Według Fundacji „Pokonać Endometriozę”, na endometriozę może chorować nawet 2 mln Polek, dokładnych danych jednak nie ma, bo jest to wciąż mało znana choroba, nawet wśród lekarzy. Powodowana jest ona rozrastaniem się błony śluzowej macicy poza jamę macicy, w inne miejsca ciała. Najczęściej jej ogniska umiejscawiają się na jajnikach, jajowodach, moczowodach, nerwach miednicy mniejszej i pęcherzu moczowym oraz w narządach jamy brzusznej, takich jak wątroba i żołądek. Ale zdarza się, że pojawiają się one w płucach, a nawet w mózgu.
Dr Mikołaj Karmowski z Medicus Clinic we Wrocławiu twierdzi, że wiele kobiet cierpiących z powodu endometriozy wymaga leczenia operacyjnego, jednak musi ona być odpowiednio wykonana, ponieważ może dojść do poważnych powikłań i dalszego rozwoju choroby. - Złotym standardem leczenia operacyjnego endometriozy na świecie jest dziś operowanie metodą laparoskopową lub przy użyciu robota chirurgicznego. Nie stosuje się już chirurgii klasycznej, tzw. otwartej, ponieważ nie daje to możliwości radykalnego, makroskopowego usunięcia ognisk choroby - podkreśla.
Specjalista zwraca też uwagę, że do niszczenia ognisk tej choroby nie należy również używać tzw. koagulacji, czyli przypalania. - Nie mówimy już o przypalaniu, tylko o pełnym, głębokim ich wycięciu. Tylko taka chirurgia, metodą endoskopową, daje możliwość poprawy komfortu życia cierpiącej z powodu endometriozy pacjentki - przekonuje.
Prezes Fundacji "Pokonać Endometriozę" Lucyna Jaworska-Wojtas potwierdza duże dolegliwości, które często powoduje ta choroba. Związane jest to z tym, że znajdująca się poza macicą tkanka endometrialna podczas każdego cyklu reaguje na zmiany stężenia hormonów płciowych, podobnie jak właściwa błona śluzowa macicy. Skutkiem tego są w tych miejscach krwawienia w czasie menstruacji oraz zrosty i przewlekłe stany zapalne.
- Endometrioza jest histopatologicznie zmiana łagodną, ale szerzy się przez ciągłe naciekanie struktur powodując liczne wtórne zrosty. Samo przecięcie zrostu ogniska endometriozy, czyli guza endometrialnego, nie daje szansy na jej wyleczenia, gdyż po pewnym czasie powstaje kolejny, wtórny zrost – podkreśla Karmowski.
Specjalista przyznaje, że te guzy trudno wyciąć, bo często są na jelitach cienkim i grubym, na unerwieniu, na naczyniach biodrowych, pęcherzu moczowym, często atakują też wątrobę czy kopułę przepony. - Dlatego ginekolodzy niechętnie wykonują takie operacje. A jeśli się ich podejmują, to aż 90 proc. przeprowadzanych w szpitalach publicznych zabiegów jest bezwartościowych. Dlaczego? Bo nie usuwa się zmian, tylko je przypala prądem, tymczasem koagulacja ogniska endometriozy głębokiej, która penetruje powyżej 5 mm w głąb otrzewnej, nie daje żadnego efektu. Powoduje jedynie zbliznowacenie, pozostawienie zwęglonego ogniska, które jeszcze bardziej boli, bo staje się twarde niczym kostka lodu - wyjaśnia.
Laparoskopia ma tę zaletę, że pozwala zobrazować struktury w jamie brzusznej i miednicy, których nie widać podczas tradycyjnej operacji, po otwarciu jamy brzusznej. To jest tak jak z bakteriami – porównuje dr Karmowski – których nie zobaczymy bez mikroskopu. - Endoskop w technologii 4K, 3D czy najnowszej 8K, daje obrazy o takiej rozdzielczości i powiększeniu dziesięcio- czy dwunastokrotnym, że jesteśmy w stanie precyzyjnie znaleźć linię demarkacyjną między chorą tkanką a zdrową i ją dokładnie usunąć - zapewnia.
