– Nigdy wcześniej się to nie zdarzało. Teraz w najmłodszych grupach mamy dzieci, które nie były szczepione. Nie wiemy, jak je potraktować – przyznaje jeden z organizatorów obozów harcerskich.
A co, jeśli będzie wypadek?
W jego grupie (7-9-latków) dopiero przy wypełnianiu karty na wyjazd okazało się, że w punkcie, gdzie rodzice muszą potwierdzić dokonanie obowiązkowych szczepień, nic nie zostało wpisane. Okazało się, że dziecka w ogóle nie szczepili. Fakt wysyłania na obozy dzieci nieszczepionych potwierdza Chorągiew Stołeczna ZHP, która w tym roku przygotowała ponad 100 wyjazdów dla około 8 tys. dzieci.
– W poprzednich latach nie mieliśmy zgłoszeń dzieci nieszczepionych. W tej chwili mamy ich już kilkoro. Jesteśmy właśnie na etapie rejestracji wypoczynku w kuratorium oraz ustalania ostatecznej liczby dzieci, które wezmą w nim udział. To wiąże się z weryfikacją informacji podanych przez rodziców w deklaracjach uczestnictwa – wyjaśnia Katarzyna Kwiatkowska z ZHP.
Dla organizatora to duży problem. Z jednej strony odpowiedzialność w przypadku zakażenia, do którego może dojść przy braku szczepień, np. przy skaleczeniu. Z drugiej ryzyko narażenia się na zarzuty dyskryminacji, gdyby odmówili zabrania dziecka na wyjazd z uwagi na brak szczepień.
– Czasem w warunkach uczestnictwa jest jasno wskazane, że dziecko musi mieć obowiązkowe szczepienia. Problem w tym jednak, że zasady nie są jednolite dla wszystkich obozów. Każdy kierownik ustala własne – komentuje Katarzyna Kwiatkowska i dodaje, że w związku z tym Stołeczna Chorągiew wystąpiła z pytaniem do resortu zdrowia, co można zrobić w takiej sytuacji.
Wkrótce organizatorzy letniego wypoczynku będą mieć jeszcze większy problem. W ubiegłym roku od obowiązku szczepień uchyliło się 28,9 tys. osób. To trzy razy więcej niż w 2013 r., kiedy takich przypadków było 10,1 tys. Bez wykładni MZ się nie obejdzie.
Małgorzata Kapłan z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie potwierdza, że dotąd nie zostały przygotowane żadne wytyczne dla organizatorów, jak mają postępować w podobnych sprawach.
– Rozwiązaniem może być pobieranie od rodziców deklaracji, zgodnie z którymi w razie zagrożenia zdrowia i życia dziecka będzie można je zaszczepić – podpowiada Joanna Narożniak z Państwowego Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie.
Jest coraz gorzej
Z problemem braku szczepień borykają się też przedszkola. Część odmawia przyjęć dzieciom bez zaświadczeń, a dodatkowo informuje sanepid o niewywiązaniu się z obowiązku przez rodziców. Urząd Miasta Częstochowy próbował walczyć z „antyszczepionkowcami”, odmawiając przyjmowania dzieci do żłobków i obniżając punkty przy rekrutacji do przedszkoli. Na te rozwiązania nie zgodził się jednak wojewoda śląski, a także WSA. Radni ostatecznie zdecydowali, że nie będą walczyć w NSA. Jak tłumaczył wówczas Krzysztof Nowak, dyrektor Wydziału Nadzoru Prawnego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, największym problemem była ochrona danych osobowych. Rodzice podczas rekrutacji musieliby ujawniać dane o szczepieniach – a to dane wrażliwe, które nie mogą być przetwarzane przez instytucje niepowołane.
Nie tylko Polska zastanawia się, jak radzić sobie z rosnącymi ruchami antyszczepionkowymi. Obecnie w Niemczech w projekcie nowelizacji ustawy epidemiologicznej jest mowa o tym, że przedszkola będą miały obowiązek przekazywania władzom lokalnym danych wszystkich rodziców, którzy nie wezmą udziału w poradnictwie dotyczącym szczepień. Poradnictwo działa od dwóch lat. Za brak uczestnictwa miałaby grozić kara do 2,5 tys. euro.
Problem nieszczepionych dzieci w Polsce nabiera już poważnego aspektu prawnego. W środę w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu zapadnie wyrok w sprawie 3,5-miesięcznej Wandy, której rodzice nie zgodzili się na szczepienie w pierwszej dobie po urodzeniu. Rodzicom grozi nie tylko kara finansowa, lecz także nadzór kuratora, a nawet – w najgorszym przypadku – odebranie dziecka i umieszczenie go w rodzinie zastępczej lub rodzinnym domu dziecka.