Z informacji do jakich dotarł dziennik.pl, Zbigniew Ziobro jako Prokurator Generalny, kazał pilnie wszcząć śledztwo w sprawie podawania pacjentom, w tym noworodkom, szczepionek przeznaczonych do zutylizowania.

Reklama

Chodzi o podejrzenie narażenia pacjentów na utratę życia lub ciężki uszczerbek zdrowia (art. 160 par. 1 kk). Śledztwo będzie prowadzić prokuratura regionalna w Szczecinie.

Sprawę opisali Patryk Słowik i Jakub Styczyński w poniedziałkowym wydaniu "DGP". Preparaty przeznaczone do utylizacji były podawane nawet noworodkom. Lekarze wiedzieli, że wstrzykują niepełnowartościowy produkt. Takich przypadków było co najmniej kilkaset. O sprawie wiedzieli również od dawna niektórzy urzędnicy.

Jestem w szoku. Okrutny brak wyobraźni tych, którzy tak robili – przyznaje Paweł Trzciński, rzecznik głównego inspektora farmaceutycznego.
Większość szczepionek wymaga przechowywania w określonej temperaturze. Dlatego leżą w lodówkach. Inspektorzy farmaceutyczni postanowili w ostatnich miesiącach sprawdzić, czy sprzęt chłodniczy w aptekach i przychodniach działa. A także czy na wyposażeniu są agregaty na wypadek odłączenia prądu. Efekt? Koszmarny. Nie dość, że wykazano, iż tysiące szczepionek nadaje się do utylizacji, to są dowody na to, że lekarze szczepili, wiedząc już, że specyfik należy zniszczyć. To narażenie dzieci na poważne choroby.

Euvax B, Engerix B, Bexsero, Clodivac, Boostrix, Typhim VI, Verorab, przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, meningokokom, pneumokokom, tężcowi, gruźlicy, wściekliźnie, ospie wietrznej - to tylko niektóre przykłady szczepionek podanych ludziom (również noworodkom), choć należało je niezwłocznie zniszczyć.

Reklama