Historia 4-letniego dziś Kacpra uświadamia jak wielkie spustoszenie w zdrowym dotychczas organizmie może poczynić sepsa. Dwa lata temu chłopczyk ledwo uszedł z życiem i do dziś zmaga się z konsekwencjami zakażenia meningokokami - źle widzi na jedno oko, ma ubytki w kościach, które sprawiają, że nie rośnie tak jak powinien. Czeka go z tego powodu nawet kilkanaście operacji, choć rodzice każdego dnia go rehabilitują, aby przywrócić synowi jak największą sprawność w nogach i rękach. To, że Kacper radzi sobie całkiem nieźle, jest zasługą uporu jego rodziców, specjalistycznych zajęć i ogromu czasu, jaki mu poświęcono.
- My i tak mieliśmy dużo szczęścia, ale wiem jak to się może skończyć… Gdybyśmy mieli kolejne, dziecko stanęłabym na głowie, aby zaszczepić je na wszystkie groźne choroby, w tym przede wszystkim na meningokoki - mówi dziś Magda, mama chłopca. Zarówno on, jak i jego starszy brat zostali zaszczepieni przeciw meningokokom typu B, które wywołały sepsę u Kacpra, ale dopiero po tym, jak ta choroba go dotknęła.
Trudności z rozpoznaniem
Niestety, wiedza na temat sepsy wciąż jest niewystarczająca, co potwierdza badanie opinii pt. „Co Polacy wiedzą o sepsie?” przeprowadzone w sierpniu 2020 roku przez SW Research na zlecenie Fundacji IMiD w Warszawie na reprezentatywnej próbie 1043 Polaków oraz 500 matkach dzieci do 1. roku życia. Jego wyniki zostały przedstawione na konferencji prasowej pt. „Sepsa – jak ją rozpoznać? jak jej uniknąć?”, która odbyła się z udziałem ekspertów 8 września z okazji zbliżających się obchodów Światowego Dnia Sepsy.
Co roku w Polsce notuje się co najmniej 50000 przypadków sepsy, na świecie 47-50 mln przypadków, a 11 mln osób z jej powodu umiera. Światowy Dzień Sepsy obchodzony jest od 2012 roku z inicjatywy Global Sepsis Alliance. Jego celem jest zwiększenie świadomości na temat sepsy, która stanowi najczęstszą możliwą do uniknięcia przyczynę śmierci na świecie.
Choć ogólnie pojęcie sepsy jest znane, to już wiedzę na temat, jak ją rozpoznać i jak jej uniknąć, deklaruje jedynie 30 proc. populacji. Mało tego, posiadane informacje często są niepełne lub błędne.
- Choć wśród mam małych dzieci, co cieszy, ta wiedza jest większa, to jednak 40 proc. nie wie, jak rozpoznać sepsę. A to już jest niepokojące, bo to dzieci do 1. roku życia z powodu niedojrzałości układu odpornościowego są w grupie największego ryzyka rozwoju sepsy, zwłaszcza tej najgroźniejszej, meningokokowej - zwraca uwagę dr Łukasz Durajski, przewodniczący Zespołu ds. Szczepień Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, autor bloga DoktorekRadzi.pl.
Należy odróżnić sepsę tzw. szpitalną od sepsy wywołanej przez zakażenia nabyte poza szpitalem, która dotyczy na ogół dzieci do 5. roku życia (szczyt zachorowań przypada w 1. roku życia), młodzieży i ludzi młodych, bez wyraźnych czynników ryzyka. Przypadki sepsy pozaszpitalnej występują często u osób wcześniej zupełnie zdrowych. Zakażenia przybierające postać takiej sepsy są najczęściej wywoływane przez niewielką liczbę gatunków bakteryjnych: meningokoki, pneumokoki, pałeczki hemofilne typu B, i paciorkowce ropne.
