Jak podkreślił w rozmowie z PAP ortopeda dr Grzegorz Sobieraj, wykonana przez niego implantacja biopolietylenowej "łaty" w obrębie stawu kolanowego 60-letniej pacjentki należy do zabiegów stosowanych w Polsce bardzo rzadko; metoda dostępna jest od 2015 roku i do tej pory wszczepiono zaledwie 12 implantów.
- Metoda z pewnością zmieni oblicze endoprotezoplastyki, choć na razie wciąż jest jeszcze mało znana; implanty pół biologiczne - pół syntetyczne będą zastępowały klasyczne endoprotezy, ponieważ wykonane są z materiału, który zachowuje się jak prawdziwa chrząstka stawowa i w kontakcie z innymi częściami stawu nie powoduje ich uszkodzenia. Jest też trwały – nie ulega demineralizacji ani degradacji - zaznaczył.
Poddana operacji pacjentka ma poważnie uszkodzoną kość udową, będącą częścią stawu kolanowego (kłykieć kości udowej). Ubytki kostno-chrzęstne powstały na obciążanych podczas pracy stawu powierzchniach kłykci kości udowej. Kość piszczelowa, która pracuje w stawie kolanowym, nie jest natomiast uszkodzona.
- Do wszczepienia bioimplantu kwalifikują się pacjenci, którzy chodzą, ale z dużym bólem, mają ogniskowe uszkodzenie, wymagające leczenia - ale na rekonstrukcyjne metody biologicznych, takie jak położenie membrany czy podanie preparatu bogatopłytkowego z komórkami macierzystymi, jest u nich za późno, a na endoprotezę - za wcześnie - wyjaśnił dr Sobieraj.
Jak dodał, kiedyś na takie zmiany zakładało się endoprotezy, np. połowicze. - Teraz robimy krok do przodu i zamiast mocno ingerować w strukturę kości, możemy założyć implant powierzchniowy. Pacjent musi jednak trafić do lekarza w odpowiednim momencie. Jeśli np. będzie chodził przez rok z takim uszkodzeniem i nie zostanie dobrze zdiagnozowany, to nie będzie mógł skorzystać z bioimplantu - dodał.
Produkowany w Stanach Zjednoczonych implant to kompozycja kwasu hialuronowego, który naturalnie występuje w chrząstce stawowej oraz polietylenu o ultra wysokiej masie cząsteczkowej. Jego nazwa BioPoly nawiązuje do tych dwóch komponentów (bio – kwas hialuronowy, poly – polietylen).
- Jego sprężystość i struktura są na tyle zbliżone pod względem biofizycznym do otaczającej go chrząstki, że pracuje w sposób jednolity z powierzchniami stawowymi i nie uszkadza ich - co odróżnia go od implantów tytanowych, które dają takie uszkodzenia. Implant jest też hydrofilny, przyciąga płyn stawowy, który szczelnie go pokrywa i chroni przed uszkodzeniem pozostałe powierzchnie stawowe, po których ten implant pracuje - podkreślił ortopeda.
Dr Sobieraj zauważa, że koszt bioimplantu jest o ok. 10 proc. wyższy, niż klasycznej endoprotezy całkowitej. Rzadkość jego stosowania w Polsce wynika z tego, że to nowość; lekarze muszą dopiero poznać tę technikę i się do niej przekonać. Poza tym kluczowe jest zdiagnozowanie pacjenta w odpowiednim stadium rozwoju choroby.
Operacja 60-latki zakończy się wprowadzeniem do stawu komórek macierzystych wyizolowanych w trakcie zabiegu z tkanki tłuszczowej pacjentki. Mają one zdolność do różnicowania się, przekształcania się w różne typy komórek, szybko się regenerują i namnażają. Pomagają w leczeniu uszkodzeń chrząstki stawowej, stymulują regenerację i naprawę tkanek.
Jak zapewniają lekarze, staw po operacji będzie można praktycznie od razu częściowo obciążać i ruszać nim w pełnym zakresie. Rehabilitacja potrwa 3-4 miesiące. We wtorek podobną operację w brzezińskim szpitalu przejdzie jeszcze jeden pacjent.
Dr Grzegorz Sobieraj interesuje się wprowadzaniem do praktyki nowatorskich metod leczenia; jako pierwszy w Polsce zastosował do regeneracji chrząstki stawowej płynne osocze bogatopłytkowe z włóknikiem oraz komórkami macierzystymi (tzw. chrząstka stawowa w sprayu). Skomplikowane operacje ćwiczy na plastikowych modelach 3D uszkodzonej kończyny. Był m.in. lekarzem kadry polskich piłkarek nożnych i ciężarowców.