Specjalista twierdzi, że wraz ze swym zespołem opracował innowacyjną technikę operacji endometriozy, zapewniającą precyzję i bezpieczeństwo jej wykonywania, by uchronić pacjentki przed poważnymi powikłaniami, takimi jak uszkodzenie moczowodu, jelit, pęcherza moczowego i dużych naczyń biodrowych. - Dlatego najpierw dokładnie wizualizujemy wszystkie struktury w jamie brzusznej, jelita i moczowody, poszukujemy nerwów i dużych naczyń, których uszkodzenie grozi ciężkimi powikłaniami, a nawet zgonem. Dopiero po takim rozpoznaniu głęboko wycinamy ogniska choroby, z oszczędzeniem nerwu o grubości włosa. Wykorzystujemy do tego powalające precyzyjnie ciąć tkanki igły argonowe, noże ultradźwiękowe i plazmowe – wyjaśnia dr Karmowski.
W Polsce nie ma wciąż państwowej kliniki leczenia endometriozy. Nie ma kadry i odpowiedniego finansowania takich zabiegów. Nie ma nawet osobnej procedury Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczącej endometriozy głęboko naciekającej. Tymczasem nowoczesna medycyna podąża w kierunku wysoko specjalistycznych zespołów zajmujących się określonym typem zabiegów. W przypadku tej choroby – podkreśla specjalista – ze względu na stopień trudności jest to szczególnie potrzebne.
- Operacje endometriozy głęboko naciekającej to Mont Everest chirurgii. W naszej klinice Medicus we Wrocławiu wykonujemy 30-35 operacji endometriozy głęboko naciekającej miesięcznie. Operujemy tylko w zespole dwóch ekspertów, oprócz mnie także dr Piotr Rubisz, a w przypadku operacji wymagającej resekcji jelita, także z chirurgiem laparoskopowym, czyli w zespole wielodyscyplinarnym. Trafiają do nas na pacjentki po pięciu, sześciu, a czasami nawet po osiemnastu nieudanych operacjach endometriozy. Uważam, że jeśli ktoś wykonuje jedną operację miesięcznie lub jedną na kilka miesięcy, nie powinien operować endometriozy głęboko naciekającej. Pierwsza operacja jest najważniejsza, mówimy w tej sytuacji o chirurgii jednego strzału - dodaje.
Zdaniem specjalisty, należy utworzyć w naszym kraju ogólnopolski program leczenia endometriozy. Opowiada się zanim również Fundacja „Pokonać Endometriozę”. Prezes Jaworska-Wojtas podkreśla, że choroba ta często późno jest wykrywana, po kilku, a nawet kilkunastu latach od pojawienia się pierwszych objawów.
- Nie wiemy wciąż, co powoduje endometriozę, ani jak powstają ogniska tej choroby. Jest kilka teorii – podkreśla dr Karmowski. Jedna z nich mówi o tym, że komórki otrzewnej mogą się przekształcać w komórkę endometrium, taką, jaka jest w jamie macicy. Podejrzewa się też, że komórki endometrium mogą się przemieszczać drogą chłonną lub krwionośną w organizmie.
- Na skutek krwawienia wstecznego przez jajowody do jamy brzusznej może utworzyć się guz w jajniku lub na jelicie, ale jak wytłumaczyć odlegle ogniska choroby - guza w płucu? A mieliśmy pacjentkę nawet z endometriozą języka. Operowałem pacjentki z endometriozą płuc, a nawet mózgu. Moja babcia najprawdopodobniej chorowała na endometriozę drzewa oskrzelowego, co objawiało się comiesięcznym krwiopluciem. Umarła na powikłania tej choroby. To też skłoniło mnie, żeby zająć się leczeniem tej choroby – dodaje.