Trwają prace nad rozporządzeniem ministra finansów w sprawie kas rejestrujących. To właśnie w nim samorząd lekarski dopatrzył się przepisu, który budzi poważne zastrzeżenia z uwagi na wymóg zachowania przez lekarza tajemnicy oraz zapewnienia ochrony danych osobowych pacjentów. Chodzi o obowiązek zamieszczania na paragonie nazwy wykonanej usługi w sposób pozwalający na jej jednoznaczną identyfikację.
Zdaniem Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) szczegółowe wyliczenie wykonanych procedur mogłoby narazić pacjentów na ujawnienie wrażliwych danych dotyczących ich zdrowia osobom nieuprawnionym.
Projekt rozporządzenia MF został przygotowany w związku z planami wprowadzenia tzw. kas online (czyli takich, które automatycznie prześlą dane o transakcjach do Centralnego Repozytorium Kas). Projekt nowelizacji ustawy o VAT w tym zakresie trafił do Sejmu w pierwszej połowie tego roku, jednak nadal nie zajęła się nim komisja finansów publicznych.
Zachować paragon w tajemnicy
W jakich sytuacjach informacja na paragonie może być problemem?
– Proszę sobie wyobrazić, że do gabinetu stomatologicznego przychodzi małżeństwo. Za leczenie pacjentki płaci jej mąż. Ale jest on nieświadomy, że żona ma protezę. Pacjentka ma prawo zachować to w tajemnicy, ma też prawo do tego, żeby mąż zapłacił za leczenie. Jeśli na paragonie będzie napisane "proteza zębowa", nie da się tego zachować w tajemnicy – tłumaczy Anita Pacholec z prezydium Komisji Stomatologicznej NRL.
Podkreśla, ŻE dziś wystarczy napisać "leczenie protetyczne", co jest sformułowaniem znacznie szerszym (może obejmować np. koronę zębową). Zwraca uwagę, że paragon fiskalny nie jest dokumentacją medyczną, więc nie jest objęty tajemnicą.
– Może zażyczyć sobie go pani w urzędzie skarbowym, jeśli ktoś np. korzysta z jakichś odliczeń – wskazuje.
Wiceprezes NRL Andrzej Cisło zwraca uwagę, że takie samo sformułowanie jak na paragonie powinno się znaleźć na rachunku. A te są podstawą do różnego rodzaju refundacji, są też często przekazywane przez lekarzy rozliczającym je biurom rachunkowym.
– Potem takie dokumenty zawierające wrażliwie dane o pacjencie krążą po różnych instytucjach. Jest to naszym zdaniem ryzyko naruszenia tajemnicy lekarskiej, które nie jest zrównoważone żadnym dobrem – ocenia.
Dlatego właśnie NRL proponuje, żeby wystarczające było wpisanie nazwy: "usługa medyczna", z oznaczeniem czy jest ona zwolniona z VAT. Podkreśla, że identyfikację świadczonych usług medycznych zapewnia nałożony na każdego lekarza obowiązek prowadzenia dokumentacji zawierającej szczegółowy zapis wykonanych procedur.
Nie do końca zgadza się z tymi argumentami Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradzającej placówkom ochrony zdrowia.
– Jest prawda w tym, co twierdzi NRL, że na paragonie będą ujawnione pewne informacje, które pacjent może chcieć zachować w tajemnicy. Ale w takim razie musi też w tajemnicy zachować paragon – mówi.
Wskazuje, że – w przeciwieństwie do faktury, koniecznej do bardziej szczegółowych rozliczeń – nie ma na nim danych osobowych, a wydawany jest osobie, która za daną usługę płaci.
Podkreśla, że szczegółowe dane są potrzebne z powodów fiskalnych.
– Możemy mieć bowiem świadczenie złożone z różnych usług obłożonych różnymi stawkami VAT. Rozumiem, że NFZ chce mieć kontrolę nad tym, co wchodzi w skład świadczenia, a urząd skarbowy – nad tym, czy struktura jego składowych została właściwie opodatkowana – wskazuje prawnik.
Sądy stają po stronie fiskusem
Problem dotyczący umieszczania na paragonach nazw usług pozwalających na ich "jednoznaczną identyfikację" nie jest nowy. Rozpoczął się pięć lat o temu, zanim weszło w życie obecnie obowiązujące rozporządzenie ministra finansów w sprawie kas rejestrujących (Dz.U. z 2013 r. poz. 363). Po raz pierwszy wprowadziło ono obowiązek umieszczania takiej nazwy usługi i towarów na paragonie (par. 8 ust. 1 pkt 6 rozporządzenia).
Już wówczas pojawiły się wątpliwości, czy takie przepisy nie naruszają tajemnicy lekarskiej. Sprawa trafiła nawet na wokandę. Naczelny Sąd Administracyjny w ubiegłorocznym wyroku (sygn. akt I FSK 1687/15) stanął po stronie fiskusa.
W tym przypadku chodziło o klinikę medyczną, która – chcąc zachować tajemnicę lekarską – podawała na paragonach jedynie grupowe nazwy wykonanych usług, np. "konsultacja w zakresie medycyny estetycznej" – 23 proc. VAT, "zabieg medycyny estetycznej" – 23 proc. VAT itd. Spółka uważała, że nie narusza w ten sposób przepisu, który wymaga nazw usług pozwalających na jednoznaczną ich identyfikację. Powołała się na interpretację dyrektora Izby Skarbowej w Poznaniu z 3 grudnia 2013 r. (nr ILPP2/443-861/13-2/EN), z której wynikało, że sposób jednoznacznej identyfikacji towaru lub usługi zależy od specyfiki działalności podatnika. To on decyduje, jak dobrać nazwę, żeby klient mógł ustalić, jakie świadczenie otrzymał. Spółka przywoływała też argument – na który teraz wskazuje NRL – że lekarze muszą prowadzić dokumentację medyczną ze szczegółowym opisem wykonanych procedur, nie ma więc potrzeby podawania ich na paragonie. Nie zgodził się z nią jednak fiskus, wydając niekorzystną interpretację podatkową.
Wojewódzki sąd administracyjny stanął po stronie podatnika, ale NSA podzielił stanowisko fiskusa.
– Na podstawie otrzymanego dowodu zakupu (paragonu) nabywca powinien móc zweryfikować przedmiot nabycia, jego cenę, móc posłużyć się nim np. w celu weryfikacji cen analogicznych usług świadczonych przez innych usługodawców – stwierdził sąd.
Dodał, że kupujący – zwłaszcza jeżeli samodzielnie dokonuje transakcji – wie, co stanowiło jej przedmiot. Natomiast z treści paragonu musi wynikać przedmiot transakcji.