Mimo że jedna czwarta Polaków cierpi na zaburzenia psychiczne, wciąż wielu z nas sądzi, że jeśli tylko wystarczająco się postaramy, nas one ominą. Żyjemy w przekonaniu, że nasze dzieci nie będą mieć depresji, nie podejmą próby samobójczej, bo przecież tak dobrze ją wychowaliśmy – pisze Ewa Pągowska, autorka książki „Psychiatrzy. Sekrety polskich gabinetów”. Depresja, schizofrenia, choroba dwubiegunowa, zaburzenia seksualne czy zaburzenia lękowe, ale też mniejsze, przejściowe problemy i niepewność dnia codziennego związana na przykład z zagrożeniem koronawirusem – to wszystko wpływa na ogólną kondycję psychiczną naszego społeczeństwa.

Reklama

Zaburzenia lękowe są najczęściej występującymi zaburzeniami psychicznymi – przyznaje doktor n. med. Sławomir Murawiec, psychiatra i psychoterapeuta, rzecznik Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i redaktor naczelny kwartalnika „Psychiatria”. W rozmowie z Ewą Pągowską przytacza wyniki badań sprzed dziesięciu lat, zrealizowanych w trzydziestu krajach europejskich. – W ciągu roku, w którym przeprowadzano badania, doświadczało ich [zaburzeń lękowych – przyp. red.] czternaście procent w całej Europie – zaznacza. – Dla porównania: na depresję choruje rocznie siedem procent Europejczyków, a o tym zaburzeniu mówi się w przestrzeni społecznej znacznie częściej – dodaje specjalista.

„Często jestem świadkiem tego, jak człowiek budzi się do życia”

Warto tu wspomnieć, że badania z ostatniego roku, przeprowadzone już po wybuchu pandemii COVID-19, są jeszcze bardziej niepokojące. Psychologowie z Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadzili na przełomie marca i kwietnia – w czasie uderzenia pierwszej fali koronawirusa – ankietę internetową, w której zadawali pytania dotyczące zdrowia psychicznego. 75 procent ankietowanych oceniło epidemię jako stresujące wydarzenie i właśnie rozprzestrzenianie się koronawirusa wskazano jako najczęstszy czynnik wywołujący stres.

Reklama

Przewlekły stres z kolei to jeden z czynników sprzyjających rozwojowi depresji. Mechanizm ten omawia profesor dr hab. n. med. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii i kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Warszawskiego. Wyjaśnia również między innymi, kiedy rozpoznaje depresję, jakie są jej charakterystyczne objawy i czym różnią się od niej na przykład zaburzenia adaptacyjne. O zaburzeniach osobowości opowiada Ewa Niezgoda, psychiatra i psychoterapeutka psychoanalityczna, o uzależnieniach – profesor dr hab. n. med. Jerzy Samochowiec, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, o schizofrenii – profesor dr hab. n. med. Agata Szulc, była prezes PTS, współautorka podręcznika „Psychiatria”. W sumie piętnastu specjalistów dotyka największych psychicznych problemów Polaków i z perspektywy własnych gabinetów, wiedzy, doświadczenia oraz historii konkretnych pacjentów pokazuje, gdzie należałoby szukać przyczyn tych problemów.

Doktor n. med. Bartosz Grabski wyjaśnia na przykład, jaki wpływ na psychikę mają kwestie związane z seksem, satysfakcją z życia seksualnego i pozostawania w zgodzie z tą sferą naszej tożsamości. – Nasza orientacja jest bardzo głęboką, na wskroś przenikającą osobowość człowieka dyspozycją dotyczącą życia romantycznego i seksualnego – wyjaśnia psychiatra, seksuolog i kierownik Pracowni Seksuologii Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum. Jak przyznaje, zgłaszają się do niego przede wszystkim pacjenci z dysforią płciową, czyli cierpiący na niedopasowanie tożsamości płciowej do płci przypisanej w chwili urodzenia.

– Tym, co wciąż często sprawia moim pacjentom problem, są relacje z bliskimi i związany z tym lęk przed coming outem, a także kontakt z systemami prawnymi i zdrowotnym – wyjaśnia. – Przecież w Polsce, żeby zmienić płeć, trzeba wytoczyć proces sądowy rodzicom – zaznacza doktor Grabski w rozmowie z Ewą Pągowską. – Natomiast od kiedy pojawili się afirmujący specjaliści, internet, grupy wsparcia i zaczęło się rozpowszechniać przekonanie, że osoby transpłciowe nie są zaburzone, traumatycznych historii jest coraz mniej. Coraz więcej jest radosnych pacjentów, mających silny system wsparcia, który przychodzą coś sobie skorygować, by poczuć się lepiej. Często jestem świadkiem tego, jak człowiek budzi się do życia – dodaje.

Reklama

– Pamiętam pacjenta z dysforią płciową, stresem mniejszościowym i ogromnym lękiem przed ujawnieniem swojej tożsamości. Często mówił o tym ze łzami w oczach. Gdy jednak powiedział o wszystkim rodzinie, ona to w pełni zaakceptowała. Do tego podanie hormonów przyniosło mu spektakularne efekty. Kiedy potem przyszedł do mnie, zobaczyłem kompletnie inną osobę – szczęśliwą, kwitnącą, ze śmiejącymi się oczami – opowiada specjalista.

