NTM, czyli powszechny problem
Szacuje się, że nawet 45 proc. kobiet dotyczy problem nietrzymania moczu (NTM). Jego przyczyną może być menopauza, ciąża i poród, a także zmiany hormonalne i wysiłek. Schorzenie ma charakter nasilający się, oznacza to, że zwykle zaczyna się niewinnie, z czasem jednak przybiera na sile, paraliżując życie kobiety.
Za wystąpienie schorzenia odpowiada przede wszystkim rozluźnienie mięśni dna miednicy tzw. mięśni Kegla, które podtrzymują pęcherz moczowy. W efekcie tego dochodzi do zmiany kąta nachylenia cewki i niekontrolowanego wycieku moczu. Na pojawienie się NTM wpływają także zmiany hormonalne. Powód? Żeńskie narządy płciowe są szczególne wrażliwe na wszelkie wahania poziomów np. estrogenu.
Dolegliwości najczęściej nasilają się np. podczas kaszlu, śmiania się, wysiłku fizycznego, ćwiczeń, po przebudzeniu się, a w skrajnych przypadkach podczas chodzenia i gwałtownego wstawania z krzesła. Efekt? Kobiety dotknięte NTM żyją w nieustanym napięciu i niepewności, z czasem izolując się od otoczenia. Schorzenie wpływa nie tylko na ich pewność siebie, ale także na relacje z najbliższymi i pracę. Może być przyczyną depresji, a nawet nadciśnienia tętniczego. Specjaliści wyróżniają dziś 3 główne typy NTM.
- Przyczyną NTM wysiłkowego, jest niewydolność aparatu zamykającego cewkę lub nadmierna ruchomość szyi pęcherza moczowego. Objawem tego typu schorzenia jest „popuszczanie” moczu podczas wysiłku fizycznego, śmiania się, nagłych ruchów. Drugim typem jest NTM naglące, któremu winna jest wzmożona aktywność mięśnia wypieracza pęcherza lub zmniejszona podatność pęcherza na rozciąganie. Istnieje także trzeci, mieszany rodzaj NTM - mówi dr n. med. Wojciech Szanecki z kliniki Gyncentrum Ginekologia Plastyczna w Katowicach.
4 sposoby na NTM
Bez względu jednak na rodzaj NTM, problem można rozwiązać. Kobiety mają do dyspozycji aż 4 małoinwazyjne zabiegi, dzięki którym możliwe staje się zminimalizowanie dolegliwości lub ich całkowite wyleczenie. Jednym z najpopularniejszych rozwiązań jest laseroterapia przy pomocy lasera MonaLisa Touch. Zabieg polega na wprowadzeniu do pochwy wiązki lasera, która powoduje fototermiczne i nieblacyjne obkurczenie jej ścian oraz wzmocnienie mięśni. Laser precyzyjnie ukierunkowany jest na najważniejsze obszary m.in. przedsionek, przednią ścianę i ujście cewki moczowej.
- Ciepło, jakie emituje wiązka lasera pobudza wzrost włókien kolagenowych w błonie śluzowej, a tym samym regenerację jej struktury. Wzmocnieniu ulegają ściany pochwy, ale także powięzi jej mięśni oraz obszar ujścia cewki. Pozytywnym skutkiem jest także pobudzenie produkcji glikogenu, co reguluje nawilżenie pochwy - mówi dr Szanecki. Zabieg jest bezbolesny, trwa od 5 do 10 minut. W zależności od złożoności przypadku może być wykonany jednorazowo lub w serii.
Drugą opcją jest wstrzyknięcie okołocewkowe substancji wypełniającej Opsys. Podana w okolice ujścia wewnętrznego cewki moczowej przywraca cewce jej prawidłowe ułożenie. Preparat jest bezpieczny dla organizmu, nie wchłania się i nie uszkadza błony śluzowej, integrując się z tkanką. Zabieg przeprowadza się w znieczuleniu, trwa on niecałe 15 minut. Zabieg zaleca się przede wszystkim kobietom z wysiłkowym NTM.
Alternatywą jest zabieg z wykorzystaniem taśm mini sling. Polega on na wprowadzeniu pod cewkę moczową specjalnej taśmy, która unosi i podpiera szyję pęcherza moczowego. - Zabieg wykonuje się w znieczuleniu. Polega on na wykonaniu niewielkich nacięć w przedniej ścianie pochwy i wprowadzeniu taśmy, która tworzy coś na kształt hamaku, który podtrzymuje cewkę we właściwej pozycji. Chociaż zabieg wymaga nacięć tkanki, jeszcze tego samego dnia wraca się do domu. Okres gojenia się ran w pochwie wynosi od 2 do 6 tygodni. Efekt zabiegu pojawia się po 2-3 tygodniach - wyjaśnia specjalista Gyncentrum Ginekologia Plastyczna.
Coraz częściej w terapii sięga się także po toksynę botulinową, czyli popularny botoks. Tę samą substancję, którą wykorzystuje się od lat m.in. do wygładzana zmarszczek. W tym przypadku zabieg wykorzystuje się w terapii tzw. pęcherza nadreaktywnego o podłożu neurogennym lub idiopatycznym. Jego celem jest powstrzymanie skurczów prowadzących do naglących potrzeb oddawania moczu lub jego niekontrolowanych wycieków. Zabieg przeprowadza się w znieczuleniu, a polega on na ostrzyknięciu ściany pęcherza moczowego toksyną botulinową.
- Podanie toksyny sprawia, że zablokowane zostają sygnały nerwowe, „sparaliżowane” zostają także mięśnie odpowiedzialne za skurcz pęcherza, w efekcie czego przywrócone zostaje jego prawidłowe funkcjonowanie. Taki zabieg obniża nadmierną aktywność wypieracza moczu, zapobiegając skurczom pęcherza. Efekt utrzymuje się do 13 miesięcy. Po tym czasie zabieg można powtórzyć - mówi ginekolog.