Instytut Pasteura, który w latach osiemdziesiątych jako pierwszy wyizolował wirusa HIV, przyznał w specjalnym oświadczeniu, że nie może doliczyć się próbek z wirusem SARS. Powoduje on ciężki ostry zespół oddechowy, potocznie określany jako nietypowe zapalenie płuc.
Zgodnie z procedurą o sprawie poinformowana została Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Leków i Produktów Medycznych (ANSM). Ta zaś zleciła kontrolę - przez cztery dni wysłannicy ANSM m.in. przepytywali pracowników laboratorium.
- Fiolki, o których mowa, nie mają zawartości o potencjale zakaźności - czytamy w stanowisku Instytutu. Podkreśla on, że niezależni eksperci powołani przez władze sanitarne ryzyko rozprzestrzenienia się choroby ocenili jako zerowe. Bazowali przy tym na wiedzy na temat samego wirusa SARS i stopnia jego żywotności.
Pierwsze przypadki zachorowań na SARS zanotowano w 2002 roku w Chinach, jednak - na skutek blokady informacyjnej - Światowa Organizacja Zdrowia wiadomość o śmiercionośnym wirusie potwierdziła dopiero w lutym roku następnego. Objawy, które obserwowano potem również w Wietnamie i Hong Kongu, przypominają grypę. Śmiertelność wynosi niecałe 10 procent.
Kontrowersje wokół badań epidemiologicznych wywołała decyzja holenderskiego laboratorium, które w ubiegłym roku opatentowało wirusa. Zaniepokojenie wyraziła WHO, tym bardziej, że wirus ów przypomina właśnie SARS. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>