Dr Neil Stanley z British Sleep Society od 36 lat obserwuje, jak czynniki zewnętrzne wpływają na jakość snu. Udało się mu określić temperaturę, w której śpi się najlepiej. Okazuje się, że w chwili zasypiania w pokoju powinno być zaledwie 16-18 st. C. W przeciwnym razie mogą pojawić się koszmary senne.
W chłodnej sypialnie łatwiej jest obniżyć temperaturę ciała, która normalnie wynosi ok. 37 st. C, zaś w trakcie snu powinna być niższa o około 1 st. C. Ten 1 st. C zwykle tracimy przez głowę, twarz, części ciała nieokryte kołdrą. Jeśli jednak temperatura w sypialni jest zbyt wysoka, nie jesteśmy w stanie ochłodzić ciała. Efekt? Zamiast głęboko spać, drzemiemy, a wówczas pojawiają się „wyraźne” marzenia senne, które intensywniej przeżywamy, zaś po przebudzeniu lepiej pamiętamy.
Spanie w chłodnej sypialni ma jeszcze jedną zaletę – zapobiega chrapaniu i bezdechowi sennemu. Lepszy sen gwarantuje okrywanie ciała lekkimi bawełnianymi tkaninami i spanie przy otwartym oknie. Warto także zrezygnować z późnej kolacji, ponieważ praca układu trawiennego może zwiększyć temperaturę ciała i utrudnić utratę ciepła.