Według eksperta DSV Andreasa Koeniga liczba wypadków na stokach niemieckich w przeliczeniu na liczbę osób uprawiających narciarstwo zmniejszyła się o połowę w porównaniu do 1980 r. W Austrii jest podobnie, choć doszło do tego znacznie szybciej. O ile w sezonie 2002/2003 w ciągu tysiąca dni zdarzał się przeciętnie 1,3 wypadek z uszkodzeniem ciała, to w sezonie 2012/2013 było 0,6.
Koenig podejrzewa, że jest to zasługa lepiej przygotowanych stoków, większego przestrzegania zasad bezpieczeństwa oraz lepszego wyposażenia narciarzy, w tym szczególnie używania kasków. W efekcie na 4,2 mln Niemców uprawiających narciarstwo w sezonie 2015/2016 jedynie 42 tys. doznało urazu wymagającego pomocy lekarza.
Liczba narciarzy, którzy wymagali hospitalizacji, spadła do 7,3 tys. i było mniejsza w porównaniu do wcześniejszego sezonu o 600 osób. Typowymi urazami narciarskimi są złamania, zwichnięcia stawów oraz naderwanie ścięgien. Stwierdzono jednak, że obecnie częściej niż dawniej zdarzają urazy głowy, szyi i klatki piersiowej.
Dr Andreas Imhoff z Polikliniki Ortopedii Sportowej w Monachium twierdzi, że ryzyko poważniejszych urazów zwiększa sztuczny śnieg, który jest twardszy i daje większy poślizg. Kiedy dojdzie do tego jeszcze brawura, znacznie większe jest ryzyko poważnego urazu, jak uszkodzenie głowy i kręgosłupa.
Niemiecki specjalista przypomina, że do sezonu narciarskiego trzeba odpowiednio się przygotować fizycznie. Nie można prosto z biura pojechać na narty. Urazy częściej zdarzają się u narciarzy początkujących i starszych wiekiem. Najbardziej niebezpieczne jest wypadnięcie z trasy narciarskiej.
Z danych austriackich wynika, że na stokach rzadko dochodzi do zderzenia narciarzy podczas zjazdu, tak jest tylko w przypadku 7 proc. mężczyzn i 8 proc. kobiet. W ponad 80 proc. urazów narciarzy sami są sobie winni.