. Bardzo podkreślam: najczęściej chodzi o wykluczenie zakażenia, to bardzo ważne. Diagnostyka zawsze jest dwuetapowa – najpierw robimy test przesiewowy, potem potwierdzający. Teraz z powodu COVID-19 niestety testowanie zostało ograniczone. Czy nam się to objawi za kilka miesięcy, to się okaże, ale wydaje się, że tak.
A przed koronawirusem jaka była liczba ujawnianych zakażeń?
Rocznie w Polsce diagnozujemy 1,2–1,4 tys. nowych przypadków. Niestety część, wcale nie taka mała, diagnozowana jest bardzo późno. Na nasz odział nadal trafiają ludzie z pełnoobjawowym AIDS. To bardzo pogarsza rokowanie. Ponadto, jak w każdej chorobie zakaźnej, kluczowe jest przecięcie dróg zakażenia. Wiemy, że pacjent leczony nie transmituje wirusa. Powszechnie już znana i rekomendowana jest zasada N = N, co oznacza – pacjent niewykrywalny = pacjent nietransmitowalny. Najprościej mówiąc – pacjent, który ma niewykrywalną wiremię HIV, nie transmituje wirusa. To bardzo ważny dowód naukowy w kontekście zdrowia publicznego.
Jak to wygląda na tle innych krajów Unii Europejskiej?
Podobnie, w Europie też jest wiele osób późno diagnozowanych.
W Polsce działa wiele organizacji pozarządowych zajmujących się problematyką HIV/AIDS. Jaki jest ich udział we wczesnym wykrywaniu zakażeń?
Są organizacje pozarządowe, które promują diagnostykę, jest wiele akcji studenckich, są organizacje pacjentów zakażonych HIV, którzy się wzajemnie wspierają i promują testowanie. Jest Światowy Dzień AIDS, gdy wszyscy o tym mówią. Raz w roku, ale dobre i to. Niestety, wciąż powszechne jest rozumowanie: mnie to nie dotyczy. HIV znamy już od wielu lat i prawie na nikim nie robi już takiego wrażenia. Najważniejsze, by oswoić lęk przed badaniem i diagnozowaniem. Mamy już dobre leki, świetne metody terapii. Co prawda nie potrafimy wyeliminować wirusa, wyleczyć, ale potrafimy tak prowadzić pacjenta, który przyjdzie do nas na bardzo wczesnym etapie, że w bardzo dobrej formie będzie żył tak samo długo jak niezakażeni. Ważne by mówić, że jest to choroba leczalna. Co prawda na dziś leki trzeba przyjmować do końca życia, ale być może za dwa czy pięć lat będzie inaczej. Więc trzeba się diagnozować i leczyć, by tego radosnego czasu dożyć.
Rozm. AO