Zestaw rekomendacji specjalistów prowadzących narodową debatę "Wspólnie dla zdrowia" ma być podstawą do reformatorskich ruchów w systemie. DGP dotarł do propozycji, które dotyczą szeroko pojętej sfery finansowania ochrony zdrowia.
Główny problem to brak środków. Jak go rozwiązać? Propozycji jest kilka. Jedna trzecia ekspertów zgromadzona w radzie społecznej, która prowadziła debatę, jest za podniesieniem składki zdrowotnej. Dziś jest ona fundamentem systemu, zgodnie z ustawą publiczne wydatki na ochronę zdrowia mają dojść do 6 proc. PKB w 2024 r.
Druga pod względem popularności w gronie ekspertów propozycja to dodatkowe źródła finansowania, np. podatek cukrowy, czyli dotykający produktów z dużą zawartością cukrów, np. napojów gazowanych. To pomysł, jaki w resorcie zdrowia jest na tapecie od dawna. Na razie jednak bez efektów.
Kolejną gorąco dyskutowaną kwestią jest wprowadzenie szeroko pojętej możliwości współpłacenia. To oznacza m.in. możliwość dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego czy dopłat gwarantujących szybsze zabiegi lub ich wyższy standard. W rekomendacjach ekspertów może również się znaleźć pomysł, by pacjenci płacili za każde pójście do lekarza np. 10 zł. To rozwiązanie ma jednak najmniejsze szanse na to, żeby znaleźć się w strategii Prawa i Sprawiedliwości. – Opłata 10 zł nie jest po to, by zarobić, ale by wyeliminować osoby, które do lekarza zapisują się na zapas. Ale to mało prawdopodobne z uwagi na to, co zrobiłyby tabloidy – mówi nam polityk PiS. Natomiast możliwe, że resort przychylniejszym okiem spojrzy na dodatkowe ubezpieczenia. Zdaniem wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego jednym z punktów, który może znaleźć się w strategii resortu, jest wprowadzenie ulg podatkowych dla pracodawców. On także uważa, że nie przejdzie pomysł wprowadzenia dodatkowych opłat za samo wejście do lekarza. – To przede wszystkim niezgodne z konstytucją, trudno także znaleźć dla tego uzasadnienie społeczne albo gospodarcze – tłumaczy. – Jestem przekonany, że nikt nie chodzi do lekarza, kiedy czuje się zdrowy, a z doświadczeń np. Czech wiemy, że kraje, które zdecydowały się na dopłaty, szybko się z tego wycofały – podkreśla wiceminister.
PiS ma świadomość, że różne warianty współpłacenia mogą pomóc rozładować kolejki, ale istnieje obawa, że będzie to odebrane przez opinię publiczną czy media jako tworzenie ochrony zdrowia dwóch prędkości. – W sprawie współpłacenia jest tyle samo głosów za, ile przeciw. Jedni uważają, że daje efekt w systemie, inni, że te pieniądze są za małe i efektu nie będzie. Moim zdaniem winniśmy pomyśleć nad tym, ale to temat niepopularny – mówi z kolei Beata Małecka Libera z PO, zasiadająca w sejmowej komisji zdrowia.
Wreszcie kolejny pomysł to wprowadzenie nowej składki na ubezpieczenie opiekuńcze. Dyskusja o tym jest na razie mocno akademicka. Idą wybory, a to czas, w którym partie mówią raczej o obniżce podatków, a nie wprowadzaniu nowych. Jak wynika z naszych rozmów w PiS, na razie nie ma miejsca na takie pomysły.
Również PO jest ostrożne. – Jesteśmy przeciwko podwyżce składki. Można dojść do wydatków 6 proc. PKB, nie podnosząc jej – mówi Beata Małecka-Libera. Ale docelowo trudno będzie wykluczyć np. wprowadzenie ubezpieczenia opiekuńczego, co związane jest z bardzo szybkim starzeniem się społeczeństwa. To pomysł dyskutowany na zapleczu rządu od dawna. Na pytanie „Czy uważa pani/pan, że aby sfinansować koszty funkcjonowania nowoczesnego systemu opieki długoterminowej i domowej nad osobami starszymi, niesamodzielnymi oraz obłożnie chorymi należy wprowadzić system obowiązkowych powszechnych ubezpieczeń opiekuńczych?”, blisko 70 proc. ekspertów odpowiada tak. Choć w rekomendacjach nie ma szczegółów tego rozwiązania np. wysokości składki.
Kłopotem w systemie zdrowia jest też brak odpowiedniej profilaktyki, co powoduje, że wiele chorób jest wykrywanych zbyt późno i ostatecznie leczenie jest bardziej kosztowne. Bardzo możliwe, że eksperci przy ministrze zdrowia będą rekomendować wprowadzenie możliwości podwyższenia składki zdrowotnej dla osób, które nie realizują obowiązkowej profilaktyki zdrowotnej, np. obowiązkowych szczepień. O takim rozwiązaniu coraz głośniej w związku z aktywnością ruchów antyszczepionkowych i zachorowaniami np. na odrę. 71 proc. ankietowanych ekspertów jest za tym pomysłem. Ale jest on trudny do wdrożenia technicznie. Oznaczałby, że pracodawca lub płatnik musiałby naliczać inną składkę w odniesieniu do takich osób, ale spora część objętych ubezpieczeniem zdrowotnym nie opłaca składki, a ma tytuł do ubezpieczenia wynikający z tego, że są np. bezrobotni, więc w ich przypadku taka sankcja by nie działała.
Rekomendacje przygotowane przez ekspertów rady społecznej debaty "Wspólnie dla zdrowia" zostaną przedstawione w przyszłym tygodniu. Zdaniem Małgorzaty Gałązki-Sobotki z owej rady kilka propozycji jest odważnych, ale są one efektem otwartych rozmów, które były prowadzone w bardzo szerokim gronie.
– To efekt nie tylko dyskusji o problemach, ale rzeczywistego pochylenia się nad rozwiązaniami, które ze względu na swój charakter często były pomijane i nie są brane pod uwagę. Swoista cenzura polityczna przeszkadzała w otwartej merytorycznej dyskusji na temat niektórych rozwiązań – podkreśla Gałązka-Sobotka. Zgodnie z zapowiedziami, rekomendacje rady będą podstawą do poważnej dyskusji i część z nich może wejść w życie.