Konferencja z udziałem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, specjalistów w dziedzinie medycyny, prawa, przedstawicieli pracowników i pracodawców sektora opieki zdrowotnej odbyła się na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. Towarzyszyło jej hasło: "Kadry w ochronie zdrowia: wyzwania i rozwój".

Reklama

Minister Szumowski podkreślił, że w systemie ochrony zdrowia są działania, których nie da się skodyfikować i zapisać w jakichkolwiek ustawach czy rozporządzeniach – to jest elementarna przyzwoitość i życzliwość.

- Choćbyśmy stanęli na głowie i zrobili rewelacyjny system oparty na jakości, gdzie głównym graczem systemu będzie pacjent, to przy braku życzliwości, kultury osobistej i przyzwoitości on nigdy w tym centrum nie będzie – powiedział Szumowski.

Prof. Paweł Ptaszyński z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ocenił, że coraz mniej lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża za granicę. - Emigracja tych grup zawodowych nie jest dominującym czynnikiem w problemie braku kadr w polskim systemie ochrony zdrowia – powiedział.

Ekspert zwrócił uwagę, że problem z kadrami w ochronie zdrowia ma swoje początki w latach 90. ubiegłego wieku. Jeszcze w 1987 r. na uczelniach medycznych kształciło się 6,5 tys. lekarzy. Po zmianach ustrojowych liczba ta spadła nawet do 2 tys. studentów. Obecnie – jak podkreślił – liczba ta rośnie. W roku akademickim 2015/2016 do zawodu lekarza przygotowywało się około 3,5 tys. osób.

Prof. Patszyński wskazał, że na uczelniach i wydziałach medycznych rośnie liczba studentów anglojęzycznych. W jego ocenie jest to kształcenie lekarzy "na eksport", gdyż niewielu tych absolwentów pozostaje w Polsce.

Wiceprezes NFZ Adam Niedzielski przedstawił dane, które zaprzeczają informacjom jakoby Polska należała do krajów o niskiej liczbie lekarzy i pielęgniarek przypadających na tysiąc mieszkańców. W Polsce składki ZUS odprowadza 117 tys. lekarzy, a w podmiotach, które mają podpisany kontrakt z NFZ – 108 tys., co daje nam średnio trzech lekarzy na tysiąc mieszkańców. - To stawia nas wśród takich krajów, jak: Słowenia, Luksemburg, Francja i Belgia. To zacne towarzystwo – powiedział Niedzielski.

Reklama

Urzędnicy NFZ przeanalizowali również dane dotyczące lekarzy specjalistów. Okazuje się, że wśród 86 dziedzin spadła liczba lekarzy tylko w 13 przypadkach. - Oznacza to, że w pozostałych 73 liczba ta utrzymała się na dotychczasowym poziomie albo nawet wzrosła – ocenił wiceprezes. Niestety wśród specjalizacji, w których spadła liczba lekarzy, jest m.in. onkologia.

Według danych przedstawionych przez prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych (NRPiP) Zofię Małas w Polsce jest 233 tys. czynnych zawodowo pielęgniarek i 38 tys. położnych. Jednak średnia wieku osób z tych grup zawodowych rośnie i wynosi 52 lata. Tylko 41 tys. pielęgniarek i 8 tys. położnych nie ma ukończonych 40 lat, a 181 tys. pielęgniarek i 21 tys. położnych ma ponad 40 lat.

Małas potwierdziła również, że zmniejszyła się liczba pielęgniarek i położnych wyjeżdżających za granicę, a liczba osób podejmujących pracę po otrzymaniu dyplomu stale rośnie.

W ocenie NRPiP należy postawić na rozwój kadry pierwszego stopnia "oraz zastanowić się, ile potrzebujemy pielęgniarek po studiach". Według Małas kształcenie pielęgniarek powinno iść w "kierunku kształcenia kwalifikacyjnego, nie specjalizacyjnego".

Reformy w procesie kształcenia podyplomowego oczekują również młodzi lekarze. Jarosław Biliński z Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przedstawił przygotowane w ramach debaty "Wspólnie dla zdrowia" propozycje zmian legislacyjnych w tej dziedzinie. Podkreślił, że ich celem jest zminimalizowanie braku kard, przy jednoczesnym postawieniu na jakość. Wskazał na konieczność odbiurokratyzowania systemu kształcenia i przywrócenia relacji mistrz – uczeń.

Biliński przekazał ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu projekty nowelizacji ustaw i rozporządzeń koniecznych – jego zdaniem – do reformy kształcenia podyplomowego. Szef resortu zdrowia zapowiedział, że jest to jednym z jego priorytetów i pragnie tego dokonać jeszcze w tej kadencji.

Z kolei prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja wskazał na konieczność powrotu do kształcenie mającego na celu profesjonalne wykonywania zawodu lekarza. - Praktyka lekarska powinna być zdobywana przez lekarzy nie tylko dzięki nauczycielom akademickim, jednak realizacja upraktycznienia wymaga wyjścia poza szpitalne kliniczne. Obecnie nie ma na to środków, nie służy temu także podleganie uczelni medycznych Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego – ocenił.

Adam Fronczak z organizacji Pracodawcy RP podkreślił, że pieniędzy, które zostaną wyłożone na kształcenie personelu medycznego, nie powinniśmy traktować jako wydatek, tylko jako pożyczkę, ponieważ one zaprocentują w postaci lepszej opieki dla pacjenta, dzięki wyspecjalizowanej kadrze.

Prawnik, prof. Dorota Karkowska z Uniwersytetu Łódzkiego wyraziła przekonanie podczas dyskusji na temat nowych zawodów medycznych, że ich status prawny nie powinien być definiowany w poszczególnych ustawach, lecz uregulowany wspólnymi przepisami dotyczącymi zatrudnienia.

- Tworzenie nowych zawodów wynika z potrzeb pacjentów, a także z potrzeb i możliwości szpitali – wyjaśnił Jarosław Fedorowski z Pracodawców RP Lewiatan. W jego ocenie istotne jest jednak, abyśmy wprowadzali w medycynie takie nowe zawody, które dają w rezultacie efektywną opiekę nad pacjentem, także pod względem ekonomicznym. Zwrócił uwagę, że w szpitalach w USA i w Wielkiej Brytanii zatrudnieni są urzędnicy medyczni, których zadaniem jest koordynacja pewnych zadań i działania organizacyjne, które w naszych placówkach są w gestii lekarzy.

Wojciech Kłosiński z Business Centre Club przypomniał, że wprowadzenie nowego zawodu medycznego musi być poprzedzone badaniem rynku, uzyskaniem opinii środowisk zawodowych, warunkiem jest także sprawdzenie, czy zadań, które wykonywać będzie przedstawiciel nowego zawodu nie wykonuje już ktoś inny.