- Jak rozpoznać sepsę? Rodzice często mówią: dziecko nie jest takie jak zawsze. Nie chce się śmiać, nie chce się bawić. Jeżeli siedziało, nie chce siedzieć, jeżeli chodziło nie chce chodzić. Nie chce jeść, a dotąd nie było z tym problemów. Potem dochodzą kolejne objawy: wysoka gorączka, wymioty, biegunka, wysypka krwotoczna - nie sposób tego nie zauważyć. Trudno mówić o trzydniówce, jak sugerują niektórzy lekarze - w pierwszym dniu stan gorączkowy wymaga diagnostyki. Jeśli dodamy do tego wiek i dziwne zachowanie dziecka - to wystarczy, by trafiło do lekarza, który musi też zwrócić uwagę na sugestie rodziców, że coś jest nie tak. Czasem takie szczegóły jak szybszy oddech, czy mocniejsze bicie serca mogą być wskazówką, bo sepsa zaburza funkcjonowanie organizmu - zwraca uwagę prof. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych AM we Wrocławiu.
Wzmocnienie odporności i mycie rąk nie wystarczą
Jak wynika z badania SW Research, jedynie co trzecia osoba w populacji ogólnej deklaruje, że wie co można zrobić, aby uniknąć sepsy.
- Wśród tych, którzy zadeklarowali, że wiedzą jak zapobiegać, uściśliliśmy pytanie i zapytaliśmy, który ze sposobów jest najbardziej skuteczny w zapobieganiu rozwojowi sepsy. 33,5 proc. respondentów w populacji ogólnej odpowiedziało, że tym sposobem jest dbanie o odporność, np. poprzez właściwą dietę i ponad 28 proc., że częste mycie rąk. No cóż, życzyłbym sobie, aby tak właśnie było, niestety to jest niewystarczające działanie - skomentował lek. Łukasz Durajski.
Najbardziej istotne w kontekście skutecznej metody zapobiegania rozwojowi sepsy, czyli szczepienia, wskazywano dopiero na trzecim miejscu - odpowiedź tę wybrała zaledwie co piąta osoba w populacji ogólnej. Wśród mam ten odsetek jest co prawda dwukrotnie wyższy - znaczenie szczepień zadeklarowało niemal 40 proc. z nich. Ale już w całej grupie respondentów jako skuteczną metodę wskazało je zaledwie 18 proc. mam niemowląt i zaledwie 6 proc. wszystkich osób.
- Tylko 6 proc. osób w całej populacji bierze pod uwagę szczepienia w kontekście ochrony! To jest mentalność, którą musimy zmienić. Bo szczepienia to rzeczywista ochrona, to dobro medycyny, z którego trzeba korzystać - uważa lek. Durajski.
Szczepienia są skuteczne
Szczepienia przeciw meningokokom zapobiegają zakażeniu, które ma najwyższy współczynnik śmiertelności wśród wszystkich zakażeń (występuje w postaci sepsy i/lub zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych), dlatego - choć jest szczepieniem zalecanym a nie obowiązkowym - ma wysoki priorytet wśród innych szczepień. Szczepienie przeciw meningokokom można zastosować już od 2. miesiąca życia dziecka. Eksperci zalecają, by w pierwszej kolejności szczepić przeciw meningokokom typu B, ponieważ ten typ bakterii w Polsce występuje najczęściej.
- Dla nas, lekarzy, potwierdzeniem tego jest sytuacja w Wielkiej Brytanii, gdzie dzięki szczepieniom zredukowano zachorowania z powodu meningokoków o 70 proc. Ich powszechne użycie spowodowało niemal zanik tej groźnej choroby, jaką jest inwazyjna choroba meningokokowa. Najnowsze prace z Włoch również potwierdzają redukcję zakażeń - w jednym z regionów nawet o 80 proc. Czyli to działa, a to jest dla nas najważniejszy argument, by szczepić - mówi prof. Szenborn.
W obecnej sytuacji epidemiologicznej (pandemia COVID-19) wiele osób zastanawia się, czy wykonywanie szczepień - szczególnie tych nieobowiązkowych - jest zasadne.