„Z osoby, która wyglądała jak leżący kamień, rozkwitła ładna, miła, inteligentna dziewczyna”

Z drugiej jednak strony doktor Grabski zwraca uwagę, że wciąż praktykowane są pseudoterapie – jak je określa – które mają prowadzić do zmiany orientacji seksualnej. – Nie ma takiej okrutnej i przerażającej metody, której by ludzie nie użyli, chcąc przywrócić człowieka do tak zwanej normalności – mówi. Przypomina, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu wobec homoseksualistów stosowano kastrację chemiczną albo karano ich więzieniem. – Dziś można się spotkać głównie z pseudoterapiami opartymi głównie na rozmowie mającej wzmacniać rzekomo niewystarczającą identyfikację z męską płcią – dodaje. – Nasza orientacja jest bardzo głęboką, na wskroś przenikającą osobowość człowieka dyspozycją dotyczącą życia romantycznego i seksualnego. (…) Nie znam osobiście nikogo, kto powiedział: „Byłem homoseksualny, a teraz jestem heteroseksualny” – podkreśla seksuolog.

Z kolei profesor dr hab. n. med. Joanna Rymaszewska, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz Kliniki Psychiatrii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, dzieli się szczegółami innych kontrowersyjnych – ale skutecznych – metod stosowanych w terapiach. Chodzi między innymi o elektrowstrząsy, które, jak mówi, „przeżywają renesans”.

Proponujemy je pacjentom w ciężkim stanie, którzy są już umęczeni chorobą – przyznaje. – Mieliśmy ostatnio taką spektakularną poprawę po zastosowaniu elektrowstrząsów u dwudziestoparolatki z depresją o ciężkim przebiegu, po próbach samobójczych. Dziewczyna była bardzo wycofana, mocno zdystansowana, sprawiała wrażenie osoby, która nie umie nawiązywać relacji. Nie reagowała na leki przeciwdepresyjne. Leżała tyłem do nas, odpowiadała półsłówkami, była zamknięta w puszce niemożności. Po elektrowstrząsach zaczęła się coraz bardziej otwierać, pokazywać twarz, siadać do nas przodem – wyjaśnia profesor Rymaszewska. – Z osoby, która wyglądała jak leżący kamień, rozkwitła ładna, miła, inteligentna dziewczyna. Zaczęła się malować, czesać, dbać o siebie, rozmawiać. To było spektakularne – opowiada.

„Pojawia się coraz więcej pacjentów, których gorszy stan psychiczny jest bezpośrednio związany z lękiem przed wirusem”

Na czym polega sekret działania metody, która mogła wydawać się od dawna zapomniana? Jak wyjaśnia psychiatra, nie do końca wiadomo, w jaki sposób elektrowstrząsy działają na poziomie komórkowym, ale wiadomo, że prowadzą do zmian elektrochemicznych w mózgu, powodujących uaktywnienie obszarów, które wcześniej były zbyt mało aktywne, i zmniejszenie aktywności obszarów, które były zbyt aktywne. Wszystko sprowadza się więc do doprowadzenia mózgu do stanu równowagi elektrochemicznej – czy to za sprawą podłączonych do głowy elektrod, czy dzięki odpowiedniej terapii z włączeniem środków farmakologicznych. Równowagi, która jest nam tak potrzebna zwłaszcza w coraz trudniejszej codzienności życia z koronawirusem.

Ostatnio pojawia się coraz więcej pacjentów, których gorszy stan psychiczny jest bezpośrednio związany z lękiem przed wirusem – przyznaje Joanna Krzyżanowska-Zbucka, psychiatra i ordynator Oddziału Zapobiegania Nawrotom Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie i jedna z rozmówczyń Ewy Pągowskiej. Opowiada, jak w warunkach epidemii wygląda praca psychiatrów, kiedy częściej niż zwykle muszą sięgać po środki zdalnego kontaktu z pacjentami, kiedy gabinety przenoszą się do internetowych komunikatorów i słuchawek telefonów. – Wie pani, jaką korzyść dostrzegam w tym, co się teraz dzieje? – zwraca się do autorki. – Zaczęto więcej myśleć o zdrowiu psychicznym. Ludzie je docenili, zrozumieli, że warto o nie dbać, że naprawdę „nie ma zdrowia bez zdrowia psychicznego” – swego czasu takie ładne hasło powstało.

Jak dodaje, ma nadzieję, że ludzie uświadomią sobie w tych nowych warunkach, że to, czego doświadczają w ostatnich tygodniach, osoby z zaburzeniami psychicznymi mają na co dzień i dzięki temu będą mieć więcej empatii i zrozumienia.

Może też nam samym łatwiej będzie przyznać, że potrzebujemy pomocy – zastanawia się autorka „Psychiatrów”.

Ewa Pągowska / Materiały prasowe

Ewa Pągowska, „Psychiatrzy. Sekrety polskich gabinetów”, Wydawnictwo Znak 2020

Psychiatrzy / Materiały prasowe