Komary tygrysie zadomowiły się już w dość dobrze w południowych, cieplejszych krajach Europy, jak Włochy czy państwa bałkańskie. Od pewnego czasu pojawiają się również w tych nieco chłodniejszych, na przykład Szwajcarii, Bułgarii czy – ostatnio – Francji.

Reklama

Problem w tym, że komary tygrysie przenoszą szereg groźnych chorób, które jeszcze do niedawna można było złapać jedynie na tropikalnych wakacjach. Teraz niczym zaskakującym nie są przypadki dengi czy japońskiego zapalenia mózgu stwierdzane w szpitalach na południu Europy. Pierwszy przypadek choroby chikungunya w Europie stwierdzono w roku 2007 roku, we włoskim Rimini. Tymczasem w ubiegłym roku zarejestrowano 17 przypadków wystąpienia choroby chikungunya we Francji. Wszystko przez migrujące na północ komary tygrysie. Chikungunya powoduje wysoką gorączkę, osłabienie organizmu, atakuje też stawy i powoduje ciągnące się latami dolegliwości bólowe.

Komar tygrysi na pierwszy rzut oka przypomina nasze rodzime widliszki czy komary brzęczące. Podstawowa różnica, łatwa do stwierdzenia przy bliższym przyjrzeniu się, to srebrzystobiałe paski na czarnym ciele komara.

Owady te charakteryzują się poza tym większą agresywnością niż nasze pospolite gatunki – atakują najchętniej wcześnie rano i późnym popołudniem. Ich jaja są odporne na wysychanie, dobrze znoszą mroźne zimy i nawet do przesuszeniu przez długi okres – do roku – zachowują zdolność do dalszego rozwoju. Wystarcza im do tego ponowne zanurzenie w wodzie.

Na szczęście polski klimat jak na razie jest zbyt niełaskawy dla komarów tygrysich, by mogły zadomowić się nad Wisłą. Stwierdzono co prawda ich występowanie w Niemczech, jednak ciepłolubne owady nie zdołały tam przetrwać.

Nie znaczy to jednak, że komar tygrysi zaprzestanie podboju Europy. Gatunek ten stopniowo przystosowuje się do mniej sprzyjających warunków klimatycznych, poza tym średnia europejskich temperatur powoli rośnie. Zdaniem Europejskiego Centrum do spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) przy dogodnych warunkach pogodowo-klimatycznych komar tygrysi może zawędrować nawet do południowych krańców Skandynawii.

Reklama