- Zasadne, bezpieczne i wręcz zalecane. WHO i wszystkie instytucje naukowe, które zajmują się ochroną zdrowia publicznego i chorobami zakaźnymi, mówią wprost: szczepienia w dobie COVID-u tym bardziej powinny być wykonywane, bo stanowią dodatkową ochronę - podkreśla lek. Durajski.
Groźne drobnoustroje
Nie najlepiej jest również z wiedzą, które drobnoustroje wywołują sepsę. Jedynie 43 proc. mam i 23 proc. populacji ogólnej twierdzi, że ją posiada.
- A to oznacza, że niemal 80 proc. społeczeństwa, w tym 60 proc. mam, nie wie, co jest przyczyną sepsy. Badanie jasno pokazuje nam przede wszystkim brak podstawowej, ogólnej wiedzy - bo my tu przecież nie mówimy o szczegółach, tylko o ogólnych informacjach na temat sepsy wśród Polaków, a także wśród samych mam. Oczywiście one mają nieco większą wiedzę, niż reszta społeczeństwa, bo ze względu na swoje dzieci interesują się tym, ale wiedza na temat rozpoznawania i unikania sepsy jest niepełna i błędna. Dlatego wysuwa się jeden wniosek: konieczna jest edukacja - puentuje lek. Łukasz Durajski.
Tragedie do uniknięcia
Choć specjaliści przyznają, że sepsa nie jest bardzo częstym zjawiskiem, nie sposób nie brać pod uwagę, jak jest groźna - aby pacjent mógł przeżyć i cieszyć się zdrowiem, trzeba reagować błyskawicznie. Choroba bowiem w ciągu 24 godzin może doprowadzić do śmierci albo trwałego inwalidztwa u nawet co 5 osoby, która przechorowała inwazyjną chorobę meningokokową.
- Sepsa często nie daje szans. Tak było np. w przypadku trzyletniego chłopca, który zmarł w ciągu kilkunastu godzin, przewożony ze szpitala do szpitala. Potem w gazetach czytam: w przedszkolu trwa czyszczenie, pranie dywanów dezynfekcja zabawek. Ale nic o tym, że mamy skuteczne szczepienia, które mogłyby zapobiec tej tragedii - zwraca uwagę prof. Szenborn.
Na ich znaczenie wskazują też Kasia, Małgosia i Magda - mamy, których dzieci przeżyły sepsę (wszystkie trzy wzięły udział w spocie przygotowanym z okazji Światowego Dnia Sepsy). Choć ich synowie żyją, dwóch z nich boryka się w wieloma trudnymi konsekwencjami zakażenia, które przeszli. Miłosz przestał mówić, zgłaszać potrzeby fizjologiczne i jak się później okazało, stracił słuch. Kacprowi groziła amputacja ręki, teraz czeka go seria operacji nóżki. Jedynie Maciek wyszedł z choroby cało, ale strachu, jaki przeżyli rodzice, nie życzą nikomu. - Myśleliśmy, że mamy na to czas - mówi Kasia. A Magda przyznaje: - Mieliśmy żal do siebie, bo może gdyby Kacper był zaszczepiony, łagodniej by to przeszedł. Dziś obaj nasi synowie są zaszczepieni - mówi. - Nie chcemy tego drugi raz przechodzić, dlatego oboje dzieci zaszczepiliśmy przeciwko meningokokom typu B - dodaje Małgosia.
Dla rozpoznania sepsy ważne jest zidentyfikowanie objawów ostrzegawczych, tzw. „red flag”, wymagających natychmiastowej reakcji. Są to:
- gorączka, dreszcze, poczucie zimna,
- szybki oddech, duszność,
- ból i złe samopoczucie,
- spocona skóra, wysypka nieznikająca po ucisku,
- pogorszenie kontaktu z otoczeniem, dezorientacja,
- szybkie bicie serca.